„Chciałam zachować z byłym mężem przyjacielskie relacje i sama się wkopałam. Natręt wykorzystywał mnie na każdym kroku”

Kobieta, którą męczy ex fot. Adobe Stock, Zmaster
„Radek ciągle był w moim życiu, nie mogłam się go pozbyć. Inna sprawa, że nie próbowałam, bo było mi głupio. Obiecaliśmy sobie, że pozostaniemy przyjaciółmi. Starałam się ukrywać przed Konradem telefony od byłego, wiedziałam, jak się denerwował, kiedy z nim rozmawiałam”.
/ 09.06.2022 11:30
Kobieta, którą męczy ex fot. Adobe Stock, Zmaster

Małżeństwo moje i Radka nie było ani dobre, ani złe, tylko nijakie. Za bardzo się pospieszyliśmy, wzięliśmy zauroczenie za miłość, a uczucie – jeśli było – wypaliło się po roku. Nie tak łatwo przyznać się do porażki, szczególnie jeśli małżonek jest dobrym kumplem, a Radek był fajnym facetem, tylko niestety nie pasowało mu rodzinne życie.

Nie mogłam budować z nim przyszłości

Nie znosił ograniczeń, a nade wszystko potrzebował dużo przestrzeni osobistej. Miał swój świat, do którego mnie nie zapraszał. Nie chciałam wchodzić z butami tam, gdzie nie byłam mile widziana, ale jak razem żyć, skoro prawie niczego nie robiliśmy wspólnie?

Oczywiście, poza seksem, do tego Radka nie trzeba było namawiać. Ale dla mnie to było za mało. Chciałam stabilizacji, wspólnych celów, a Radek był raczej typem niekłopotliwego i sympatycznego sublokatora, który niewiele dawał i niczego nie oczekiwał.

Radek zgodził się, że powinniśmy dać sobie szansę na szczęśliwy związek. Nie chodziło o naprawę naszego małżeństwa, tylko o rozwód. Kulturalne rozstanie dwóch zaprzyjaźnionych osób, które pomyliły się, zawierając związek małżeński, i teraz zamierzają zwrócić sobie wolność.

Wiem, że to rzadka sytuacja, nie wkradła się między nas nienawiść ani poczucie krzywdy, chcieliśmy tylko się rozstać. Po rozwodzie obiecaliśmy sobie, że zostaniemy przyjaciółmi. Byłam dumna, że stać nas na okazanie takiej klasy.

Dlaczego nie? – pomyślałam. – Przyjaźń z byłym mężem to fajna sprawa, wiele nas łączyło i nie udawajmy, że można o tym raz-dwa zapomnieć. Mąż zawsze pozostaje w naszej pamięci, trudno go wymazać z życiorysu.

Rodzice chcieli nas godzić

Podobnego zdania była mama, z tym że postanowiła wyrazić to dobitniej.

– Anetko, mąż jest na całe życie. Zdradził, ale się opamięta. Zobaczysz, jeszcze wszystko sobie poukładacie i będziecie szczęśliwi – przekonywała.

– Radek nie ma innej kobiety – zdołałam wtrącić z oburzeniem.

– No widzisz, jak go bronisz. To miłość, dziecko – ucieszyła się mama.

– Jesteśmy po rozwodzie – przypomniałam jej z naciskiem.

Mama machnęła ręką.

– Ślub się liczy, a papierek z sądu to można na gwoździu w ubikacji powiesić. Zejdziecie się, przeprosicie jedno drugie i wszystko będzie dobrze. Zaproś Radka na obiad w niedzielę, to ojciec z nim porozmawia. Jak młodzi sobie nie radzą, to starsi muszą brać sprawy w swoje ręce – powiedziała mama.

O nie, jeszcze tego brakowało!

– Mamo, rozstaliśmy się z Radkiem, bo oboje tego chcieliśmy. Nie kochamy się.

– Nie mogę tego słuchać, co za bzdury – ojciec gwałtownie odłożył czytaną gazetę.

– Nie denerwuj się, Lucjan – pośpieszyła z mediacją mama. – Tu trzeba delikatnie.

– Co wam do głowy przyszło – ciągnął tata, już spokojniej. – Jesteście jeszcze młodzi, szumi wam w głowach, ustatkujecie się, uspokoicie i…

– I jakoś życie przeleci, tak? Nie chcę w ten sposób, Radek też nie. Rozstaliśmy się i zaczniemy od nowa.

– To po co braliście ślub, skoro nie szanujecie węzłów małżeńskich? – spytała mama.

– Radek nie chce mieć dzieci, mówi, że nie jest gotowy na takie obciążenie. I nie wiadomo, czy kiedyś będzie – wytoczyłam działo najgrubszego kalibru.

Mama zamilkła.

– Chce, nie chce – odezwał się nagle z kanapy ojciec – Po co pytać? Stanąłby przed faktem dokonanym i po sprawie.

– Cicho bądź – zareagowała mama, widząc moją minę.

– Tak? To róbcie, jak chcecie, i nie pytajcie mnie o radę – obraził się tato.

Prawie dwa lata tak się szarpaliśmy, dopóki w moim życiu nie pojawił się Konrad. Rodzice potraktowali go jak uzurpatora, trzeba było wiele cierpliwości i dobrej woli, by przestali okazywać mu niechęć.

Spotykałam się z nim z grzeczności

Przekonali się do Konrada dopiero wtedy, gdy na świat przyszedł Olaf. Mąż podbił ich troskliwością i znajomością potrzeb niemowlęcia. Nie wiedzieli, że przed porodem wykuł na blachę wygrzebaną skądś starą książkę o wychowaniu dzieci.

Byłam szczęśliwa, że spotkałam Konrada, był najlepszym mężem i ojcem, moją przyszłością. Może powinnam być wdzięczna Radkowi, że się usunął, bym mogła spotkać prawdziwą miłość? Było mi go trochę żal, bo pozostał sam. To był jego wybór. Radek korzystał z towarzystwa pań, jak to on, nie angażując się zbytnio.

– Drugi raz nie popełnię tego błędu. Jestem samotnym wilkiem, już nie wpuszczę nikogo do swojej nory – śmiał się, opowiadając mi o swoim życiu.

Dotrzymaliśmy słowa i zostaliśmy przyjaciółmi. Czasem do siebie dzwoniliśmy, widywaliśmy się przypadkiem u wspólnych znajomych. Kiedy urodziłam syna, nie miałam wiele czasu dla Radka, to on podtrzymywał znajomość.

Zawsze pytał, czy nie przeszkadza. Kłamałam, że nie, ale było inaczej, wiadomo, ile jest roboty przy małym dziecku. Przestępując z nogi na nogę i patrząc na zegarek, grzecznie wysłuchiwałam o konflikcie Radka z przełożonym, pocieszałam, że nie umrze, kiedy był przeziębiony, doradzałam, co kupić dziewczynie na urodziny.

Radek ciągle był w moim życiu, nie mogłam się go pozbyć. Inna sprawa, że nie próbowałam, bo było mi głupio. Obiecaliśmy sobie, że pozostaniemy przyjaciółmi, nie mogłam go zignorować. Starałam się ukrywać przed Konradem telefony od byłego, wiedziałam, jak się denerwował, kiedy z nim rozmawiałam.

– Czy ten facet nie może zostawić cię w spokoju? – pytał. – Nie jestem zazdrosny, tylko wkurzony. Cholerny Radzio cię wykorzystuje. 

Zauważyłaś, że dzwoni tylko wtedy, gdy chce rady albo pocieszenia? Ten facet twierdzi, że nie potrzebuje angażować się w związek, ale jak się okazuje, lubi mieć koło siebie bliską osobę. Tak się składa, że jesteś nią ty, a mnie to przeszkadza. Dziwi cię to?

– Raczej nie. Tylko co mam zrobić?

– Pogoń go – doradził od serca Konrad.

Łatwo było powiedzieć, może on by potrafił, ale ja miałam duże opory.

Okazja nadarzyła się niebawem

Radek zadzwonił i poprosił o przechowanie psa na czas urlopu.

– Tylko tydzień, nie znam nikogo, komu z większym zaufanie powierzyłbym Mańka. Będę ci nieskończenie wdzięczny.

– Poczekaj chwilę, muszę uzgodnić to z Konradem – powinnam powiedzieć „z mężem”, ale te słowa nie przeszły mi przez gardło.

– Nie ma mowy – załatwił sprawę Konrad. – Nie będziemy się mu wysługiwać. Chyba ma przyjaciół, których mógłby poprosić o tę przysługę?

– Trudno, jakoś sobie poradzę, nie przejmuj się – rzucił niefrasobliwie Radek, który chyba usłyszał to, co powiedział Konrad. – Sorki, że pytałem.

– Nic nie szkodzi, zawsze możesz… – urwałam, bo napotkałam groźne spojrzenie męża. Obecnego.

Jakiś czas później odezwała się do mnie była teściowa.

– Radek zostawił mi psa, zgodziłam się, bo jak synowi odmówić, ale nie daję rady. To silny zwierzak, tak mnie pociągnął na smyczy, że się przewróciłam.

– Nic się mamie nie stało? – spytałam, a Konrad podniósł czujnie głowę.

Widziałam, że jest niezadowolony, ale jak niby miałam się zwracać do byłej teściowej? Kiedyś mówiłam do niej „mamo”, teraz powinnam „proszę pani”? Przecież rozstałam się z jej synem w przyjaźni, z nią też nigdy nie miałam żadnych zadrażnień, lubiłyśmy się.

Rany, ten galimatias zaczynał mnie przerastać

Przydałby się porządny konflikt, który ustawiłby wszystko jak należy.

– Potłukłam się, ale żyję. Tylko chciałabym, żebyś zabrała do siebie psa – powiedziała, a ja obiecałam, że przyjadę po niego.

– Będziemy się opiekować psem Radzia? – Konrad prezentował podejrzany spokój, ale wiedziałam, że gotuje się ze złości.

– A mam inne wyjście?

Byłam między młotem a kowadłem, chciałam, żeby mąż był spokojny, ale nie mogłam odmówić byłej teściowej. No i biedny Maniek, przecież on tu nie zawinił, ktoś musiał się nim zająć.

– Dobrze, bierz psa – ustąpił nagle mąż.

Radek zadzwonił po powrocie z urlopu.

– Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć, jesteś kochana – dziękował. – To co? Umówimy się na mieście? Odbiorę Mańka.

– Przywiozę go wieczorem – powiedziałam, tak jak uzgodniliśmy z Konradem.

Mój mąż definitywnie załatwił sprawę

Nie brałam udziału w przekazaniu psa właścicielowi, załatwił to mój mąż. Od tej pory Radek się nie odzywa, ja też nie czuję potrzeby kontynuowania tej przyjaźni. Najbardziej zaskoczył mnie mój ojciec.

– Już myślałem, że się zejdziecie, tak koło niego skakałaś – rzucił, kiedy przyszłam z wizytą.

– Tato, o czym ty mówisz! Jestem z Konradem, kochamy się, mamy dziecko. Radek to przeszłość.

– Mąż jest na całe życie – powtórzył ojciec.

– Konrad jest moim mężem – byłam już bliska łez.

– A, róbcie, jak chcecie – wycofał się.

Zrozumiałam, że powinnam trzymać kciuki, żeby mój były znalazł partnerkę. Inaczej znów zacznie do mnie dzwonić, bo przecież nie ma lepszej przyjaciółki niż była żona. Nigdy się go nie pozbędę.

Czytaj także:
„Wychowałam dziecko swojej nastoletniej córki. Ukryliśmy jej ciążę przed całym światem, ale kłamstwo ma krótkie nogi”
„Po nieudanym związku i 5 latach samotności, został mi tylko mój przyjaciel. Teraz i jego los chce mi odebrać”
„3 miesiące przed ślubem nakryłam narzeczonego z kochanką. Doniosłam na niego do skarbówki i zniszczyłam jego biznes”

Redakcja poleca

REKLAMA