„Chciałam wyjść za mąż za Sławka, a ten drań od kilku lat grał na dwa fronty i prowadził podwójne życie”

kłócąca się para fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro
„Nie mam już złudzeń, a jednak ciągle mi na nim zależy. Jesteśmy razem, mamy synka, wiem, że mały jest dla niego ważny. Ja chyba też, ciągle mi to powtarza. Mówi, że kocha, tylko że ja wolałabym stabilizację od jego zapewnień. On woli wolny związek, dlatego mam wrażenie, że nie mogę na niego liczyć – powiedziała smutna”.
/ 05.09.2023 20:15
kłócąca się para fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro

Za trzy tygodnie już mnie tu nie będzie, otwieram własny zakład fryzjerski – pochwaliła się Ania, rozczesując mi włosy przed farbowaniem.

– Tak daleko? Na drugim końcu miasta? – jęknęłam, gdy podała adres.

– Trudno ci będzie dojechać? Szkoda, ale nie zostawię cię w biedzie. Polecę ci koleżankę, jest świetna. Zobaczysz, będziesz zadowolona.

– Na pewno – odparłam uprzejmie, nie ujawniając wątpliwości.

Widziałam w nim ideał

Tylko Ani ufałam. Po wizycie u niej wyglądałam jak człowiek, a nie oskubana kura, co wcześniej niejednokrotnie się zdarzało. Mam cienkie, naturalnie falujące włosy, trzeba umieć się z nimi obchodzić. Czy nowa fryzjerka stanie na wysokości zadania? Nie miałam innego wyjścia, jak spróbować, ale bałam się jak diabli. To nie był dobry czas na eksperymenty, bo poznałam kogoś, komu chciałam się podobać. Znajomość wyglądała obiecująco, a ja od lat nie spotkałam równie miłego faceta. Bardzo chciałam, żeby zobaczył we mnie kobietę swego życia.

Z kolejną wizytą u fryzjera zwlekałam tak długo, aż koleżanki zaczęły głośno komentować zbyt widoczne odrosty. Sławek nic nie mówił, ale on nie oceniał, kochał mnie taką, jaka byłam. Nigdy przedtem nie spotkałam tak uroczego i dobrze wychowanego mężczyzny, nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Ponadto był mądry i niezależny! Prawdziwy ideał.

Nie mieszkał u mamy ani nie zatruwał mi życia opowieściami o byłej żonie, której nie ma zamiaru płacić alimentów na dziecko, bo kto to słyszał dawać babie tyle pieniędzy. Nie opowiadał głodnych kawałków, miał dużą wiedzę i własne zdanie na każdy temat. Nie próbował leczyć samczych kompleksów, udowadniając za wszelką cenę, że jest więcej wart niż ja. Mało? Już tylko to ostatnie wprawiłoby mnie w ekstazę, a miał jeszcze wiele innych zalet. Powoli zaczynałam myśleć, że życie niezależnej singielki mogłabym zamienić na status mężatki. Z takim człowiekiem jak Sławek chciałabym ułożyć sobie życie.

Chciałam mu się podobać

Nowa mistrzyni grzebienia miała na imię Justyna i wyglądała na miłą dziewczynę.  Każda kobieta wie, że wizyta u fryzjerki, której nie znamy, jest równie emocjonująca, jak spotkanie ze stomatologiem. Zdajemy sobie sprawę, że nic nam się nie stanie, a jednak się boimy. Jeśli chodzi o mnie, stanowczo wolę dentystę, nieudany efekt jego pracy nie rzuca się tak w oczy.

– Spokojnie, jest pani w dobrych rękach – uśmiechnęła się Justyna, zapraszając mnie na fotel.

– Mówmy sobie po imieniu, tak będzie prościej – zaproponowałam, niepewnie zerkając w lustro. U fryzjera zawsze wyglądam gorzej niż zwykle, to kolejna tajemnica, której nigdy nie zdołałam rozwikłać.

– Super, cieszę się, że lody zostały przełamane – Justyna rozczesała włosy i zabrała się do rozrabiania farby.

Dotychczas wszystko szło dobrze i nabrałam nadziei, że dziewczyna wie, co robi. Odprężyłam się nawet odrobinę i wygodnie rozsiadłam w fotelu.

– No widzisz, nic strasznego cię u mnie nie spotka – zaśmiała sięJustyna. – Co dzisiaj robimy? Farbowanie i strzyżenie? – upewniła się.

– Tylko farba. Chcę trochę zapuścić włosy, ponieważ mój chłopak mówi, że lubi jak są trochę dłuższe.

– Szczęśliwa miłość, co? Widzę, że promieniejesz, a tak wyglądają kobiety zakochane – powiedziała Justyna.

– Poważnie? Nie wiedziałam, że to widać – zdziwiłam się.

– Mam oko, zawsze rozpoznam szczęśliwą kobietę. To jakby specyfika zawodu. Na fotelu u fryzjera rozmawia się o wszystkim. Dziewczyny w różnym wieku zwierzają mi się, a czasem proszą o radę. Mają do mnie zaufanie, chociaż nie zawsze wiem, jak im pomóc. Nie potrafiłam ułożyć sobie życia, więc jak mogę doradzać innym?

– O, to przykre… – skwitowałam niezobowiązująco.

– Nie mówmy o tym. Opowiedz mi o swoim facecie. Jak ma na imię?

Od słowa do słowa

– Sławek. Nie przestaje mnie zadziwiać, że go spotkałam. Codziennie modlę się, żeby nie zniknął.

– Jest taki nierealny?

– Przeciwnie, ma metr dziewięćdziesiąt wzrostu i dziewięćdziesiąt kilo.

– Idealnie. A czemu miałby zniknąć?

– Bo jest jak sen na jawie. Boję się, że w końcu się obudzę – odparłam.

– Zazdroszczę ci, mój Radek też mi się kiedyś wydawał bożyszczem, ale na szczęście szybko przejrzałam na oczy. Nie mam już złudzeń, a jednak ciągle mi na nim zależy. Jesteśmy razem, mamy synka, wiem, że mały jest dla niego ważny. Ja chyba też, ciągle mi to powtarza. Mówi, że kocha, tylko że ja wolałabym stabilizację od jego zapewnień. On woli wolny związek, dlatego mam wrażenie, że nie mogę na niego liczyć – powiedziała smutno.

– Cholernie trudno spotkać odpowiedzialnego faceta – powiedziałam.
Nasze oczy spotkały się w lustrze, a ja z jakiegoś powodu poczułam się winna. Byłam szczęśliwa, a ona nie.

– Sławek też nie jest ideałem, na przykład nigdy nie wiem, kiedy zastanę go w domu. Ma klucze i przychodzi, gdy może się wyrwać – przyznałam.

– Wyrwać? Z czego? – fryzjerka zaczęła nakładać farbę na pasma.

– Z firmy. Zajmuje odpowiedzialne stanowisko i ma nienormowany czas pracy, dużo wyjeżdża, czasem dowiaduje się o ważnej konferencji w ostatniej chwili i z randki nici. Przyzwyczaiłam się już do takiego trybu życia.

– Hmm… – mruknęła Justyna.

– Słucham?

– Nie chcę ci psuć humoru, ale może powinnaś przyjrzeć się tej jego pracy.

– Jesteś zbyt podejrzliwa, mam do Sławka zaufanie. To nie jest oszust ani cwaniaczek, tylko facet z klasą.

– Tak tylko mówię, na wszelki wypadek – Justyna lekko wzruszyła ramionami. – Początek mojej znajomości z Radkiem wyglądał podobnie. Mam mieszkanie, więc często spotykaliśmy się u mnie. Przychodził, gdy chciał i czekał, aż wrócę. Z kwiatami. Przynosił dwanaście róż, które skutecznie tłumiły moją podejrzliwość. Wiesz, co się okazało? Od kilku lat był w związku z inną kobietą. Jej też wmawiał, że często wyjeżdża…

Mój facet taki nie jest

– Rany boskie – jęknęłam. – Mimo to jesteście razem? Może to ciebie kocha? Tak czasami się zdarza.

– Owszem, zdarza się. Zwyczajnie zaszłam w ciążę i tylko to Radka zatrzymało przy mnie.

– Chyba nie tylko to. Mówiłaś, że wciąż zapewnia cię o uczuciu.
Justyna uśmiechnęła się.

– Bo to uroczy facet i nie umie zrobić przykrości. Gdy na jaw wychodzą jego grzeszki, zwija manatki i zwraca uwagę ku innej dziewczynie z mieszkaniem. Do mnie wprowadził się, gdy wyrzuciła go moja poprzedniczka.

– Na twoim miejscu bym odeszła…

– Nie mogę się wyprowadzić. To moje mieszkanie – powiedziała z powagą Justyna i zaczęła się śmiać.

Popatrzyłam na nią z podziwem, ta dziewczyna była naprawdę silna. Mogłam to ocenić z pozycji kobiety szczęśliwie zakochanej w mężczyźnie z klasą. Ja nigdy nie szłam na kompromisy, jak mi się coś nie podobało, to do widzenia!

Dziwny zbieg okoliczności

Fryzura wyszła olśniewająco, lepiej niż spod ręki Ani! Podziękowałam fryzjerce słowem i sowitym napiwkiem. W domu czekała na mnie niespodzianka w postaci ogromnego bukietu czerwonych róż. Zza kwiatów wyłonił się Sławek i wziął mnie w ramiona.

– Stęskniłem się za tobą – zanurzył usta w moich włosach.

Zdrętwiałam. Nie mogłam oderwać wzroku od kwiatów. Sławek odsunął mnie i zajrzał w oczy.

– Nie podobają ci się? – zapytał.

– Są śliczne – wyjąkałam.

To tylko zbieg okoliczności. Sławek chciał mi podarować kwiaty, a o tej porze roku najłatwiej o róże…

Przez resztę wieczoru próbowałam dowiedzieć się, gdzie pracuje mój ukochany. Sławek podał nazwę firmy, ale nie wydobyłam z niego nic więcej.

– Ale mnie przepytujesz! – zaśmiał się Sławek. – A wiesz? Chyba będę cię mógł uszczęśliwić. Mam jeden sekret. To moje imię. Radosław. Okropne, co? Zupełnie, jak były piłkarz. Całe życie staram się przerobić na Sławka…

– Albo Radka – powiedziałam cicho.

– Co? A tak, rzeczywiście, niektórzy tak mnie nazywają – przyznał.

– Na przykład Justyna – podpowiedziałam. – A jak nazywa cię twój syn?

– Tatą – odparł głupio Radosław.

Podałam mu bukiet róż i pokazałam drzwi. Wyszedł bez słowa.
Nie powiedziałam Justynie o swoim odkryciu, nie chciałam dokładać jej zmartwień. Na następne farbowanie poszłam do innego zakładu i podczas zabiegu milczałam, nie odpowiadając na próby nawiązania rozmowy.

Tak było lepiej i bezpieczniej. Kto wie, czego jeszcze się dowiem, pozwalając sobie na zwierzenia u fryzjera.

Czytaj także: „Mówią, że kobiety to marne policjantki. Ja dokonałam czegoś, że facetom opadły szczęki”
„Mąż odszedł do innej, a kiedy wrócił, przyjęłam go z powrotem. Koleżanki pukają się w czoło, a ja po prostu go kocham”
„Pracę i karierę stawiałam na pierwszym miejscu. Przez nadmierną ambicję całkiem zaniedbałam rodzinę”

Redakcja poleca

REKLAMA