„Chciałam skończyć studia, a nie wychowywać dziecko z wpadki. Zostawiłam córkę z jej ojcem i ułożyłam sobie życie”

zamyślona kobieta okno fot. Getty Images, Westend61
„Wspólnie doszliśmy do wniosku, że musimy ukrócić tę znajomość, nim będzie za późno. Miłosz mógł mieć każdą dziewczynę, ale nie tę. Niezależnie od tego, jak popularna była i jak bardzo mu się podobała”.
/ 30.08.2023 20:45
zamyślona kobieta okno fot. Getty Images, Westend61

Miłosz dużo mówił o nowej koleżance. Cieszyłam się, że wreszcie jakaś dziewczyna zdobyła jego serce – w końcu potrzebował pierwszej miłości.

Kiedy jednak zorientowałam się, kto jest jej ojcem, zrozumiałam, że będą z tego tylko kłopoty.

Mówił o niej bez przerwy

Ja i Miłosz mieliśmy tylko siebie. Mąż zostawił mnie, gdy syn miał trzy lata i od tego czasu radziliśmy sobie sami. Dotąd pracowałam w osiedlowej kwiaciarni, ale gdy dostałam propozycję pracy na recepcji w luksusowej klinice dentystycznej po drugiej stronie miasta, nie wahałam się ani chwili.

Żeby nie tracić prawie godziny na dojazd do nowego miejsca zatrudnienia, postanowiłam sprzedać nasze dotychczasowe mieszkanie i kupić coś bliżej. Jednocześnie doszłam do wniosku, że również Miłosz powinien zmienić szkołę, zwłaszcza że na naszym nowym osiedlu mieściła się całkiem niezła placówka.

Z początku oczywiście syn potwornie się na mnie wściekł. Twierdził, że niszczę mu życie, bo rozdzielam go z kolegami i posyłam gdzieś, gdzie nikogo nie zna. Próbowałam go przekonać, że na pewno szybko odnajdzie się wśród rówieśników, ale nie chciał słuchać. W końcu jednak marudząc, poszedł po raz pierwszy do szkoły.

Po lekcjach do domu wleciał jak na skrzydłach. Oczy mu błyszczały, twarz promieniała, a co więcej nie schodził z niej rozmarzony uśmiech. Okazało się, że sprawczynią tego wszystkiego jest Klara, dziewczyna z klasy wyżej. Miłosz mówił o niej i mówił. Po prostu usta mu się nie zamykały.

– Rozmawiała ze mną, rozumiesz, mamo? – opowiadał rozemocjonowany. – Ona jest mega popularna! Ma pełno koleżanek, wszyscy chłopacy się za nią oglądają. A ona gadała z takim świeżakiem!

Trochę bawiło mnie to zauroczenie Miłosza, choć podejrzewałam, że prędzej czy później mu przejdzie. Jednocześnie cieszyłam się, że się na kogoś wreszcie otworzył. Dotychczas dziewczyny raczej go nie interesowały – biegał tylko z tymi swoimi kolegami z drużyny siatkarskiej. Wysłuchiwałam więc coraz to nowych opowieści o jego obiekcie westchnień, który chyba nosił się z zamiarem zostania jego dziewczyną. Uznałam nawet, że powinnam koniecznie ją poznać. Skoro tak zawróciła w głowie mojemu synowi…

Tam spotkałam Romka

Najpierw jednak musiałam znaleźć czas na wywiadówkę, pierwszą w tym roku. W szkole, na korytarzu, w tłumie oczekujących rodziców dostrzegłam znajomą twarz. Zamrugałam.

– Romek? – rzuciłam z niedowierzaniem.

Odwrócił się do mnie i przez chwilę przyglądał mi się ze zdumieniem.

– No co za spotkanie – mruknął w końcu. – Co ty tu robisz, Jagoda?

Westchnęłam. Kiedy podszedł, momentalnie się spięłam.

– Mój syn, Miłosz, przeniósł się tu do szkoły – wyjaśniłam trochę nerwowo.

– No popatrz – rzucił tak samo niespokojnie, jak ja przed chwilą. – A ja przyszedłem na wywiadówkę do córki. Klary. Miłosz jest pewnie młodszy?

Zakręciło mi się w głowie. Mimo to przytaknęłam.
– Ona ma na imię… Klara? – słowa ledwie przeszły mi przez gardło.

Wzruszył ramionami.

– To imię mi się podobało. Zresztą, to po mojej babci.

Popatrzyłam na niego ze zgrozą.

– Oni się poznali, Romek – stwierdziłam schrypniętym głosem. – A Miłosz… on się chyba w niej zadurzył.

Po wyjściu z wywiadówek, odbyliśmy z Romkiem poważną rozmowę. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że musimy ukrócić tę znajomość, nim będzie za późno. Miłosz mógł mieć każdą dziewczynę, ale nie tę. Niezależnie od tego, jak popularna była i jak bardzo mu się podobała. Ustaliliśmy więc wspólną wersję, a ja przedstawiłam Romkowi plan, według którego będziemy działać. I choć brzmiało to trochę okrutnie, wszystko to robiliśmy dla ich dobra. Zarówno Miłosz, jak i Klara powinni nam jeszcze podziękować.

Oni nie mogli się spotykać

Kiedy następnego dnia Miłosz wrócił do domu cały roztrzęsiony, wiedziałam, że Romek wprowadził nasz plan w życie.

– Synku, co się dzieje? – zaczęłam, gdy wpadł bez słowa do swojego pokoju, cisnął plecak na podłogę i zakopał się w łóżku.

– Olała mnie – rzucił pustym głosem. – Miała się dzisiaj ze mną spotkać i nie przyszła.

– Może coś jej wypadło – zaczęłam, starając się brzmieć przekonująco. – Może…

– Nic nie rozumiesz, mamo – przerwał mi wyraźnie sfrustrowany. –  Napisała mi, że nie chce mnie znać. Że jestem dziecinny i nie będzie się umawiać z takim szczeniakiem. – popatrzył na mnie w desperacji. –  Musiałem coś zrobić nie tak, rozumiesz? I zupełnie nie wiem co!

– Kochanie, tak mi przykro… – odezwałam się i pogłaskałam go po ramieniu.

– Daj mi spokój! – warknął. – Nie chce mi się gadać, jasne?

Pokiwałam głową i wyszłam. Czułam się potwornie ze świadomością, że to przeze mnie tak cierpi. Że przyczyniłam się do jego pierwszego miłosnego zawodu. Wiedziałam jednak, że tak będzie lepiej. I w tym jedynym przypadku nie mogłam mieć skrupułów.

Minęły dwa tygodnie i sytuacja nieco się uspokoiła. Miłosz nadal był cichy, a co za tym idzie, większość czasu spędzał w swoim pokoju. Cieszyłam się jednak, że już nie wspomina o Klarze.

To była pułapka

Pod koniec tygodnia, gdy wracałam z pracy, dostałam esemesa od syna. Prosił, żebym podjechała po niego pod galerię handlową, bo źle stanął i chyba skręcił kostkę. Niewiele myśląc, ruszyłam w kierunku centrum miasta. Po drodze wybrałam jego numer, ale nie odbierał. W końcu dotarłam na miejsce i pobiegłam pod główne wejście, jednak Miłosza nigdzie nie było widać. Może czekał z innej strony?

Niespodziewanie, z naprzeciwka nadbiegł Romek.

– Ty tutaj? – zdumiałam się. – Co się dzieje?

– Dzwoniła Klara – odparł bardzo zdenerwowany. – Podobno oskarżyli ją o kradzież w jednym ze sklepów, a ona twierdzi, że jest niewinna. Lecę jej szukać. – zerknął na mnie z ukosa. – A ty… na zakupy?

– Nie – rzuciłam niecierpliwie. – Miłosz do mnie napisał. Podobno skręcił kostkę i nie może chodzić. Miał czekać przed wejściem…

Urwałam, gdy z galerii wyszedł mój syn, cały i zdrowy. Co gorsza, towarzyszyła mu Klara. Oboje uśmiechali się triumfalnie.

– Co to ma znaczyć? – spytałam drżącym głosem.

– Ty mi powiedz – rzucił Miłosz. – I kto napisał do mnie tego esemesa, że niby jestem dziecinny? Bo na pewno nie Klara.

– Nawet nie miałam wtedy telefonu – dodała dziewczyna. ‒ Ojciec mi zabrał, bo wymyślił sobie szlaban o jakąś pierdołę.

Więc nas tu ściągnęliście, tak? – Romek był mocno zirytowany. – Dobra. W sumie nie ma co tego ciągnąć. – zerknął na mnie pośpiesznie, a potem rzucił: – To ja wysłałem tego esemesa. Na prośbę twojej matki.

Mój syn zmarszczył brwi.

– O co ci chodzi, mamo? – zapytał. – Dlaczego tak bardzo chcesz mi zniszczyć życie? Najpierw ta przeprowadzka, teraz Klara…

– Wy nie możecie się spotykać – wymamrotałam. – A na pewno nie możecie ze sobą chodzić.

Zmrużył oczy.

‒ Niby dlaczego, co?!

Prawda była okrutna dla obojga

Kiedy spojrzałam w jego płonące gniewem oczy, nie wytrzymałam. Wiedziałam, że nie ma co dłużej tego ukrywać.

Bo Klara jest twoją siostrą.

Miłosz jakby się zatoczył.

– Co? ‒ szepnął.

– To niemożliwe. – Klara kręciła głową. – Moja mama zmarła przy porodzie…

– Nie, kochanie – stwierdził miękko Romek. – To Jagoda cię urodziła, ale… miała inne plany na życie.

– Byliśmy tylko przyjaciółmi – powiedziałam cicho. – Ja chciałam dokończyć studia, no i nie planowałam dziecka. Nie z Romkiem. A on chętnie się tobą zaopiekował.

– Nie sądziliśmy, że kiedykolwiek się spotkacie – przyznał mój dawny przyjaciel. – No ale niestety stało się. I nic na to nie poradzimy.

Miłosz i Klara już się nie spotykają. Nawet przestali się przyjaźnić. Teraz mijają się podobno obojętnie na korytarzu – tak przynajmniej twierdzi nowy kumpel mojego syna, Norbert. Ja też nie nalegałam na kontakt z Klarą, a Romek przyznał, że córka nie chce mnie znać. Nie dziwię jej się.

Przez tyle lat jej matka była martwa, więc teraz pewnie nie chciała przyjmować do wiadomości, że tak naprawdę żyje, tylko wychowuje inne dziecko. To, które postanowiłam zostawić przy sobie.

Miłosz prawie ze mną nie rozmawia. Chyba nie potrafi mi spojrzeć w oczy. Cóż, zasłużyłam sobie na to. Wiem jednak, że gdybym miała wybór, postąpiłabym tak samo, rozdzielając go z siostrą. A czy mogłam mu o tym opowiedzieć wcześniej? Może. Tyle że wtedy nie widziałam takiej potrzeby.

Czytaj także:
„Siostra obraziła się na mnie, bo nie chcę jej oddać... swojego dziecka. To nie moja wina, że ja mam 4, a ona żadnego”
„Miałam 3 dzieci i kolejne w drodze, a szef przed nosem machał mi zwolnieniem. Musiałam oddać córkę do adopcji”
„Oddałam bratu mojego syna, a ten po 2 latach chce mi go zwrócić, bo żona spodziewa się własnego”

Redakcja poleca

REKLAMA