Czasem życie wydaje się proste. Stabilne. Przewidywalne. Kiedy patrzyłam na Darka, myślałam, że znam swoją przyszłość. Był ideałem – kochający, wierny, odpowiedzialny. Nigdy by mnie nie zdradził, nigdy by mnie nie skrzywdził. Wiedziałam to. Ale ja skrzywdziłam jego.
To była letnia noc, zwykła impreza na działce, trochę alkoholu, rozmowy do późna. Darek zasnął na kanapie, a ja… ja siedziałam tuż obok Grześka. To nawet nie było pociągające, raczej nieuchwytne, niewytłumaczalne. Chwila, w której przekroczyłam granicę, której nigdy nie powinnam przekroczyć.
Rano chciałam udawać, że nic się nie stało. Zapomnieć. Być tą samą Ewą, narzeczoną Darka, przyszłą żoną, matką jego dzieci. To z nim miałam je mieć. Miesiąc później zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym.
To nie mogła być prawda
Siedziałam na podłodze w łazience, wpatrując się w test. Dwie wyraźne kreski. To powinien być szczęśliwy moment, prawda? Kobieta patrzy na test, uśmiecha się, przykłada dłoń do brzucha. Ale ja czułam tylko strach.
Matematyka nie kłamała. Darek i ja… w tamtym czasie nie było okazji. Ale z Grześkiem… Zamknęłam oczy i spróbowałam złapać oddech. Może źle liczę? Może los się nade mną zlitował i jakimś cudem jednak to dziecko Darka?
Szybko schowałam test do szuflady i odkręciłam wodę. Spojrzałam w lustro. Moja twarz była blada jak ściana.
– Ewa? – usłyszałam zza drzwi. – Dobrze się czujesz?
– Tak… zaraz wyjdę.
Darek stał w progu, rozczochrany, zaspany.
– Na pewno? Jesteś jakaś dziwna.
– Zmęczona, to wszystko.
– Chcesz kawy? – zapytał z uśmiechem.
A mnie najbardziej chciało się płakać.
Kiedy wyszedł do pracy, usiadłam na kanapie i w telefonie włączyłam kalkulator ciążowy. Policzyłam jeszcze raz. Potem jeszcze raz. Nie miałam żadnych wątpliwości. Mogłam powiedzieć prawdę. Ale prawda oznaczała koniec wszystkiego.
Wieczorem, kiedy wrócił do domu, Darek objął mnie i powiedział miękko:
– Myślałem o czymś dzisiaj. Może zajmiemy się powiększaniem rodziny?
Patrzyłam na niego, czując, że właśnie podejmuję decyzję, która zmieni wszystko.
– Darek… ja już jestem w ciąży.
Nikt nie mógł wiedzieć
Darek przez chwilę patrzył na mnie w milczeniu.
– Naprawdę? Boże, Ewa, to cudowne!
Chwycił mnie w ramiona i zaczął obracać wokół własnej osi. A ja miałam ochotę krzyczeć.
– Będziemy rodzicami!
Objął mój brzuch, jakby już czuł tam dziecko. Nie mogłam mu tego zabrać. Musiałam się upewnić, że nikt się nie dowie.
Dwa dni później spotkałam się z Grześkiem. Siedział w pubie, popijając piwo.
– Coś się stało? – zapytał, widząc moją twarz.
– Muszę ci coś powiedzieć. Jestem w ciąży.
Przez sekundę milczał.
– Darek wie?
– Tak. Myśli, że to jego dziecko. I niech tak zostanie.
Wziął głęboki oddech i spojrzał mi w oczy.
– I myślisz, że to takie proste? Że mogę tak po prostu to zostawić?
– Musisz.
Długo nic nie mówił.
– Dobra. Jak chcesz.
Ale coś w jego głosie sprawiło, że poczułam lęk. Czy uda mi się zachować tajemnicę na zawsze?
Zaczęli coś podejrzewać
Dni podczas ciąży dłużyły mi się niemiłosiernie. Raz byłam wniebowzięta na myśl o dziecku i rodzinie, a kiedy indziej płakałam po kątach przez moją tajemnicę. Wreszcie nadszedł czas rozwiązania. Poród był trudny. Kiedy Darek po raz pierwszy wziął Adasia na ręce, miał łzy w oczach.
– Jest piękny, Ewa.
Był szczęśliwy. Ale potem przyszły pierwsze spojrzenia.
– On w ogóle nie jest do ciebie podobny, synu – powiedziała scenicznym szeptem jego matka.
Darek milczał, ale widziałam, że coś zaczyna w nim kiełkować.
A potem przyszła paczka od Grześka. Darek spojrzał na pluszowego misia i kartkę.
– Od Grześka?
– No… tak.
– Ostatnio rzadko się widujemy. To dziwne, że nagle przysyła prezent.
Pot spływał mi po plecach.
– Może chciał być miły.
Wtedy po raz pierwszy Darek spojrzał na mnie jakoś inaczej niż zwykle. Dopiero potem przyszła katastrofa.
Coś w nim dostrzegł
Pewnego dnia, gdy byliśmy u rodziców Darka, w ich drzwiach nagle stanął Grzesiek. Chciał się przywitać, a może coś powiedzieć. Ale nie zdążył.
Darek spojrzał na niego, potem na mnie, potem na małego Adasia. I wtedy to się stało. Złapał Grześka za kołnierz i pchnął na ścianę.
– To ty, prawda? – wysyczał.
– O czym ty mówisz? – zapytał wystraszony Grzesiek.
– O moim dziecku! – ciągnął Darek.
Czułam, że serce mi się zatrzymuje. Musiałam coś zrobić. Ale co?
– Darek… – zaczęłam błagalnie, ale on nawet na mnie nie spojrzał.
– Powiedz mi to prosto w oczy, Grzesiek.
W myślach modliłam się, żeby wymyślił cokolwiek innego. Ale Grzesiek spojrzał na mnie. Nie miał wyjścia.
– Tak. To moje dziecko.
Darek puścił Grześka. Spojrzał na mnie jeszcze raz wzrokiem pełnym emocji. I wyszedł.
Zostałam sama
Darek nie wrócił tego dnia. Sama pojechałam z dzieckiem do naszego domu. Tam też go nie było. Potem napisał mi tylko jedną wiadomość: „Nie chcę cię znać”. Czytałam to wiele razy, a łzy spływały mi po policzkach. Tak zakończył się mój wymarzony związek.
Grzesiek zniknął tydzień później. A ja? W końcu zostałam sama. Sama z dzieckiem, które każdego dnia przypominało mi, co zrobiłam. O tym, jak jedna noc, jedna chwila potrafi przekreślić całe życie. Nie było dnia, żebym nie żałowała. Ale pewnych błędów nie można już cofnąć.
Ewa, 28 lat
Czytaj także:
„W jeden dzień z bezdzietnego małżeństwa staliśmy się rodzicami dwojga maluchów. Przecież nie tak planowałam nasze życie”
„Mąż nie chciał mieć dzieci, ale zrobiłam mu prezent na Dzień Mężczyzn. Wściekł się tak, że chyba będę samotną matką”
„Matka zorganizowała mi męża, ślub i życie. W naszej wsi kobiety mają rodzić dzieci i sprzątać, a nie myśleć o karierze”