„Córka wyznała mi, że woli mieszkać z ojcem i ja nie pasuję do jej wizji rodziny. Szuka już zastępczej mamusi”

matka z nastolatką fot. Adobe Stock, Valerii Honcharuk
„Popatrzyła na mnie, a w jej spojrzeniu nie było ciepła czy chociażby przywiązania, tylko zakłopotanie. I wtedy zrozumiałam – ona się mnie wstydziła. Nie zgadzałam się z jej wyobrażeniem matki. Dlatego ostatnio była taka cicha i coraz częściej chciała się widywać z ojcem”.
/ 30.08.2023 19:45
matka z nastolatką fot. Adobe Stock, Valerii Honcharuk

Z Igorem przestaliśmy się dogadywać po jakichś dziesięciu latach od ślubu. Przez kolejne pięć jakoś go znosiłam dla dobra naszej córki, Kamili. Szłam na liczne ustępstwa. Ignorowałam jego ustawiczne wyjścia, wieczory, które spędzał z kochankami i totalną obojętność. Nie chciałam jednak rozbijać rodziny.

Chciałam tego rozwodu

Matka stale kładła mi do głowy, że przy mężu trzeba trwać, chociażby dla dobra dziecka. Bo jak to tak – matka osobno i ojciec osobno? Między nią a tatą też nie było nigdy różowo, a jednak wytrzymała, żebym mogła wyjść na ludzi. Teraz już sama nie wiem, czy chciała mnie wpędzić w poczucie winy z tego powodu, czy przekonać, że skoro ona dała radę, to i ja mogę trochę pocierpieć.

W końcu jednak to Igor nie wytrzymał. Przyszedł do mnie i zaczął rzucać żałosnymi, pustymi tekstami o tym, jak to się nie rozumiemy, jak to on się dusi, a ja nic z tym nie robię. Bo on to przecież próbował, chciał nas ze sobą pogodzić i w ogóle. No ale, jako że ja się nie angażowałam, to on nie widział dla naszego związku przyszłości.
Nie żałowałam. O rozwodzie myślałam zresztą jak o wybawieniu. W końcu ile można tkwić pod jednym dachem z facetem, który ma cię za nic?

Kamila się zmieniła

Zaraz po tym, jak ustaliliśmy, że ze sobą kończymy, Igor zabrał swoje rzeczy i się wyprowadził. Jak się potem dowiedziałam, do nikogo konkretnego. Niby miał te swoje kochanki, ale podobno z żadną nie był na dłużej. Może po prostu chciał się ode mnie uwolnić, by móc bez skrupułów sprowadzać nowe panny, nie wiem. Tak czy inaczej, dwa dni później już go nie było.

Wtedy też z Kamilą zaczęło się dziać coś złego. Oboje uznaliśmy, że jest na tyle dorosła, żeby zrozumieć, co między nami zaszło, więc nie owijaliśmy w bawełnę i powiedzieliśmy jej otwarcie o rozwodzie. O dziwo, przyjęła to bardzo spokojnie.

Kiedy jednak Igor zniknął z domu, stała się dla mnie opryskliwa i nieprzyjemna. Całe dnie spędzała w pokoju, wychodziła tylko na posiłki, a niektóre zabierała do siebie. Zupełnie jakby była na mnie zła. Wiedziałam też, że regularnie dzwoni do Igora. Kiedy z nim rozmawiała, śmiała się, brzmiała tak, jakby się cieszyła. Nie rozumiałam tego. Czym on zasłużył sobie na jej dobry humor? Dlaczego mnie nagle traktowała jak wroga?

Czy on ją buntował przeciwko mnie?

Zaczęłam podejrzewać, że to Igor nagadał coś Kamili, żeby ją przeciwko mnie nastawić.

‒ Czy ty próbowałeś zrzucić winę za nasz rozwód na mnie? ‒ zapytałam go przy naszym kolejnym spotkaniu.

‒ A nie jest? ‒ odpowiedział pytaniem.

‒ Czy mówiłeś Kamili, że rozwodzimy się przeze mnie? ‒ nie rezygnowałam.

‒ Chyba zwariowałaś ‒ burknął. ‒ Nie mieszam jej do tego. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż zatruwać życie własnej córce.

To mnie nie uspokoiło. Fakt, przyznaję, wszczęłam wtedy awanturę. Nazwałam go podłym kłamcą i trochę się na nim wyżyłam. On jednak nie był lepszy. Wciąż prowokował kolejne kłótnie. Wytykał mi, że jestem złą matką i Kamila pewnie to już zauważyła.

‒ Nic dziwnego, że ma cię dość ‒ rzucił któregoś razu. ‒ Z tobą nikt nie potrafi dłużej wytrzymać.

Jej słowa mnie zabolały

Nie mogłam znieść dłużej tej dziwacznej, nieprzyjemnej sytuacji między mną a moją córką. Uznałam, że najlepiej będzie ją skłonić do rozmowy – takiej szczerej, żebyśmy obie mogły wyrzucić z siebie wszystko, co leży nam na sercu.

Zaczekałam na nią, a kiedy wróciła ze szkoły i próbowała od razu uciec do pokoju, zatrzymałam ją.

‒ Kamila, chodź tu! ‒ zawołałam.

Stanęła w drzwiach salonu i spojrzała na mnie z jawną niechęcią.

‒ No? ‒ burknęła. ‒ Czego znowu chcesz?

‒ Chciałabym, żebyś mi powiedziała, o co chodzi ‒ zaczęłam spokojnie. ‒ Dlaczego jesteś taka wściekła?

Roześmiała się drwiąco.

‒ Naprawdę się nie domyślasz? ‒ Kiedy nie odpowiedziałam, dodała: ‒ Bo muszę tu mieszkać.

Na moment przestałam oddychać.

‒ A… ‒ wykrztusiłam w końcu ‒ a gdzie chciałabyś mieszkać? To mieszkanie źle ci się kojarzy? Możemy jeszcze…

‒ Chcę mieszkać z tatą ‒ przerwała beznamiętnie.

Zamrugałam.

‒ Z tatą? ‒ powtórzyłam głupio. ‒ Ale przecież zawsze tak dobrze się rozumiałyśmy…

‒ Bo robiłam to, co chciałaś ‒ mruknęła. ‒ To tata jako jedyny w tym domu mnie słuchał.

‒ Przepraszam, jeśli cię zawiodłam ‒ szepnęłam. ‒ Wszystko naprawię, kochanie. Jestem przecież twoją matką…

‒ Niestety ‒ stwierdziła z wyraźną niechęcią.

Czułam się, jakby uderzyła mnie w twarz.

‒ Niby co to miało znaczyć? ‒ spytałam, choć nie wiedziałam, czy naprawdę chcę znać odpowiedź.

‒ To, co słyszałaś ‒ odparła szorstko. ‒ Spójrz na siebie. Jak zwykle w powyciąganej bluzie i nieuczesanych włosach. Pracujesz zdalnie, to przecież nie musisz o siebie dbać. Żadnych znajomych. Nikogo interesującego. Tylko wiecznie ten komputer i te twoje gry.

Rzeczywiście, pracowałam przy tworzeniu gier i… stosunkowo rzadko wychodziłam z domu. Wybrałam taką pracę po części ze względu na nią, by być bliżej, pomagać, kiedy tylko tego zapragnie.

‒ Więc co, nie chcesz mnie znać? ‒ odezwałam się wreszcie.

Popatrzyła na mnie, a w jej spojrzeniu nie było ciepła czy chociażby przywiązania, tylko zakłopotanie. I wtedy zrozumiałam – ona się mnie wstydziła. Nie zgadzałam się z jej wyobrażeniem matki. Dlatego ostatnio była taka cicha i coraz częściej chciała się widywać z ojcem.

Chciała mieć inną, lepszą mamę

Kamila wyprowadziła się do ojca. Uznałam, że nie będę jej stała na drodze do szczęścia. Zwłaszcza gdy dowiedziałam się od niego, że nasza córka od dłuższego czasu szuka mu nowej partnerki. Tak, jakby można mnie było wymienić na lepszy model. Dobry dla nich. Dopasowany do ich potrzeb.

Właściwie w tej chwili nie utrzymujemy kontaktu. Dzwoniłam do niej przez jakiś czas, ale ona wiecznie twierdziła, że jest zajęta lub zrzucała połączenia. Przestałam się też interesować, co się z nią dzieje.
Nie zakładam, że spróbuje się do mnie odezwać. Jeśli jednak się na to zdobędzie, oczywiście przyjmę ją z otwartymi ramionami. Choć ona raczej tego nie rozumiem, jestem przecież jej matką, a matki zawsze wybaczają.

Słowa córki zachęciły mnie jednak do wyjścia z domu. I tak w jednej z kawiarni poznałam Artura. Muzyk, który uczył gry na fortepianie, z miejsca znalazł ze mną wspólny język. Też jest po rozwodzie i tak jak ja liczy, że jeszcze ułoży sobie życie. Opowiedziałam mu swoją historię, a on chyba mnie zrozumiał, bo nie uciekł. Mało tego – spotykał się ze mną coraz częściej. Mam cichą nadzieję, że coś z tego będzie, bo z dnia na dzień w jego oczach widzę coraz więcej entuzjazmu.

Czytaj także: „Mąż ganił mnie nawet, gdy zupa była za słona, więc tym razem to ja mu dopiekłam. Przespałam się z jego kuzynem”
„Zmarnowałam lata na toksyczne związki z maminsynkami. Bałam się, że przegapiłam swoją szansę. Wtedy spotkałam jego”
„Były mąż działał na mnie jak magnes. Uwiódł mnie, wciągnął w romans, a gdy zaszłam w ciążę, porzucił jak rzecz”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA