„Ciężko pracowałam na awans, wyrabiając nadgodziny z szefem. Teraz zamiast na wymarzoną premię czekam na 800 plus”

kobieta z testem fot. Ciężko pracowałam na awans/iStock by Getty, Prostock-Studio
„Nie planowałam tego. Po prostu któregoś dnia zaprosił mnie na lunch, potem na kolację, a potem historia potoczyła się sama. Nie powiem, podobało mi się to. Te luksusowe restauracje, drobne prezenty, ukradkowe spojrzenia w pracy”.
/ 13.03.2025 21:15
kobieta z testem fot. Ciężko pracowałam na awans/iStock by Getty, Prostock-Studio

Od dawna wiedziałam, że jestem dobra w tym, co robię. Pracowałam ciężko, brałam na siebie więcej niż inni, zostawałam po godzinach. Każdy mój projekt kończył się sukcesem, ale ilekroć zbliżał się czas awansów, to ktoś inny dostawał szansę. Najpierw młodszy kolega, który – jak twierdzili – miał „świeże spojrzenie”. Potem koleżanka, która rzekomo lepiej „wpasowywała się w wizję firmy”. Ja wciąż robiłam swoje, czekając, aż ktoś w końcu mnie zauważy.

Chciałam być doceniona

Kiedy zaczęłam spotykać się z dyrektorem, nagle wszystko się zmieniło. Nie planowałam tego. Po prostu któregoś dnia zaprosił mnie na lunch, potem na kolację, a potem… historia potoczyła się sama. Nie powiem, podobało mi się to. Te luksusowe restauracje, drobne prezenty, ukradkowe spojrzenia w pracy. A przede wszystkim – efekty. Nagle zaczęto mnie doceniać. W końcu ktoś zauważył, że zasługuję na więcej. Awans przyszło mi przyjąć z udawaną skromnością, choć w duchu triumfowałam.

Przez jakiś czas żyłam w przekonaniu, że wszystko idzie zgodnie z planem. Praca, która w końcu dawała mi satysfakcję, związek, który – choć musiał pozostać w ukryciu – sprawiał mi przyjemność. Nie zastanawiałam się nad konsekwencjami, dopóki pewnego ranka nie zobaczyłam dwóch różowych kresek na teście ciążowym. Wtedy wszystko się posypało.

Trzymałam test w dłoni, jakbym wciąż nie mogła uwierzyć w to, co widzę. Moje serce waliło jak szalone, a w głowie huczało tysiąc myśli naraz. To nie miało się tak potoczyć. Nie teraz. Nie w tym momencie, gdy w końcu wszystko zaczęło się układać. Przecież ja nawet nie wiedziałam, czy on mnie naprawdę kochał, czy byłam dla niego tylko odskocznią.

Załamałam się

Przez cały dzień chodziłam po biurze jak w transie. Próbowałam pracować, ale liczby rozmywały mi się przed oczami, a rozmowy kolegów dochodziły do mnie jak przez ścianę. Nie miałam pojęcia, jak mu to powiedzieć.

Mężczyźni w jego wieku nie chcą zaczynać wszystkiego od nowa. Miał swoje życie, syna na studiach, a ja byłam dla kimś, kto miał pozostać w ukryciu, bez zobowiązań. Wieczorem w końcu się zebrałam. Poprosiłam, żebyśmy się spotkali. Przyszedł do mnie do mieszkania, jak zwykle uśmiechnięty i pewny siebie, ale kiedy zobaczył moją minę, momentalnie spoważniał.

– Coś się stało? – zapytał, zdejmując płaszcz.

Poczułam, że nie ma sensu owijać w bawełnę. Wyjęłam test z kieszeni i położyłam na stole. Patrzył na niego przez chwilę, potem podniósł wzrok na mnie.

– Jesteś pewna? – zapytał cicho.

Kiwnęłam głową. Spodziewałam się wszystkiego – zdenerwowania, pytań, może nawet jakiejś deklaracji. Ale nie tego, co zrobił. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjął portfel. Odliczył plik stuzłotówek i położył go obok testu.

– Masz tu pieniądze – powiedział bez cienia emocji w głosie. – I nikomu o tym nie mów. Zniknij.

Zaskoczył mnie

Zamrugałam kilka razy, nie rozumiejąc, co się właśnie stało.

– Co…? – zaczęłam, ale przerwał mi machnięciem ręki.

– Oboje wiemy, że to nie jest dobry moment. Po prostu bądź rozsądna.

Patrzyłam na niego i czułam, jak coś we mnie pęka. Jakim cudem mogłam być tak głupia? Jak mogłam myśleć, że jestem dla niego kimś więcej?

– Nie potrzebuję twoich pieniędzy – powiedziałam cicho, ale stanowczo.

Zmrużył oczy.

– Klaudia, nie komplikuj.

– To ty nie komplikuj – podniosłam głos. – Myślisz, że możesz wszystko załatwić kasą?

– Jeśli jesteś rozsądna, to tak.

Zacisnęłam pięści.

– A jeśli nie jestem?

Patrzył na mnie przez chwilę, potem wzruszył ramionami.

– Twoja decyzja. Ale pamiętaj, że nie wszyscy w firmie patrzą na ciebie przychylnie. Czasem wystarczy jeden błąd, jedno potknięcie i… – uśmiechnął się lekko, jakby to była zwykła rozmowa o pogodzie. – Można stracić to, na co się pracowało latami.

Serce mi zamarło

Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. W końcu sięgnął po płaszcz i założył go powoli, jakby dawał mi czas na zmianę zdania.

– Przemyśl to – rzucił na odchodnym.

Kiedy drzwi zamknęły się za nim, poczułam, że zaczynają trząść mi się ręce. Miałam ochotę płakać, krzyczeć, rzucić czymś o ścianę. Ale zamiast tego wzięłam głęboki oddech. Nie, nie będzie mnie kupował.

Następnego dnia przyszłam do biura i od razu wiedziałam, że muszę działać. Poszłam do jego gabinetu i zanim zdążył otworzyć usta, powiedziałam:

– Jeśli myślisz, że dam się tak potraktować, to się mylisz. Jeśli nie zamierzasz się tym zająć jak dorosły facet, zrobię to sama. A wtedy wszyscy dowiedzą się o naszej znajomości.

Patrzył na mnie, jakbym właśnie rzuciła mu wyzwanie. Widziałam, że kalkuluje.

– Nie zrobisz tego.

– Sprawdź mnie.

Nie odpowiedział. Wyszłam, zostawiając go z jego myślami. Czułam się silniejsza, niż kiedykolwiek.

Nie zostawiłam tego

Następnego dnia w firmie wszyscy patrzyli na mnie inaczej – z ciekawością, ale i dziwną rezerwą. O dziesiątej pojawił się oficjalny mail od zarządu. Lakoniczna wiadomość informowała o moim natychmiastowym zwolnieniu „za nieetyczne zachowanie”. Przez chwilę siedziałam w bezruchu, wpatrując się w ekran. To był on. Uprzedził mnie.

Wybiegłam z biura i zadzwoniłam do prawnika. Słuchał mnie uważnie, a potem westchnął.

– On ma przewagę. Teraz to ty wyglądasz na winną.

Ścisnęło mi się gardło. Nie miałam już pracy, reputacji ani złudzeń. Ale nie zamierzałam się poddać. Mój świat runął w jeden dzień. Bez pracy, z rosnącym brzuchem i nazwiskiem, które teraz szeptano za plecami, czułam się jak ktoś, kogo wymazano z życia firmy, na które poświęciłam tyle lat.

Prawnik miał rację – teraz to ja byłam tą, która się posunęła za daleko. Nie liczyło się, że to ja zostałam oszukana. Ludzie widzieli tylko jedno: awans przez romans. A potem szantaż.

Mogłam milczeć, zamknąć ten rozdział i jakoś ułożyć sobie życie. Ale wiedziałam jedno – on nie mógł tak po prostu wygrać. Wyjęłam telefon i otworzyłam kontakt do dziennikarki, która od dawna szukała afery w naszej firmie. Jeśli mam upaść, to pociągnę go za sobą.

Klaudia, 29 lat

Czytaj także:
„Włożyłam oszczędności życia w dom córki i zięcia. Myślałam, że przygarną mnie na starość, ale gorzko się rozczarowałam”
„Zamieszkaliśmy na wsi, by żyć w spokoju. Nachalni sąsiedzi to pikuś, bo odór z pola czuliśmy nawet pod kołdrą”
„Z konta znikały spore sumy, a mąż udawał niewiniątko. Myślałam, że ma kochankę, ale on skrywał zupełnie inny sekret”

Redakcja poleca

REKLAMA