Kochanie, masz najpiękniejszy biust na świecie. O co ci chodzi? – mój mąż Andrzej nie rozumiał, dlaczego wciąż mówię o operacji plastycznej.
Czy on naprawdę nie widział problemu?! Moje piersi przypominały biust 15–letniej dziewczynki. Z zadrością patrzyłam na moją młodszą, 28–letnią siostrą Anię. Ona nosiła rozmiar biustonosza „C”, podczas gdy ja miałam „A”.
– Kaśka, daj wreszcie spokój! Nie masz większych problemów?! Od kiedy pamiętam, zawsze biadoliłaś na swój biust. Ale ostatnio stałaś się nie do zniesienia – denerwowała się Ania.
– O niczym nie można z tobą już pogadać, tylko o operacjach plastycznych. Masz 30 lat, jesteś ładna, zgrabna, masz przystojnego męża. Tobie chyba odbiło!
Skończyło się na tym, że Anka coraz rzadziej do mnie dzwoniła. Byłam na nią zła. Na Andrzeja zresztą też. To dzięki niemu przecież, problem biustu wrócił do mnie jak bumerang trzy miesiące temu…
Gdyby tylko się za nią nie oglądał
Byliśmy z Andrzejem w Chorwacji. Pojechaliśmy razem z naszym przyjacielem Pawłem i jego nową narzeczoną Joasią. Wokół Pawła zawsze kręcił się wianuszek pięknych dziewczyn, ale o tej mówił z wyjątkowym błyskiem w oku..
– Asia jest po prostu zjawiskowa – zachwycał się. – Chyba się z tą kobietą ożenię – zażartował.
W ślub nie wierzyliśmy, ale co prawda to prawda – Joanna, którą poznaliśmy w dniu wyjazdu, była piękna. Widziałam, że Andrzejowi aż szczęka opadła. Szczupła, długonoga blondynka z dużym biustem… Nie dziwiłam się facetom, że pożerali ją wzrokiem. A szczególnie jej… piersi. Ależ były duże! Kiedy na plaży opalała się w skąpym bikini, koło nas zawsze kręciło się mnóstwo panów w każdym wieku. Jakby tego było mało – Joanna bez skrępowania opalała się także topless!
– Ona chyba robi mi na złość! Przecież kiedy leżę obok niej, z moim biustem wyglądam jak sierota – żaliłam się wieczorami do męża. Oczywiście uważał, że przesadzam, ale sam ciągle gapił się na tę blond piękność i jej… piersi!
Operacja była już zaplanowana
Urlop był do bani. Wróciłam zła i jeszcze bardziej utwierdzona w przekonaniu, że zrobię sobie operację plastyczną. Miałam odłożonych trochę własnych pieniędzy, jakąś sumkę postanowiłam też wyciągnąć od Andrzeja. Skoro chciał mieć piękną żoną, to niech płaci!
– Uważam, że to bez sensu – skrzywił się Andrzej. – Ale mam już dość twojego biadolenia. Zrób sobie tę operację – machnął ręką mój mąż.
Aż podskoczyłam z radości! Znalazłam klinikę, umówiłam się na operację i… jak pech, to pech!
W klinice miałam się stawić w pewien czwartek o godz. 14. Rano poszłam jeszcze na targ po warzywa. Kiedy wróciłam do domu, zamarłam! Nie miałam w torebce portfela, w którym było 500 zł i wszystkie dokumenty! Zniknął też mój telefon komórkowy. Natychmiast wsiadłam w auto i pojechałam na policję.
Na komisariacie spędziłam 4 godziny! Ależ byłam wściekła. W takim stanie nie mogłam jechać do kliniki na operację. Z bólem serca przełożyłam termin na za tydzień. Oczywiście nie obyło się bez dodatkowych kosztów.
– Coś mi się wydaje kochanie, że twoje piersi będą nas słono kosztować. Ale jesteś tego warta – zażartował Andrzej.
Dwa dni później, w sobotę, niespodziewanie rano wpadła do nas Anka.
– Kaśka, zbieraj się. Musisz ze mną pojechać na casting. Sama się wstydzę – powiedziała już drzwiach.
– Słucham?! Jaki znów casting?
– To moja wielka szansa. Szukają statystów to amerykańskiego filmu. Są potrzebne dziewczyny koło 30. z typową słowiańską urodą. Jedziesz ze mną. Jesteś mi to winna choćby za to, że ostatnio musiałam ciągle słuchać twojego ględzenia o biuście – stwierdziła.
Gdybym powiększyła biust, to by się nie udało
Na sali, gdzie odbywał się casting, było chyba ze 200 kobiet. Usiadłam obok Anki i czekałam na jej kolej. Po godzinie podszedł do nas jakiś mężczyzna w garniturze.
– Zapraszam najpierw panią – wskazał na moją siostrę. – A potem panią.
– Nie, nie. Ja tu przyszłam jako osoba towarzysząca – pokręciłam głową.
– A co pani zależy spróbować? – uśmiechnął się i podał mi kartkę z jakimś numerem.
Kiedy wróciłyśmy do domu, Andrzej zauważył, że Anka jest zła.
– Co się stało, moje gwiazdy? Nikt was nie docenił? – zażartował.
– Mylisz się szwagierku… Za dwa miesiące twoja małżonka wyjeżdża najpierw do Paryża, a potem do Londynu. Niezły numer, co? Wielką rolę zdmuchnęła mi sprzed nosa moja własna siostra. I to tylko dlatego, że ma… małe piersi!
Andrzejowi mało szklanka nie wypadła z rąk. Patrzył na mnie z niedowierzaniem. Rozpięłam bluzkę, wyprostowałam się i po raz pierwszy w życiu z dumą wypięłam mój mały biust.
– Tak kochanie, to prawda. Okazało się, że poszukują do filmu kobiet o małych piersiach – czułam się naprawdę dowartościowana. – Główną rolę gra jakaś znana, amerykańska seksbomba. Postawiła taki warunek… No i ja nadawałam się idealnie.
Na pewien czas rezygnuję więc z operacji plastycznej. Ostatnio, kiedy kupowałam bieliznę, znalazłam śliczny, różowy staniczek. Były tylko małe rozmiary. Gdy szłam z nim do przymierzalni, zauważyłam, że jakaś kobieta patrzy na mnie z zazdrością. No tak, staniczek rzeczywiście był śliczny. Ale nie dla niej. Niestety, miała do niego za duży biust…
Czytaj więcej prawdziwych historii:
„Moja matka musi mi pomóc przy dziecku! Przecież jest na emeryturze, więc czasu ma pod dostatkiem”
„Straciłam dziecko przez pijanego kierowcę. On wyszedł na wolność, a ja nadal tkwię w więzieniu, którym jest moje życie”
„Wychodzenie za mąż z miłości to głupota. Mnie od początku zależało na pieniądzach i się tego nie wstydzę”