„Córka wdała się w romans ze starszym, zajętym facetem. Nie mogłam na to patrzeć, więc postanowiłam rozmówić się z jego żoną”

matka z córką fot. Adobe Stock, Monkey Business
„– Pani córka nie jest pierwszą kochanką mojego męża. I pewnie nie ostatnią. Ten gad zdradził mnie już w dniu ślubu, z moją przyjaciółką. Od tamtej pory robi to regularnie. Z sekretarkami, asystentkami i Bóg jeden wie, z kim jeszcze. Trwałam przy nim ze względu na dzieci. Ale są już dorosłe więc wreszcie mogę odejść od męża. Pani mi w tym pomoże!”.
/ 26.08.2022 16:30
matka z córką fot. Adobe Stock, Monkey Business

O tym, że moja córka spotyka się z żonatym, a do tego dużo starszym od siebie mężczyzną, dowiedziałam się od przyjaciółki. Marysia wpadła do mnie bez zapowiedzi i nie bacząc na to, że właśnie byłam w trakcie sprzątania, rozsiadła się wygodnie na kanapie.

– Masz w domu jeszcze ten koniaczek, który podarowałam ci na imieniny? – zapytała.

– Mam, a co? – odburknęłam.

– To sobie nalej kieliszeczek, bo po tym, co usłyszysz, serce ci stanie.

– Mów, o co chodzi, bo jestem zajęta. A o moje serce się nie martw. Jest zdrowe.

– No dobrze, sama chciałaś. A więc nie dalej jak dwa kwadranse temu widziałam w restauracji twoją córkę. Siedziała przy stoliku z jakimś szpakowatym facetem. Jedli, popijali sobie winko, rozmawiali.

– I co w tym dziwnego? Majka niedawno zaczęła pracę w korporacji. Pewnie wyszła coś zjeść z kolegą z pracy. W tym środowisku to normalne. Ludzie spotykają się wieczorami i przy jedzeniu omawiają ważne sprawy – wzruszyłam ramionami.

– A gdy skończą, to się całują i idą objęci do hotelu naprzeciwko?

Słucham?!

Postanowiłam wynająć detektywa

– No. Jak zjedli, to tak właśnie zrobili. Własnym oczom nie wierzyłam, bo przecież twoja Majka to taka rozsądna dziewczyna… Poszłam za nimi, by zobaczyć, co się będzie działo dalej. Wzięli klucz w recepcji i poszli do windy.

– Jesteś pewna? – jęknęłam.

– Jak tego, że tu siedzę i z tobą rozmawiam. Ja oczywiście nie zamierzam cię pouczać, ale powinnaś jakoś przemówić Majce do rozumu. Związki z żonatymi mężczyznami nigdy dobrze się nie kończą. Zawsze ktoś cierpi.

– A skąd wiesz, że ten facet jest żonaty? – przerwałam jej.

– Bo miał obrączkę na palcu. Jak stali przy tej windzie, to się nią bawił. Widziałam! Mówię ci, zrób coś, bo nieszczęście z tego będzie…

– Nie musisz się powtarzać – przerwałam jej. – A na razie muszę cię przeprosić. Mam jeszcze mnóstwo roboty. Jak zaraz nie zabiorę się z powrotem za sprzątnie, to nigdy nie skończę.

– W porządku, już mnie nie ma. Ale tego koniaczku koniecznie się napij. Bo coś strasznie blada jesteś – zrobiła zatroskaną minę, a potem ruszyła do drzwi.

Po wyjściu przyjaciółki nie miałam najmniejszej ochoty na porządki. Zgodnie z jej radą wypiłam szybko kieliszek koniaku, bo nogi rzeczywiście miałam jak z waty, a potem usiadłam w fotelu i zatopiłam się w niewesołych myślach. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. W pierwszym odruchu chciałam do córki od razu zadzwonić i zapytać wprost, z kim i po co poszła do hotelu, ale się powstrzymałam.

Majka nigdy nie była specjalnie wylewna, a odkąd wynajęła mieszkanie i wyprowadziła się z domu, stała się wręcz tajemnicza. Gdy wpadała do mnie w odwiedziny, chętnie opowiadała o pracy. Ale gdy pytałam, czy poznałam już jakiegoś fajnego chłopaka, natychmiast kończyła temat. Czułam, że i tym razem nie zdradzi się nawet słowem. Nie zamierzałam oczywiście przejść obok tego problemu obojętnie. Nie mogłam przecież pozwolić na to, by moja jedyna córka marnowała sobie życie przez jakiegoś starucha bez zasad i moralności.

Przez następne dwa dni zastanawiałam się, jak tu dowiedzieć się, co to za jeden, i czy Majka traktuje tę znajomość poważnie. Ale choć starałam się ze wszystkich sił, nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. W końcu postanowiłam… wynająć detektywa. Jego usługi nie były tanie, ale wtedy o tym nie myślałam. Przecież chodziło o szczęście mojego ukochanego dziecka. Detektyw okazał się bardzo pracowitym i obrotnym człowiekiem. Już po trzech dniach zaprosił mnie do siebie do biura.

– Przykro mi, ale nie mam dla pani najlepszych wiadomości – oświadczył.

– Czyli ten mężczyzna jest starszy i żonaty?

– Tak, ma na imię Tomasz, pięćdziesiąt lat, żonę i dwoje dorosłych dzieci. I wygląda na to, że pani córka jest w nim szaleńczo zakochana – odparł facet, po czym puścił mi na laptopie filmiki, które udało mu się zrobić.

Gdybym miała wtedy ze sobą tę butelkę koniaku od Marysi, to bym ją chyba opróżniła duszkiem do samego dna.

Przyjaciółka poradziła uderzyć do żony

Po powrocie do domu byłam bardzo przybita. Nie miałam pojęcia, co robić. Wiedziałam, że nie mogę czekać bezczynnie, że muszę uwolnić córkę od tego całego Tomasza. Tylko jak? Czułam, że rozmowa z Majką tylko zaogni sytuację. Córka wrzaśnie, że nie mam prawa wtrącać się w jej sprawy, i wybiegnie obrażona. Spotkać się z jej kochankiem i zażądać, by zostawił moje dziecko w spokoju? Bez sensu. Nie miałam gwarancji, że posłucha. A poza tym pewnie natychmiast opowiedziałby o mojej wizycie Majce. A wtedy…

Czułam się tak bezsilna, że aż zadzwoniłam po pomoc do Marysi. Miałam nadzieję, że ona coś wymyśli. Przyjechała natychmiast. Chyba zauważyła, jaka jestem zmartwiona i przybita, bo nie próbowała niczego już komentować i szukać sensacji, tylko od razu przeszła do konkretów.

– Nie wiesz, co robić? Przecież to proste. Spotkaj się żoną tego padalca. Detektyw na pewno dał ci adres. Gdy ta kobieta usłyszy, co się dzieje, od razu wybije mu amory z głowy.

– Tak myślisz? A jeśli zrobi z tego aferę? I przy okazji powie mężowi, skąd wie, o romansie? Majka nigdy mi tego nie wybaczy – jęknęłam.

– Nie powie, nie powie. Przecież przed chwilą sama wspomniałaś, że ten facet jest jakimś ważnym dyrektorem. Skandal tylko zaszkodziłby mu w karierze. Poza tym żadna kobieta nie lubi się chwalić tym, że mąż ją zdradza, i to z młodszą. Zobaczysz, załatwi wszystko po cichutku, elegancko. I wilk będzie syty, i owca cała – oparła z pewnością w głosie.

Argumenty Marysi trafiły mi do przekonania. Następnego dnia wzięłam pendrive z nagranymi przez detektywa zdjęciam i wybrałam się do pani Iwony. Trochę mi było wstyd przychodzić do niej z taką sprawą, ale dobro córki było ważniejsze niż duma. Miałam nadzieję, że po tej wizycie kochanek zniknie z życia mojej córki. Bardzo się pomyliłam…

Żona Tomasza zachowywała się bardzo dziwnie. Spodziewałam się, że gdy tylko wspomnę o romansie jej męża, pokażę zdjęcia i filmy, wpadnie w rozpacz i złość. Zacznie płakać, krzyczeć, przeklinać. I Tomasza, i moją Majkę. Tymczasem ona była bardzo opanowana. Nie przerywała mi, nie wypytywała o szczegóły. Słuchała spokojnie. Ożywiła się dopiero wtedy, gdy skończyłam.

Kobieta była mi bardzo wdzięczna

– Napije się pani kawy? – zapytała.

Spojrzałam na nią zaskoczona.

– Nie… Dziękuję. I tak już mi serce wali jak szalone – odparłam.

– Ja się napiję. Albo nie. Szampana otworzę. Mam co świętować! – zatarła ręce

– Szampana? A to z jakiej okazji? – wybałuszyłam na nią oczy.

– Bo wreszcie mam niezbite dowody niewierności męża. Moi adwokaci rozniosą go w sądzie na pył. Wszystko mu zabiorę. W samych skarpetkach zostanie!

– Że co? – zdenerwowałam się.

– Droga pani, pani córka nie jest pierwszą kochanką mojego męża. I pewnie nie ostatnią. Ten gad zdradził mnie już w dniu ślubu, z moją najlepszą przyjaciółką. I od tamtej pory robił to regularnie. Z sekretarkami, asystentkami i Bóg jeden wie, z kim jeszcze. Na początku mu wybaczałam, bo bardzo go kochałam. Potem trwałam przy nim ze względu na syna i córkę. Ale oboje są już dorośli, więc wreszcie mogę odejść od męża. Pani mi w tym pomoże!

– Rozwodzi się pani?

– Owszem. Tomasz stwierdził, że nie będzie mnie zatrzymywał, ale uprzedził, że zostanę bez grosza. Bo nie mam żadnych dowodów na jego zdrady i w związku z tym nie będzie musiał mi płacić alimentów. Do dzisiaj moja sytuacja rzeczywiście wyglądała niewesoło. Ale dzięki pani diametralnie się zmieniła. Te filmy i zdjęcia spadły mi jak z nieba. Jestem pani niezmiernie wdzięczna – uśmiechnęła się.

Chyba nie muszę mówić, jak się wtedy poczułam. Jakby mi ktoś nie tylko kubeł zimnej wody, ale całe Morze Arktyczne na głowę wylał. Uświadomiłam sobie, że poniosłam totalną porażkę. Przecież chciałam ratować córkę, a nie pomagać żonie jej kochanka w rozwodzie.

Bez słowa wstałam i zdruzgotana powlokłam się do wyjścia.

Niech się pani tak nie zamartwia! Nie ma powodu! – usłyszałam za plecami głos pani Iwony; odwróciłam się.

– Żartuje sobie pani ze mnie, czy co? – burknęłam rozzłoszczona.

– Nic podobnego! Mój mąż nigdy nie spotykał się zbyt długo z tą samą kochanką. Jest więc nadzieja, że już wkrótce zamieni pani córkę na inny model – odkrzyknęła.

Słaba to pociecha, ale zawsze. 

Czytaj także:
„Po śmierci męża pogodziłam się z tym, że jesień życia spędzę sama. Jednak przystojniak z sanatorium miał na mnie inny plan”
„Choć wpajałam córce dobre zasady, Janka wyrosła na materialistkę. Kalkulowała każdy element życia z precyzją księgowej”
„Szefowa traktowała mnie jak niewolnicę. Za marne grosze urabiałam sobie ręce po łokcie, a jej wciąż było za mało”

Redakcja poleca

REKLAMA