„Córka nie chce mi przedstawić swojego chłopaka, bo poprzednich odstraszyłam krytyką. Co poradzę, skoro byli nieodpowiedni?”

kłótnia matki z córką fot. Adobe Stock, David Pereiras
„– I tak by ci się nie spodobał – odburknęła. – Jak każdy mój chłopak. Zawsze znajdowałaś w nich coś złego... Pamiętasz, jak było z Michałem? Wmówiłaś mi, że jest dla mnie niedobry, bo interesował się komputerami, a nie nauką – zawołała. – A Filip? Kiedy odbierałaś telefon, mówiłaś, że nie mam czasu na randki”.
/ 30.11.2022 11:15
kłótnia matki z córką fot. Adobe Stock, David Pereiras

Siedziałam w kuchni i paliłam papierosa za papierosem. Mój mąż był akurat w delegacji, a ja jak zwykle zostałam sama ze swoim problemem. Sześć godzin temu Monika wybiegła z domu, trzaskając drzwiami. Teraz dochodziła 22.00. Nie miałam pojęcia, kiedy moja córka wróci, ani czy w ogóle wróci...

Od dawna wiedziałam, że coś się dzieje, bo już od kilku tygodni zachowywała się dziwnie. Była nienaturalnie podekscytowana i radosna. A potem powiedziała, że się zakochała, więc czekałam tylko, aż przedstawi mi swojego chłopaka. Ale ona tego nie zrobiła. I jeszcze oczekiwała, że to zrozumiem, zaakceptuję i pozwolę jej z nim jechać na wycieczkę.

Nie puszczę jej z obcym chłopakiem

– Mamo, wyjeżdżam w góry z paczką znajomych – oznajmiła mi radośnie podczas kolacji. – Do Zakopanego, na tydzień.

– Ze szkoły? – zapytałam.

– No coś ty! – córka tylko prychnęła. – Te szkolne obozy są zawsze strasznie drogie. Na wiosnę też. Nie stać nas. Sami pojedziemy, w kilka osób. Będziemy mieszkać na kwaterach, bo to wychodzi najtaniej.

– To znaczy, kto dokładnie jedzie? – spytałam podejrzliwie.

– No, Marta i Kinga – córka wymieniła dwie swoje przyjaciółki. – Adrian, Wojtek i… Piotrek.

– Jaki Piotrek? – moja czujność wzrosła. – Nie znam go.

Monika przez chwilę żuła kanapkę i wyglądała, jakby zastanawiała się, co mi odpowiedzieć.

– To mój chłopak – powiedziała w końcu niechętnie. – Spotykamy się od kilku tygodni.

– I nie uznałaś za stosowne mi go przedstawić? – mimowolnie podniosłam głos. – A teraz uważasz, że zgodzę się na twój wyjazd z obcym chłopakiem?

Jej twarz poczerwieniała ze złości. Zacisnęła pięści.

– Mamo, ja mam 18 lat! Jestem dorosła! – zawołała.

– Ale nadal jesteś moją córką, mieszkasz ze mną i jesteś na moim utrzymaniu! – odparowałam.

Jak zwykle nasza dyskusja musiała się zakończyć kłótnią. Od dłuższego czasu, właściwie odkąd Monika weszła w okres dojrzewania, zupełnie nie mogłyśmy się dogadać. Martwiło mnie to niezmiernie.

– Może mi wytłumaczysz, dlaczego nic nie wiem o Piotrku? – spytałam, chcąc przerwać ciszę, która zapadła po mojej wzmiance o utrzymywaniu córki.

– Bo i tak by ci się nie spodobał – odburknęła. – Jak każdy mój chłopak. Zawsze znajdowałaś w nich coś złego...

– Co ty opowiadasz, dziecko?

– Pamiętasz, jak było z Michałem? Wmówiłaś mi, że jest dla mnie niedobry, bo interesował się komputerami, a nie nauką – zawołała. – A Filip? Kiedy odbierałaś telefon, mówiłaś, że nie mam czasu na randki.

No i się zaczęło wypominanie. Monika twierdziła, że to przeze mnie się rozstali. Ten cały Filip powiedział, że ma mnie dość. Podobno zawsze odstraszałam jej chłopaków, bo wszystkich krytykowałam. A ja przecież chciałam dla niej jak najlepiej! Oni byli po prostu nieodpowiedni.

Jak poradzić sobie z własnymi emocjami?

– I co, jak to sobie wyobrażasz? Pojedziesz bez mojej zgody? Za co? – zaatakowałam ją.

Mam odłożone pieniądze – odparowała. – Kilka razy pracowaliśmy z Piotrkiem przy sprzątaniu sklepu jego rodziców. A twojej zgody nie potrzebuję.

I wybiegła, trzaskając drzwiami. To było ponad 6 godzin temu. Wściekłość mi już dawno minęła i zaczęłam się o nią martwić. Wyjrzałam przez okno. A co zrobię, gdy nie wróci? Komórki nie odbiera, nie mam pojęcia, gdzie może się w tej chwili podziewać. Boże, co ja mam z tym dzieckiem...

Zapaliłam kolejnego papierosa. A może ten Piotrek jest inny i ja faktycznie przesadzam?

Była już prawie północ, gdy usłyszałam odgłos otwierania drzwi. Poderwałam się z miejsca i wybiegłam do przedpokoju. Monika stała pośrodku i ściągała właśnie kozaki. Minę miała nietęgą.

– Denerwowałam się, nie mogłaś zadzwonić? – Wyrzuciłam z siebie rozżalona.

O dziwo, córka, zamiast jak zwykle odpowiedzieć, że nic się przecież nie stało i żebym przestała się czepiać, przytuliła mnie.

– Przepraszam – powiedziała z wyraźną skruchą w głosie. – Przeprowadzałam poważną rozmowę z Piotrkiem i nie zwróciłam uwagi, która jest godzina. On… powiedział, że ty masz rację. Od dawna nalegał, żebym ci go przedstawiła. Chciał, żeby to było takie poważne, uczciwe. A ja się bałam i ciągle to odwlekałam. Uprzedziłam, że go pewnie nie zaakceptujesz, ale w ogóle się nie zraził. Słuchaj… Zaproszę go na obiad jutro, dobrze? Tylko proszę, nie krytykuj go od razu, najpierw poznaj.

Bez słowa skinęłam głową. Monika uśmiechnęła się radośnie, pocałowała mnie i poszła do łazienki się kąpać. A ja znowu usiadłam w kuchni. Wreszcie do mnie dotarło, że moja córka rzeczywiście jest dorosła, i chyba rozsądniejsza niż ja. Może nie muszę jej aż tak chronić i jednak powinnam pozwolić jej na odrobinę samodzielności? Tylko jak mam sobie poradzić ze swoimi własnymi emocjami? Jestem przecież jej matką i martwię się o nią.

Czytaj także:
„Postawiłam córkę przed faktem dokonanym. Razem z nowym tatą, dostała też rodzeństwo. Nie sądziłam, że to zniszczy moje życie”
„Przyjaciółka całe swoje życie poświęciła synom. Szukanie miłości odkładała na później, bo myślała, że ma jeszcze czas...”
„Narzeczony terroryzował ukochaną treningami. Uważał, że nie ma w życiu niczego ważniejszego niż sport”

Redakcja poleca

REKLAMA