„Chciałam poszaleć na imprezie pracowniczej, ale trochę przegięłam. W hotelowym pokoju zintegrowałam się z żonatym kolegą”

kobieta zdradza męża fot. iStock, franckreporter
„W końcu wylądowaliśmy w jego pokoju hotelowym. I chociaż przyszła mi do głowy myśl, że popełniam błąd, to było już za późno. Spędziliśmy namiętną noc”.
/ 14.04.2024 19:15
kobieta zdradza męża fot. iStock, franckreporter

Tradycją naszej firmy były coroczne imprezy integracyjne, na których szefostwo nie oszczędzało. Każdego roku jeździliśmy w inny zakątek Polski, aby przez dwa dni wyszaleć się z dala od rodzin, współmałżonków, partnerów i dzieci. Oczywiście wszyscy wiedzieliśmy co dzieje się na takich imprezach, ale nikomu to nie przeszkadzało.

Ja przez wiele lat byłam odporna na to, co się tam wyprawiało. Spędzałam czas z koleżankami i kolegami, a potem wracałam do męża. Ale ostatnim razem wszystko poszło inaczej. Zdradziłam męża z żonatym współpracownikiem. I niestety nie udało mi się zachować tego w tajemnicy.

Coroczna impreza integracyjna

Tego dnia siedziałam w pracy zmęczona i niewyspana. Nasi sąsiedzi kolejny raz urządzili sobie imprezę i za nic mieli to, że inni ludzie chodzą do pracy i najzwyczajniej w świecie chcą się wyspać.

— Co ty taka zmarnowana? — zapytała mnie koleżanka z biurka obok.

— A daj spokój — odpowiedziałam ziewając. — Nasi sąsiedzi znowu balowali całą noc.

— A Marek co? Nie mógł iść do nich i powiedzieć, żeby się uspokoili?

— Marek? — parsknęłam śmiechem. — On spał jak dziecko i nie słyszał, że sufit prawie wali mu się na głowę — dodałam. I pewnie za to byłam dzisiaj na niego trochę zła. Obudził się wyspany i wyglądał jak młody bóg. W odróżnieniu ode mnie. U mnie nieprzespana noc wybitnie odbijała się na moim wyglądzie.

— No tak, typowy facet — zaśmiała się koleżanka. — I pewnie jeszcze chrapał, co?

Tego na szczęście uniknęłam. Gdybym jeszcze musiałabym słuchać orkiestry w postaci chrapania, to chyba już zupełnie bym zwariowała.

— Ale słuchaj. Mam świetną informacją na poprawę humoru — Edyta pochyliła się w moim kierunku i zaczęła mówić ściszonym głosem. — W tym roku szykuje się bombowa impreza integracyjna.

Spojrzałam na nią z zaciekawieniem, bo już wcześniej docierały do mnie informacje, że w tym roku szefowie mają się naprawdę postarać i na niczym nie oszczędzać.

— Co wiesz? — zapytałam również szeptem. Okazało się, że tym razem impreza miała odbyć się w luksusowym ośrodku nad samym morzem, w którym wszystkie atrakcje miały być zapewnione dla naszej ekipy. Jeżeli to okazałoby się prawdą, to byłaby to najlepsza impreza ze wszystkich dotychczasowych.

— To pewne informacje? — zapytałam. Już czułam podekscytowanie, bo zawsze chciałam jechać nad morze.

Tak mówiła Kaśka z księgowości — powiedziała Edyta. — A ona zawsze wszystko wie.

— Oby — powiedziałam i wróciłam do pracy. Impreza integracyjna była oczywiście bardzo ważna, ale najpierw trzeba było wykonać swoją pracę. A w tym dniu było jej wyjątkowo dużo. Ani się obróciłam, a już było późne popołudnie i musiałam lecieć do domu. Obiecałam mężowi dobrą kolację i zamierzałam dotrzymać obietnicy.

Mężowi nie podobały się imprezy

Ledwo zdążyłam z kolacją. Marek przyszedł do domu niewiele później ode mnie i tęsknie spoglądał w stronę kuchni. Na szczęście przygotowałam swoje popisowe danie, co osłodziło mu krótkie oczekiwanie.

— Przepysznie gotujesz — powiedział z uśmiechem. Poczułam dumę, bo kolejny raz odkryłam, że sprawdza się przysłowie mówiące o tym, że do serca mężczyzny najłatwiej dotrzeć przez żołądek.

Przez chwilę jedliśmy w milczeniu, a potem Marek zapytał o moje plany na przyszły weekend.

— Chciałbym zarezerwować nam jakiś weekendowy wyjazd — powiedział z uśmiechem. — Tak rzadko ostatnio mamy czas na to, aby pobyć tylko we dwoje — dodał.

Zamarłam. Bardzo chciałam spędzić z mężem romantyczny weekend, ale Marek zaproponował dokładnie ten termin, w jakim miała odbyć się nasza impreza integracyjna.

— A możemy przełożyć to na inny termin? — zapytałam.

— Dlaczego? — w głosie Marka usłyszałam rozczarowanie.

— Bo w tym terminie mamy coroczną imprezę integracyjną — powiedziałam. I od razu zobaczyłam, że Marek się zachmurzył. Nigdy nie był zadowolony z tego, że jeżdżę na te imprezy. Uważał, że są to typowe spotkania towarzyskie, na których pije się, bawi i zdradza partnerów. I po części miał rację.

— A musisz tam jechać? — zapytał zagniewany. — Przecież nic by się nie stało, gdybyś jeden raz zrezygnowała z wyjazdu — dodał.

Zabawiłam się z żonatym kolegą

Pewnie nic by się nie stało. Ale problemem było to, że ja chciałam tam jechać. Lubiłam te nasze wyjazdy integracyjne. Było na nich zabawnie, śmiesznie i wesoło, a przez te dwa dni można się było zrelaksować, odpocząć i zapomnieć o troskach dnia codziennego. A że niektórzy traktowali to jak możliwość skoku w bok? Oczywiście, że tak było. Ja do nich nie należałam i przez te wszystkie lata ani razu nie przyszło mi na myśl, że mogłabym się zapomnieć i wskoczyć do łóżka komuś innemu niż Marek.

— Wszyscy jadą — odpowiedziałam tylko. Ale Marek i tak się obraził. Bez słowa dokończył kolację, a potem do końca dnia już się do mnie odzywał.

Następnego dnia potwierdziła się wiadomość Edyty — mieliśmy jechać nad morze. Jeszcze tego samego dnia zaczęłam się pakować. A mój mąż zaczął marudzić.

— Ja doskonale wiem, co tam się dzieje — powiedział w momencie, gdy pakowałam do walizki jedną ze swoich ulubionych sukienek.

Podeszłam do niego i mocno go objęłam.

— Mnie to nie dotyczy — zapewniłam go.  I wtedy właśnie tego byłam pewna. Jednak — jak się okazało — los bywa przewrotny.

Zajechaliśmy na miejsce późnym popołudniem i od razu ruszyliśmy do baru. Kredyt na drinki był otwarty i każdy mógł zamawiać co i ile chciał. I ja z tego skorzystałam. Piłam drinka za drinkiem i z każdym kolejnym czułam, że bawię się coraz lepiej.

Pięknie wyglądasz — usłyszałam męski głos obok siebie. To był Adam — kolega z działu finansowego, którego poznałam całkiem niedawno.

— A dziękuję — odpowiedziałam zadowolona, a potem obdarzyłam go słodkim uśmiechem. Adam od razu zareagował.

Poprosił mnie do tańca, w którym mocno mnie obejmował i szeptał mi do ucha komplementy. Skłamałabym gdybym powiedziała, że mi się to nie podobało. O nie, byłam bardzo zadowolona, że zwrócił na mnie uwagę. Szkoda tylko, że nie pomyślałam, że to wszystko zasługa alkoholu.

Przez kilka kolejnych godzin piliśmy drinki, tańczyliśmy, wymienialiśmy się komplementami i przytulaliśmy. A w końcu wylądowaliśmy w jego pokoju hotelowym. I chociaż przez chwilę przyszła mi do głowy myśl, że popełniam błąd, to było już za późno. Spędziliśmy namiętną noc.

Otrzeźwienie przyszło dopiero nad ranem. Obudziłam się ramionach Adama i dopiero wtedy uświadomiłam sobie co tak naprawdę zrobiłam.

„Zdradziłam Marka” — pomyślałam przerażona. A potem szybko pozbierałam swoje rzeczy i uciekłam do siebie.

Gdzie byłaś? — zapytała mnie Edyta, z którą dzieliłam pokój.

— Nigdzie — odburknęłam i zamknęłam się w łazience. Byłam pewna, że koleżanka nie ma żadnych złudzeń, gdzie i z kim spędziłam ostatnią noc.

Próbowałam o wszystkim zapomnieć

Następnego dnia próbowałam unikać Adama, ale niestety to mi się nie udało. Zobaczyłam go przy śniadaniu, gdy nakładał sobie porcję jajecznicy. I kiedy już chciałam uciec, to wtedy on do mnie podszedł.

— Cześć — powiedział niepewnie. Spojrzałam na niego i od razu zorientowałam się, że ma wyrzuty sumienia. I wcale mu się nie dziwiłam, bo ja miałam podobnie.

— Cześć — odpowiedziałam. Nie bardzo wiedziałam, co innego mogłabym mu powiedzieć.

— Chciałbym... — zaczął. Jednak ja nie dałam mu dokończyć.

— Zapomnijmy o tym — weszłam mu w słowo. — To się nie powinno stać — dodałam. A potem dodałam, że ani mój mąż, ani jego żona nigdy nie powinni się o tym dowiedzieć.

Adam tylko pokiwał głową i wyszedł z saliPrzez resztę imprezy już go nie widziałam. Dopiero potem dowiedziałam się, że wyjechał nieco wcześniej niż reszta uczestników. Mnie akurat było to na rękę, bo nie chciałam patrzeć mu w twarz i przypominać sobie o swojej zdradzie.

Przez całą drogę do domu zastanawiałam się, co powinnam zrobić. Ostatecznie podjęłam decyzję o tym, że Marek nigdy nie dowie się o moim skoku w bok. Gdybym mu powiedziała, to nasze małżeństwo byłoby skończone.

Po powrocie do domu zachowywałam się jak gdyby nic się nie stało. Nie miałam okazji porozmawiać z Markiem, bo jak wróciłam to on spał, a rano wyszedł bardzo wcześnie do pracy. Wysłałam mu sms — a, ale nie odpisał.

„Dziwne” — pomyślałam. Jednocześnie uspokajałam siebie, że wystarczy o wszystkim zapomnieć, a wszystko wróci do normy.

Wieczorem okazało się, że liczenie na to, że mąż nie dowie się o zdradzie było z mojej strony ogromną naiwnością. Gdy tylko wróciłam do domu, to zastałam Marka pakującego walizkę.

— Jedziesz gdzieś? — zapytałam.

— Wyprowadzam się — odpowiedział Marek po kilku sekundach.

— Jak to się wyprowadzasz? — zdziwiłam się.

Marek początkowo nic nie mówił, a potem pokazał mi wiadomość, którą dostał z nieznanego numeru. Jakiś „życzliwy” nie tylko poinformował mojego męża o mojej zdradzie, ale także dołączył zdjęcie, na którym ściskałam się z Adamem.

Wybacz mi

— Co to ma znaczyć? — zapytał, a w jego głosie usłyszałam ledwo tłumioną złość.

Mogłam skłamać, że między mną a kolegą z pracy do niczego nie doszło. Przecie to zdjęcie jeszcze o niczym nie świadczyło. Jednak tego nie zrobiłam. Tak naprawdę nie chciałam okłamywać mężczyzny, z którym przeżyłam kilka naprawdę fajnych lat.

— Wybacz mi — poprosiłam. — Za dużo wypiłam — dodałam. Miałam nadzieję, że Marek to zrozumie.

Niestety nie zrozumiał. Skończył pakować walizkę, a potem opuścił nasze mieszkanie. Kilka tygodni później dostałam pozew rozwodowy. Próbowałam porozmawiać z mężem, ale nic z tego nie wyszło. Jeden głupi wyskok zniszczył moje małżeństwo. 

Czytaj także:
„Nakryłam szefa z kochanką. Nie doniosłam, bo na moim koncie co miesiąc przybywa kilka tysięcy”
„Wstydziłam się, że mąż mnie zostawił, a nie powinnam. W końcu to on nie potrafił być wierny”
„Mąż ma romans ze swoją szefową. Nie przeszkadza mi to, dopóki przynosi do domu dużą wypłatę”

Redakcja poleca

REKLAMA