„Czego nie da mąż, dam ja. Jestem złotą rączką nie tylko od remontu, a kobiety chętnie z tego korzystają”

pewny siebie mężczyzna fot. iStock by Getty Images, Anna Bizon
„Każda słyszała ode mnie to, czego oczekiwała. Pewna dziewczyna przepadała za tym, gdy delikatnie chuchałem jej do uszka, a inna wprost szalała z wściekłości, gdy to robiłem. Wyobraźcie sobie tylko, ile musiałem się nagimnastykować i nagłówkować, żeby spamiętać te wszystkie niuanse i preferencje”.
/ 04.07.2024 20:00
pewny siebie mężczyzna fot. iStock by Getty Images, Anna Bizon

Elce odnowiłem łazienkę –  wymienione instalacje, kafelki, kaloryfer, masa harówki. Zabrało mi to ponad osiem miesięcy. Z Felką było gorzej. Cały dom prosił się o remont, a na dokładkę jeszcze była piwniczka do ogarnięcia. Od chyba stu lat nikt tam nie wstąpił. 

Mam sporo roboty

Z kolei mój pobyt u Krystyny nie trwał długo –  raptem trzy tygodnie i dwa dni. Zajmowałem się malowaniem pokoi, ale używałem do tego zwykłej farby, więc robota poszła dosyć sprawnie... Największym problemem okazał się jednak jej syn –  leń i gbur. Ja haruję jak wół, a ten gość tylko wyleguje się na kanapie i ćmi jednego papierosa za drugim. Doprowadzało mnie to do szewskiej pasji i w końcu stamtąd zwiałem, choć może wcześniej niż bym sobie tego życzył, bo Krysia to w sumie sympatyczna babka i porządnicka, a ja za takimi wprost przepadam.

Jasne, że zaglądałem do innych kobiet, gdy nadarzyła się sposobność. W mieszkaniu singielki ciągle jest coś do naprawienia – cieknące kurki, rozchwiane gniazdka elektryczne czy sfatygowana fuga, która rozpada się w rękach i woła o odnowienie. No i baby non stop coś tam dokupują... a potem trzeba to powiesić, przymocować itd.

Zawsze jestem gotowy do akcji

Nie mam w zwyczaju przechwalać się swoimi walorami, ale panie często zwracają uwagę na moją atrakcyjność. Całe szczęście, że w genach odziedziczyłem po moich przodkach piękny uśmiech i zdrowe zęby, którymi mógłbym reklamować najlepsze pasty do zębów. Jeśli chodzi o mój styl ubierania się, to preferuję luźną, swobodną modę. Garnitury i eleganckie ciuchy to zdecydowanie nie moja bajka... Ja stawiam na wygodny, czarny T–shirt i klasyczne jeansy. Do kompletu zakładam jakieś wygodne adidasy i voilà – wyglądam jak milion dolarów! No i oczywiście nie można zapominać o moich złotych rączkach –  znam się na każdej robocie jak mało kto.

„Złote ręce" – kiedyś umieściłem w prasie taką reklamę: „Człowiek z talentem do majsterkowania podejmie się dowolnego zajęcia za niewielkie wynagrodzenie i miłe słowo". Czy minąłem się z prawdą? Niech mi ktoś udowodni, że skłamałem!

Kochanki poszły do sądu

Przed sądem będę się trzymał tej samej wersji, bo muszę wspomnieć, że trzy kobiety, u których świadczyłem usługi, oskarżyły mnie o uwiedzenie i wyłudzanie pieniędzy... Zatem niech wymiar sprawiedliwości ustali, kto jest uczciwy i po czyjej stronie leży racja. Właściwie cieszę się, że wszystko się wyjaśni, głównie z uwagi na Bożenkę, na której naprawdę mi zależy.

Śledczy w prokuraturze wypytywali mnie, czy dostawałem upominki od moich klientek. No jasne, że je brałem. Nie da się postąpić inaczej, kiedy kobieta najpierw się nakombinuje, nabiega po galeriach handlowych, ładnie wszystko zapakuje w te fikuśne papierki, kokardki powiąże i jeszcze się czerwieni, czekając na reakcję, czy prezent przypadnie do gustu. Nie miałbym serca, żeby nie skomplementować i nie przyjąć podarunku! A przynosiły przeróżne drobiazgi...

Przyjmowałem prezenty

Hmm, minimum to kosmetyki i designerska maszynka do golenia. Od początku ostrzegałem, że nie wolno wręczać ostrych przedmiotów, bo to kiepski omen. Ale Ircia uparła się jak osioł!

Kocham cię tak bardzo – wypaliła – że niczego się nie boję. A jak mnie zdradzisz, to wtedy przyda się ten zestaw – śmiała się.

Tak naprawdę od samego początku powinienem był przyłożyć do tego większą wagę i zachować ostrożność, ponieważ w momencie, gdy się wynosiłem, dosłownie pocięła mi dwie pary spodni i całą bieliznę, przez co o mało co nie zostałem w samych gaciach. Miałem pełne prawo robić jej z tego powodu wyrzuty i domagać się rekompensaty, ale nie należę do osób, które kierują się zemstą. Nawet zrobiło mi się jej żal, że aż tak to przeżywa i poczułem się z tego powodu niemal dumny, bo nie po każdym facecie kobieta tak rozpacza.

Hania była hojna

Zafundowała mi wycieczkę do zamków nad Loarą. Nie zamierzam narzekać, bo nie ocenia się podarunków, ale Matko Przenajświętsza. To była istna udręka.

Strumień, nie powiem, śliczny, rozległy, srebrzysty, z tak wspaniałymi łowiskami, że aż dusza się radowała. Gdybym tylko mógł zarzucić kotwicę z wędką, słoikiem tłuściutkich dżdżownic i flaszeczką złocistego trunku, niczego więcej bym nie potrzebował! Ale zamiast tego oprowadzali mnie po zamkach, owszem, nawet niczego sobie, ale to nie było w moim stylu... Hania już widziała siebie jako rezydentkę i nawet wybierała sobie komnaty, ale ja wolę swoje mieszkanie w wieżowcu.

Żeby być szczerym, to całe towarzystwo było po prostu fałszywe. Nawet teraz, gdy to wspominam, przechodzą mnie dreszcze. A ona ciągle mi wypomina, że przez tę wycieczkę poniosła jakieś duże wydatki… Jakby ktokolwiek raczył zapytać mnie, czy mam ochotę tkwić przez ponad tydzień w dusznym autokarze, a potem biegać na opuchniętych nogach i zwiedzać różne zamczyska.

Zarzucają mi, że je wykorzystałem

Wszystkie moje klientki gadają również, że u nich za friko nocowałem i się stołowałem! No racja. Nocowałem, bo niby gdzie indziej miałem koczować, skoro harowałem od bladego świtu. I tak ledwo mnie z wyrka wypuszczały o tej porze...

– Janeczku, no jeszcze chwilkę, no jeszcze się poprzytulaj – błagały. – Robota ci nie ucieknie... – A teraz drą się, że szybciej mogłem machać, że je wykorzystałem. Ja je niby wykorzystałem! A może by tak spojrzeć na to inaczej?

Miałem u nich stale robotę –  naprawiałem, co trzeba, kochałem się z nimi i często nawet obiady im robiłem, bo gotuję jak mało kto... Były mega zadowolone z tego, co dostawały. Do tego byłem dla nich zawsze w porządku, słuchałem ich, komplementowałem. Każdy facet wie, jaki to wysiłek gadać godzinami o babskich sprawach, plotkach z osiedla czy tych cholernych serialach.

A ja, proszę bardzo. Każda słyszała ode mnie to, czego oczekiwała. Pewna dziewczyna przepadała za tym, gdy delikatnie chuchałem jej do uszka, a inna wprost szalała z wściekłości, gdy to robiłem. Wyobraźcie sobie tylko, ile musiałem się nagimnastykować i nagłówkować, żeby spamiętać te wszystkie niuanse i preferencje.

Potępiać mnie za to? Moim zdaniem powinienem dostać medal, ponieważ ofiarowywałem tym paniom coś, czego brakowało w ich życiu. I nie o to się na mnie skarżą, a o to, że się zmywałem i nie chciałem dłużej pełnić roli firmy świadczącej usługi. Że złożyłem deklarację małżeństwa?! Cóż, rzeczywiście składałem taką deklarację tym, które marzyły o byciu mężatkami. Jeśli któraś nie miała na to ochoty, to jej nic takiego nie sugerowałem...

Współczuję tym kobietom

One wszystkie powinny zaznać odrobiny radości w życiu, ale niewielu jest gości takich jak ja, dlatego ich szczęście szybko się kończy, a potem czują się rozczarowane i sfrustrowane, a czasem nawet szukają zemsty. Myślę, że ten pozew, który wytoczyły przeciwko mnie, to efekt ich desperacji i żalu, że skończyła się sielanka i nie ma już nadziei na powrót do tego, co było, bo marzenia spełniają się tylko jeden raz w życiu.

Jakie korzyści przyniesie udowodnienie mi czegoś w sądzie? Dam radę przetrwać ewentualną odsiadkę, chociaż nie widzę powodu, dla którego miałbym ją dostać. W każdych warunkach potrafię sobie poradzić. W pace też da się funkcjonować. Tylko pomyślcie, ile kobiet nie spotka porządnego gościa i spędzi życie w rozgoryczeniu, bez drugiej połówki? Te, które mnie oskarżają, niech powiedzą wprost –  wolałybyście zobaczyć mnie za kratami czy może jednak lepiej, żebym wrócił do waszego łóżka? Odpowiedź na to pytanie pozwoli wam ocenić, czy faktycznie powinienem ponieść karę.

Chyba się zakochałem

Jest jeszcze jeden argument, dlaczego nie powinni mnie zamykać... Chodzi o Bożenkę. Mam przeczucie, że z nią mogłoby mi się udać na dłuższą metę. Ma takie jasne loki, które przekomicznie się jej kręcą przy skroniach i uszach. Jest zaradna i nie boi się ciężkiej pracy. Od razu to zauważyłem, gdy pierwszy raz wpadłem do jej klitki.

Miałem tylko przyciąć tę twardą wykładzinę, góra piętnaście minut roboty, a zostałem na dwie godziny, bo dała mi obiad. Ona ode mnie niczego nie oczekuje. Między nami istnieje niesamowita nić porozumienia. Częściej siedzimy w ciszy, niż prowadzimy rozmowy, bo z natury jestem raczej oszczędny w słowach i nie odczuwam potrzeby ciągłego mówienia. Dlatego rozstanie z Bożenką byłoby dla mnie bolesne. Ona doskonale mnie rozumie. Zwierzyłem jej się ze wszystkich moich historii z kobietami, a ona przyjęła to bez żadnych wyrzutów, stwierdzając jedynie, że prowadziłem głupie życie. I to wszystko.

Gdyby to był normalny dzień, od razu bym ją spytał, czy mnie zechce, ale teraz mam wątpliwości, co dalej ze mną będzie. To chyba pierwsze takie doświadczenie kiedy myślę nie tylko o swojej osobie, dlatego obawiam się, że namieszam jej w głowie i z tej mąki chleba nie będzie.

Z tego powodu wstrzymuję się z działaniem do czasu procesu, choć przyszłość rysuje mi się w ciemnych barwach. Bo gdy te zawiedzione kobiety odkryją, że chyba się zakochałem, to nie odpuszczą i wtedy dopiero mi dadzą w kość! Jeśli wszystko dobrze się potoczy, to dam wam znać. A jak nie, to cóż...

Janek, 39 lat

Czytaj także: „Chciałam mieć córkę pod ręką, a ona uciekła na drugi koniec świata. Mam wnuka, ale nie dane jest mi go poznać”
„Była żona chciała, abyśmy po rozwodzie zostali przyjaciółmi. A ja marzyłem o tym, by zniknęła mi z oczu raz na zawsze”
„Rodzina zrobiła z mojego domu kwaterę all inclusive. Wpadała do nas piąta woda po kisielu, a ja skakałam wokół nich”

 

Redakcja poleca

REKLAMA