„Chodzę w dziurawych rajstopach i rozklejonych butach, by córce żyło się lepiej. Sponsoruję ją, bo taka już moja dola”

samotna kobieta fot. iStock, Marjana Vidojevic
„Asia to moja jedynaczka, wychuchane dziecko. Chciałam, by miała lepsze życie niż, ja, piąta córka w biednej rodzinie”.
/ 31.07.2024 14:17
samotna kobieta fot. iStock, Marjana Vidojevic

Asia to moja jedynaczka, wychuchane dziecko. Chciałam, by miała lepsze życie niż, ja, piąta córka w biednej rodzinie. Wiecznie chodziłam w podartych butach i jadłam chleb z cukrem. Powtarzałam sobie, że jak będę matką, to zadbam o swoje dziecko i będzie miało dosłownie wszystko, nawet kosztem moich wygód.

Starałam się jak mało kto. Odkładałam każdy grosz, zanim się jeszcze urodziła. Janek nie był tak skory do oszczędzania, ale kiedy likwidowali zakład pracy i szukał roboty poczuł, że możemy mieć bardzo trudno wysłać w świat dziecko, by mogło się uczyć, mieć kąt w dużym mieście, dobrą pracę. Więc też zaczął ciułać.

A Asia była najzdolniejsza w klasie. Prymuska. Moje oczko w głowie i duma.

Łożyłam pieniądze na jej nauczanie poza lekcjami. Był niemiecki, angielski, nawet przez chwilę hiszpański, bo niedaleko otworzyła się Biedronka i pomyślałam, że może mogłaby w tej hiszpańskiej firmie załapać się na kierownicze stanowisko. A z językiem to prościej! Córka zapałała miłością do języków obcych, a ja pękałam z dumy gdy słyszałam, jak z jej pokoju dochodzą słowa w różnych językach z głośników. Ja nic nie rozumiałam, ale wiedziałam, że Asia chce dostać się na studia lingwistyczne w stolicy.

Nie rozumie ile to pieniędzy!

Nie patrzyłam na koszty, bo sama odejmowałam sobie od ust, by było na nauczycieli czy nowe buty, a także stancję w Warszawie. Asia nie mogła pójść jak kocmołuch! Miała zresztą nieprzeciętny zmysł i gust: potrafiła wybrać piękne buty czy ubrania (najdroższe najczęściej). Czasem zamawiała jakieś paczki przez internet i ja musiałam to opłacać, bo jak tu odesłać listonosza z kwitkiem?

Uznawałam, że to są potrzebne rzeczy i sama odwlekałam a to kupno obrusa, a to zasłon. Nie chciałam szaleć, cerowałam rajstopy, łatałam bluzki. By było dla Asi. Ale czy ona dostrzegła moje poświęcenie?

Dostała się na studia!

Tylko inny rodzic studentki zrozumie, jakie koszty ciągną za sobą studia dzienne. Asia była na trzecim roku, a ja podliczyłam, że za pieniądze, które jej wysyłaliśmy, moglibyśmy wymienić samochód. Nasza Skoda miała swoje lata i klekotała jak stara pralka. Ale co tam – mogę przecież jeździć rowerem, prawda? 

Asia czasem dzwoniła do mnie żalić się na życie w stolicy.

– Mamo, chciałabym się zabawić, wyjść do ludzi, poznać kogoś... A nie mogę!

– Dlaczego córciu, korzystaj! Tylko pamiętaj, że starasz się o stypendium – odparłam.

Musiałabyś mnie poratować jakimś kieszonkowym... Tu nawet woda kosztuje w barze 5 zł jak nie więcej. Głupio mi tak...

Asia prosiła mnie o pożyczki regularnie. Nazywam to pożyczkami, bo obiecała, że jak zacznie pracować, to odda nam pieniądze. Ale kiedy to miało nastąpić? Miała 22 lata i była na trzecim roku studiów lingwistycznych. Miałam nadzieję, że podłapie jakąś pracę, choćby i 200 zł jak wpadnie, toby nas odciążyło.

Ostatnio chodziła jak struta, próbowałam wydusić z niej jakieś informacje. Może chłopak? Może przyjaciółka jej zaszła za skórę? 

My z Jankiem wychudliśmy, ale odkładaliśmy na bilet na pociąg, by ją odwiedzić. Naszykowałam weki, dżemy, sałatki w słoikach, by Asia miała co jeść. Wsiedliśmy do pociągu z torbami, upoceni jak myszy, bo samochód już nie wytrzymałby 300 km trasy.

Jak to rzucasz studia?!

Gdy dotarliśmy na miejsce, mieliśmy klucz i weszliśmy, by zrobić naszej pilnej studentce niespodziankę. Była godzina 13.00, więc Asia miała zajęcia. Tak myśleliśmy!

Asia leżała w łóżku, obok papierosy, butelki, chipsy, jedzenie a wynos. Mało mi ręce nie opadły. To ona nie gotuje, tylko wydaje pieniądze na obce jedzenie?! Czego ja ją uczyłam?

– Asia, bój się Boga, co z Tobą?! – zawołałam od progu.

– Mama? Tata? Co wy tu robicie? 

– Czemu nie jesteś na zajęciach?

– Ja... ja już nie chodzę na zajęcia.

Jakby mnie piorun jasny trafił. 

 – Ja chcę odkryć co naprawdę chcę robić w życiu... Ostatnio dużo spaceruję... Nie wiem, czy chcę być tłumaczem!

– A kim do jasnej cholery?! Całe lata łożymy na ciebie pieniądze i twoją edukację – odezwał się nagle Janek. – Matka sobie flaki wypruwa, ja pracuje na zmiany w fabryce, a ty po trzech latach studiów tuż przed dyplomem chcesz tylko doić od nas pieniądze na zastanawianie się, co chcesz w życiu robić?! Pakuj się i do domu! Dość tych ceregieli!

– Ja już wzięłam dziekankę! Nic nie poradzę, nie chodzę na studia od miesięcy! – zawołała rozpłakana.

Nagle zadzwonił błyszczący telefon. Nowiutki.

– Skąd masz ten telefon? To z pieniędzy, które ode mnie pożyczasz, by mieć na tzw. życie? Tak cię wychowałam? – zawołałam roztrzęsiona. – Dość tego. Znajdziesz pracę u nas na wsi. A może w miasteczku. Przez rok będziesz dawać korki i udzielać prywatnych lekcji, by oddać nam pieniądze. Choć nigdy nie zwrócisz całości. A na pewno nie wiem, kiedy ci wybaczymy – załkałam na koniec.

Asia zaczęła się pakować i razem wróciliśmy w milczeniu do domu. Kocham córkę ponad wszystko, ale nigdy nie doceniała trudu, z jakim ją wychowujemy i utrzymujemy. Ile można doić od rodziców? Chcemy też móc zjeść choć raz coś dobrego, a nie odmawiać sobie, by było na dziecko. Właśnie, dziecko.

Wspomniałam, że Asia jest w ciąży?...

Zofia, 57 lat

Czytaj także:
„Na imprezie firmowej zintegrowałam się z diabelsko przystojnym facetem. Gdy usłyszałam, kim jest, uciekłam ze wstydu”
„Kumpel stracił głowę dla paniusi, która wskakiwała do łóżka dyrektorom. Życie dało mu nauczkę”
„Ukochany zrobił kochance dziecko, a ja wierzyłam, że jest niewinny. Przecież to nie jego wina, że wrobiła go w dziecko”

Redakcja poleca

REKLAMA