„Chciałem poderwać piękną kobietę, ale miała obrączkę na palcu. Jej mąż w niczym nam jednak nie przeszkodził”

para na randce fot. Getty Images, Westend61
„Męczyło mnie to, że umówiłem się z mężatką. Z drugiej strony powtarzałem sobie, że przecież nikt nie kazał nam iść do łóżka. Po prostu chciałem się z nią spotkać i nacieszyć się tym, jak jest piękna. Tylko tyle”.
/ 27.03.2024 21:15
para na randce fot. Getty Images, Westend61

"Najpiękniejsza kobieta na świecie" – pomyślałem od razu, jak ją zobaczyłem. Do tego idealnie wpisywała się w mój typ. Miała długie włosy, które przepięknie błyszczały. Niby były ułożone, ale były w pięknym nieładzie. Prezentowała się doskonale!

Zobaczyłem ją w autobusie

Stała, dzięki czemu mogłem z łatwością ocenić jej piękną figurę. Wyraźnie widoczne były zaokrąglenia w miejscach, w których powinny się znajdować. I do tego te niesamowicie długie nogi! Kobieta o oszałamiającej urodzie! Był tylko jeden minus: zobaczyłem ją w autobusie, czyli w najgorszym możliwym miejscu. Z każdej strony ludzie, wszyscy patrzą, podsłuchują. Naprawdę trudno zagadać!

Chociaż pewnie nie odważyłbym się do niej odezwać bez względu na miejscu. Jej uroda naprawdę mnie onieśmielała. Do tego zauważyłem, że na palcu ma obrączkę. Nie jestem mężczyzną, który szuka przygód z zajętymi kobietami. Sam zostałem zdradzony i wiem, jak bardzo to boli. Moja piękność patrzyła przez okno. Co może być interesującego w tym mieście?

Musiała poczuć, że na nią patrzę, bo nagle spojrzała w moją stronę. Natychmiast odwróciłem wzrok. Nie chciałem, żeby widziała, że nie mogę oderwać od niej oczu. Kiedy jednak znowu zajęła się podziwianiem widoku za oknem, zaczęłam się ponownie jej przyglądać. „O Boże, za taką kobietą można pójść na koniec świata. Można nawet popełnić dla niej zbrodnię...” – przemknęło mi przez myśl.

Zerkaliśmy na siebie

Chyba znowu poczuła mój wzrok na sobie, bo kolejny raz odwróciła się w moją stronę. Kompletnie nie byłem na to gotowy, udawałem więc, że patrzę gdzieś obok. Ten scenariusz powtórzył się jeszcze dwa razy zanim dojechaliśmy do miejsca, w którym wysiadałem.  Z przykrością oderwałem od niej wzrok i podszedłem do drzwi.

Czułem, że ktoś stoi za mną. Autobus się zatrzymał, lekko szarpnął, a drzwi się otworzyły. Stałem już na chodniku, kiedy nagle usłyszałem:

– Ach!

Obróciłem się w odpowiednim momencie – udało mi się uchronić kogoś przed upadkiem. Od razu poczułem niesamowity zapach perfum. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że w moich ramionach jest kobieta z autobusu. Zamarłem!

Może mnie pan już puścić? – zapytała z nutą ironii.

– Tak, przepraszam – wydusiłem z siebie, delikatnie ją puszczając..

– W porządku – odparła z uśmiechem. – Nie wiem, czy sama się potknęłam, czy ktoś mnie przypadkiem popchnął... – zaczęła się tłumaczyć, a ja pomyślałem, że mógłbym jej tak słuchać całymi godzinami.

– Gdyby nie pan, pewnie bym upadła i się potłukła. Naprawdę nie wiem, jak mam się panu odwdzięczyć...

Umówiliśmy się na kawę

I to był ten moment, kiedy mogłem sprawdzić, czy właśnie uśmiechnęło się do mnie szczęście. Ale przecież na palcu miała obrączkę. Zapanowała cisza. Staliśmy naprzeciwko siebie, zaczęło robić się niewygodnie. W końcu zebrałem się na odwagę i zapytałem:

– Może poszłaby pani ze mną na kawę?

Znowu ta cisza. Na szczęście, nie kazała mi długo czekać: po chwili się zgodziła.

Siedziałem w kawiarni w rynku i czekałem aż przyjdzie. Czułem coraz większe napięcie. Zastanawiałem się, czy w ogóle przyjdzie. Może zgodziła się tylko po to, żeby nie sprawdzić mi przykrości i ostatecznie w ogóle się nie pojawi.

Męczyło mnie to, że umówiłem się z mężatką. Z drugiej strony powtarzałem sobie, że przecież nikt nie kazał nam iść do łóżka. Po prostu chciałem się z nią spotkać i nacieszyć się tym, jak jest piękna. Tylko tyle. Ale mówiąc szczerze, to "coś więcej" zawsze pojawia się w męskiej głowie. Tym razem jednak nie planowałem żadnych erotycznych podbojów.

Myślałem, że nie przyjdzie

Dochodziła osiemnasta, czyli godzina, na którą się umówiliśmy. Czułem, że mimo tego, że to ja zaproponowałem spotkanie, nie do końca mam kontrolę nad tym, jak będzie ono wyglądało. Wreszcie ujrzałem ją w drzwiach kawiarni. Od razu wstałem z miejsca i podszedłem do niej.

– Chyba myślał pan, że nie przyjdę! – zaśmiała się, kiedy pomagałem jej zdjąć płaszcz.

Zaśmiałem się, nie do końca wiedząc, co powiedzieć. Spędziliśmy cudowny wieczór. Monika okazała się niezwykle ujmującą kobietą i wspaniałą rozmówczynią. Okazało się, że oboje uwielbiamy kino hiszpańskie i południowoamerykańskie i uwielbiamy pływać.

Miałem w głowie jej obrączkę

Mnie jednak ciągle dręczyła jednak myśl. Najwyraźniej było to widać, bo w pewnym momencie Monika zapytała:

Ciągle patrzysz na moją prawą dłoń. Coś jest z nią nie tak?

– Nie, nie! – zaprzeczyłem.

Monika jedynie pokręciła głową.

– O co chodzi? – dopytywała.

– Nie chciałbym cię urazić, ale... – zacząłem niepewnie. – Wydaje mi się, że w autobusie widziałem obrączkę. Teraz jej nie masz.

– Ach, to dlatego! – zaczęła się śmiać. – Pewnie zastanawiasz się nad tym, dlaczego zdejmuję obrączkę przed spotkaniem!

Spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Mówiła wprost.

Możesz być spokojny – dotknęła mnie delikatnie w ramię. – Nie musisz obawiać się mojego męża. Jestem wdową.

Nagle poczułem ulgę

Jednak nie mogłem zrozumieć, dlaczego nosi obrączkę, na dodatek na prawej ręce. Przecież zazwyczaj wdowy noszą obrączki na lewej ręce.

– To jest moja pamiątka po mężu – powiedziała poważnie. – Dlatego ją noszę. Ale przede wszystkim ma mnie chronić.

Spojrzałem na nią zaskoczony.

Skutecznie odstrasza wszystkich natrętów – wyjaśniła. – Niektórzy mężczyźni są bardzo nachalni, nie tak jak ty. Ty tylko obserwowałeś i nie zamierzałeś na siłę uwodzić mężatki. Dlatego od razu zgodziłam się na kawę, a wcześniej nawet...

Nagle zamilkła, a ja zacząłem przypominać sobie to, co wydarzyło się w autobusie. Czyżby tylko udawała upadek? Może to miał być sposób na nawiązanie kontaktu? Ta myśl mnie rozbawiła.

Chciałem zapytać od razu, czy moje przypuszczenia są prawdziwe, ale pomyślałem, że być może pojawi się jeszcze taka możliwość. Pojawiła się. I to wielokrotnie. To spotkanie okazało się bowiem początkiem wspaniałej relacji. 

Czytaj także: „Chcąc zemścić się na byłym mężu, wymyśliłam romans z teściem. Teraz siedzę i patrzę, jak trucizna niszczy ich rodzinę” „Znajome mają mnie za wyrodną matkę, bo ubieram dzieci w lumpeksach. Ich muszą mieć wszystko nowe, z drogimi metkami” 
„Na 25. rocznicę postanowiliśmy zrobić sobie prezent. Nie chcieliśmy się ze sobą już męczyć, więc zaplanowaliśmy rozwód”

Redakcja poleca

REKLAMA