„Córka miała przyprowadzić mi księcia z bajki, a przyszła z przeterminowanym kawalerem. Nie chcę takiego zięcia”

wściekła matka fot. iStock, skynesher
„Zastanawiałam się, komu też to moja córka oddała serca. Czy ten mężczyzna jest niski, czy wysoki, jakie ma włosy, oczy, czym się zajmuje? Dlaczego tak długo go przede mną ukrywała i kazała mi składać to przyrzeczenie?”.
/ 28.09.2023 10:30
wściekła matka fot. iStock, skynesher

Krzyczała, że nie miałam prawa obrażać Bogdana, że jeśli go nie przeproszę, to nie odezwie się do mnie do końca życia. Czy się tym przejmuję? Absolutnie nie! Gdybym go znowu spotkała, powiedziałabym dokładnie to samo. Przecież ten człowiek chce zniszczyć życie mojemu jedynemu dziecku!

Gdzie mój zięć?

Naprawdę nie wiem, co Kasi strzeliło do głowy. Zawsze była taka rozsądna i przewidująca. Gdy jeszcze studiowała, martwiłam się nawet, że zbyt poważnie podchodzi do życia. Ja w jej wieku bawiłam się, romansowałam. A ona siedziała z nosem w książkach. Nauka, dodatkowe zajęcia na uczelni, wakacyjny staż… Tylko to ją interesowało.

Studia skończyła z wyróżnieniem. Prawie od razu dostała świetną pracę w dużej firmie. Byłam taka szczęśliwa. Wyobrażałam sobie, że właśnie tam pozna jakiegoś odpowiedzialnego i mądrego chłopaka. Zakochają się w sobie, wezmą ślub, będą mieli dzieci. Tak bardzo marzyłam o wnukach… No i rzeczywiście poznała. Ale nie takiego, jakiego sobie wyśniłam…

Od razu zorientowałam się, że jest zakochana. Nagle zaczęła bardziej dbać o siebie, kupować nowe ubrania, znikać gdzieś wieczorami. Wcześniej raczej nie zwracała uwagi na wygląd. A wtedy przed wyjściem z domu potrafiła całą szafę przegrzebać, zanim znalazła odpowiedni strój.

Udawałam, że tego nie widzę, a w myślach uśmiechałam się i czekałam, kiedy przynajmniej wspomni o ukochanym. Ale mijały kolejne tygodnie, a ona milczała jak grób. Nie rozumiałam, co się dzieje. Kasia nie była może zbyt wylewna, ale o poważnych sprawach zawsze ze mną szczerze rozmawiała. Gdy więc któregoś razu znowu wróciła grubo po północy, nie wytrzymałam.

– Kochanie, kiedy wreszcie przedstawisz mi ukochanego? – zagadnęłam.

– Słucham? A skąd wiesz, że jestem zakochana? – spłoszyła się.

– Wybacz, moja droga, ale nawet ślepy by zauważył. A więc? Nie chcesz, chyba żebym umarła z ciekawości – spojrzałam na nią błagalnie. 

Co to wszystko ma znaczyć?

Zastanawiała się przez chwilę.

– No dobrze, przedstawię ci go. Ale musisz mi przyrzec jedno… – zawiesiła głos.

– Co takiego? 

– Że nawet gdy ci się nie spodoba, będziesz dla niego miła i uprzejma. Kocham go i chcę z nim spędzić resztę życia.

– A dlaczego ma mi się nie spodobać? – spojrzałam na nią podejrzliwie. – Czyżby był żonaty? Jeśli tak, to odmawiam, i z góry uprzedzam, że zrobię wszystko, żeby ci wybić tę miłość z głowy. Nie chcę, żebyś cierpiała! Taki związek…

– Spokojnie, jest wolny – przerwała mi córka. – Też byłam zdziwiona, bo to wspaniały człowiek, ale tak ułożyło mu się życie.

– Tak? To mogę przyrzec. Nawet uroczyście – odetchnęłam z ulgą.

– W takim razie wpadnij jutro o 19 do kawiarni przy rynku. Będziemy tam na ciebie czekać. Tylko pamiętaj, nie zawiedź mnie! – odparła i poszła spać.

Przez cały następny dzień nie mogłam się na niczym skupić. Myślałam tylko o tym spotkaniu. Zastanawiałam się, komu też to moja córka oddała serca. Czy ten mężczyzna jest niski, czy wysoki, jakie ma włosy, oczy, czym się zajmuje… Dlaczego tak długo go przede mną ukrywała i kazała mi składać to przyrzeczenie? Kiedy o umówionej godzinie zjawiłam się w kawiarni, głowa mi aż pękała od natłoku myśli.

Byłam gotowa na wiele scenariuszy

W pierwszej chwili ich nie zauważyłam, bo schowali się w rogu sali. Dopiero gdy córka mnie zawołała, ruszyłam w ich stronę. Gdy podeszłam bliżej, od stolika zerwał się starszy mężczyzna. Siwiuteńki jak gołąbek.

– Witam panią serdecznie. Mam na imię Bogdan. I cieszę się, że wreszcie możemy się poznać – ucałował szarmancko moją dłoń.

–  Mnie też jest miło – uśmiechnęłam się i spojrzałam na córkę.

– Dlaczego nie uprzedziłaś, że twój luby przyjdzie z ojcem? A właśnie, gdzie on jest? Spóźnia się? – zaczęłam rozglądać się po sali.

– Jesteśmy w komplecie, mamo. To jest właśnie mężczyzna, z którym chcę spędzić resztę życia – wskazała na Bogdana.

Byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. Wydawało mi się, że to jakiś koszmarny sen. Moja śliczna, młoda córeczka i ten dziad? Dopiero po dłuższej chwili ochłonęłam.

– To jakiś żart? – wykrztusiłam.

– Nie, nie żart. Kochamy się i chcemy wziąć ślub. Już na wiosnę – odparła córka.

Poczułam, jak ogarnia mnie złość

– Z tym panem to chyba powinnaś pogrzeb planować, a nie ślub – wypaliłam.

– Mamo, przestań natychmiast! Pamiętaj, co obiecałaś! – spiorunowała mnie wzrokiem.

– Pamiętam, pamiętam… Ale nie sądziłam, że przyprowadzisz… starca! Zwariowałaś czy co? A może oślepłaś?

– Miłość nie zna lat, droga pani – wtrącił się nagle do naszej rozmowy Bogdan.

Obrzuciłam go nienawistnym spojrzeniem.

– Niech pan daruje sobie te frazesy! Jak panu tęskno do miłości, to niech pan sobie poszuka samotnej emerytki! Nigdy nie zgodzę się na ten ślub! Moja Kasia ma cieszyć się życiem, rodzić dzieci, a nie opiekować się starym, schorowanym mężem… Nie nadaje się do tej roli. A, i wcale nie jest mi miło, że pana poznałam. Bardzo tego żałuję i mam nadzieję, że więcej się nie zobaczymy – warknęłam, a potem wstałam i wyszłam z kawiarni, nie oglądając się za siebie.

Byłam tak wzburzona, że aż się cała trzęsłam. Córka wróciła do domu dopiero po kilku godzinach. I od progu urządziła mi karczemną awanturę. Krzyczała, że nie miałam prawa obrażać Bogdana, że jeśli go nie przeproszę, ona nigdy się do mnie nie odezwie. Trudno jakoś to wytrzymam…

Niech się gniewa, niech stroi fochy. Może w międzyczasie otworzą się jej oczy i zrozumie, że ten związek nie ma żadnej przyszłości. A jak nadal będzie ślepa, to jej sama te oczy otworzę. Jeszcze nie wiem jak, ale na pewno coś wymyślę. Nie chcę, żeby potem żałowała, że wyszła za mąż za tego człowieka. Bo będzie żałować! Jestem tego pewna. A najgorsze jest to, że przy nim straci najlepsze lata życia…

Czytaj także:
„Brat i bratowa zatruwają nam życie. Odłączają wodę, prąd, wyłamują zamki. Nie wiem, co robić, nie mam dokąd pójść”
„Miałam wieść królewskie życie, a dałam się oszukać jak naiwna małolata. Przez jego słodkie słówka straciłam rozum”
„Wyszłam na grzyby, a w środku lasu trafiłam na mężczyznę. Nie sądziłam, że grzybobranie zakończy się tak dorodnym okazem”

Redakcja poleca

REKLAMA