„Mąż żyje z poczuciem winy, że to przez niego matka zmarła przy porodzie, ojciec go znienawidził”

Ojciec obwiniał mojego męża o śmierć matki fot. Adobe Stock, TheVisualsYouNeed
– Zastanawiałam, się czy dobrze zrobiłam, zapraszając cię. Teraz myślę, że ojciec nie chciałby, abyś był na jego pogrzebie – syknęła Alicja na nasz widok. – To również mój ojciec, więc mam prawo być na jego pogrzebie – odpowiedział jej Waldek.
/ 07.09.2021 13:03
Ojciec obwiniał mojego męża o śmierć matki fot. Adobe Stock, TheVisualsYouNeed

Dochodziła czwarta rano, a Waldka jeszcze nie było. Byłam pewna, że znowu wróci do domu pijany. Ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej. Szczerze mówiąc, codziennie przychodził po wódce. Zawsze znalazł powód, aby wychylić kieliszek: zły dzień w pracy, odrzucony projekt, zła pogoda, zepsuty samochód.

Nie poznawałam własnego męża

Z silnego, świetnie zbudowanego mężczyzny stawał się wrakiem, dla którego powoli przestawała liczyć się nawet najbliższa rodzina. Moi rodzice wiedzieli, co się dzieje. Tata nawet próbował z nim rozmawiać. Niestety, bez skutku. Waldek nie przyjmował krytyki. Taki już był. Zamknął się w sobie i nikogo nie chciał do siebie dopuścić…

Wszystko zaczęło się po telefonie jego siostry, Alicji:

– Ojciec nie żyje, pogrzeb będzie w poniedziałek, nie wypada, żeby cię nie było – oznajmiła bratu.

Cała Alka. Najważniejsze jest to, co ludzie powiedzą.

Nigdy nie broniła Waldka przed ojcem, a teść nienawidził swojego syna od dnia jego narodzin. Wyzywał od tchórzy, ciamajd. Często go bił. Wszystko przez to, że matka Waldka zmarła, wydając go na świat. Jakby to była wina dziecka...

To lekarze zawiedli, oni nic nie potrafili zrobić.

Ale teść przelał cały swój żal na Waldka

– Nieudacznik, nie potrafi strzelić gola! Nic ci nie wychodzi! Popatrz na kolegów, jacy są, jak się uczą! Dlaczego Bóg mnie tobą pokarał?!

Nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić, co musiał czuć, gdy ojciec wyzywał go, poniżał lub policzkował przy kolegach. Alicja zawsze stawała po stronie ojca. Nawet nie myślała, aby pomóc bratu.

Pewnie podświadomie też go obwiniała o śmierć matki, jednak nigdy mu tego nie powiedziała. W wieku 16 lat Waldek próbował się zabić. Uratował go sąsiad. W szkole rozpętała się afera, wprost ze szpitala został zabrany do domu dziecka.

Jego ojciec nawet nie protestował

Stwierdził, że tak będzie lepiej dla wszystkich. Po zdaniu matury Waldek zaczął studia, i właśnie tam się poznaliśmy. Wysoki brunet z czarnymi jak węgliki oczami od razu przykuł moją uwagę. Intrygowała mnie jego tajemniczość. Sporo czasu minęło, zanim się umówiliśmy.

Zakochałam się w nim od razu. Szarmancki, delikatny, czuły. Moi rodzice mieli obawy, czy chłopak z domu dziecka będzie w stanie założyć rodzinę i być w niej szczęśliwy. Nie słuchałam ich. Byłam pewna, że nam się uda. Skończyliśmy studia, znaleźliśmy pracę, wzięliśmy ślub.

Mąż zaprosił na wesele siostrę i ojca, jednak oni odrzucili zaproszenie. Wiedziałam, że to boli Waldka, ale co mogłam zrobić? Byłam przy nim, wspierałam go. Gdy urodził się Ignaś, nasze szczęście rozkwitło. Mały od razu podbił serce Waldka, stał się jego oczkiem w głowie. Często, nosząc synka na rękach, obiecywał, że nigdy nikomu nie pozwoli go skrzywdzić.

Wszyscy powoli zapominaliśmy o przeżyciach Waldka

Do czasu tego telefonu. Gdy Waldek dowiedział się o śmierci ojca, udał, że nie przejął się tym za bardzo. Wiedziałam jednak, że to tylko dobra mina do złej gry, że dalej cierpi i żałuje, że zaprzestał prób pogodzenia się z nim.

W dzień pogrzebu mąż był bardzo zdenerwowany, jakby czuł, że ten dzień wywróci nasze życie do góry nogami.

– Zastanawiałam, się czy dobrze zrobiłam, zapraszając cię. Teraz myślę, że ojciec nie chciałby, abyś był na jego pogrzebie – syknęła Alicja na nasz widok.

– To również mój ojciec, więc mam prawo być na jego pogrzebie – odpowiedział jej Waldek.

Zobaczyłam w oczach Alicji gniew. Zaczęła gorączkowo szukać czegoś w torebce. Wyciągnęła zdjęcie mamy i przystawiła je Waldkowi do oczu.

– Ty go zabiłeś! Ojciec codziennie wpatrywał się w zdjęcie mamy! Tak strasznie za nią tęsknił! Gdyby nie ty, mama by żyła, gdyby nie ty, ojciec by żył! To ty go zabiłeś! Wyjdź stąd!

Waldek złapał mnie za rękę i wybiegliśmy z kaplicy

Płakał. Do domu wróciliśmy w ciszy. Przez cały wieczór nie odezwaliśmy się do siebie słowem. Wiedziałam, że mąż potrzebuje wyciszenia. Gdy brałam prysznic, wyszedł z domu. Wrócił w nocy, pijany. Potem zdarzało się to coraz częściej.

Na początku tłumaczyłam sobie, że musi odreagować po tym przykrym zajściu, nabrać do wszystkiego dystansu. Niestety, nic się zmieniało. Między nami zaczęło się psuć... Waldek przestał mnie zauważać, zaczął ignorować Ignasia, który nie wiedział, co się dzieje, dlaczego ojciec go odtrąca.

Wiedziałam, że taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność, ale nie miałam pojęcia, jak to zmienić. Moje rozmyślania przerwał zgrzyt otwieranego zamka. Po chwili usłyszałam huk. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do przedpokoju.

Zobaczyłam Waldka, który pijany próbował wstać

Podeszłam bliżej, pomogłam mu.

– Chodź, połóż się spać – wyszeptałam przez łzy.

Nie, zostaw mnie, nie zasługuję na was, jestem ofermą i nieudacznikiem – odburknął.

– Waldek, jak możesz? Dlaczego nam to robisz? Musisz wziąć się w garść! Słyszysz?! Masz żonę i dziecko!

– Mamusiu, co się stało tatusiowi, dlaczego nie wstaje? – przerwał mi Ignaś.

Stał przestraszony w drzwiach.

– Kochanie, idź do siebie, tata źle się czuje – wyszeptałam do syna.

Pomogłam Waldkowi zawlec się do łóżka. Cały czas płakał i przepraszał za to, że zmarnował nam życie. Wiedziałam, że jeżeli teraz nic nie zrobimy, nasza rodzina się rozpadnie. Bałam się ranka, bałam się pytań Ignasia. Wiedziałam, że malec pomimo swojego wieku czuje, że w jego rodzinie dzieje się coś złego i że to może wywołać w nim lęk.

Wiedziałam, że powinnam przemówić Waldkowi do rozsądku, że on musi w końcu wziąć się w garść, jakoś się ogarnąć.

Z trudem zasnęłam, a gdy się obudziłam, byłam w łóżku sama

Wzięłam telefon do ręki, wybrałam numer męża. Po chwili usłyszałam dzwonek jego telefonu. Cały on. Znowu zostawił telefon, abym nie mogła bombardować go połączeniami. Wstałam, poszłam do kuchni. Zrobiłam śniadanie, obudziłam Ignasia, który o dziwo nie pytał o wydarzenia wczorajszej nocy.

Zaprowadziłam synka do przedszkola, a gdy wróciłam Waldek był już w domu. Stał w przedpokoju z ogromnym bukietem róż.

– Kochanie, wiem, że nawaliłem. Nie potrafiłem sobie poradzić z tą całą sytuacją. Wczoraj, gdy zobaczyłem przestraszony wzrok Ignasia, to jakbym zobaczył małego siebie. Zabolało. Obiecywałem sobie przecież, że będę dobrym ojcem, innym niż mój. Rano poszedłem do spowiedzi. Spotkałem mądrego księdza, który poradził mi napisać list, wyrzucić w nim, co mam za złe ojcu, iść na cmentarz i mu go przeczytać. Zrobiłem to! I od razu poczułem się lepiej. Teraz obiecuję ci, że wszystko, co złe, odchodzi w zapomnienie. Udowodnię tobie i Ignasiowi, że jestem lepszy niż mój ojciec.

– Waldek! Jesteś lepszy! Jesteś wspaniały, nigdy nie przestałam w ciebie wierzyć! Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że w końcu wziąłeś się w garść! – wyszeptałam wzruszona i przytuliłam się do męża.

Wierzę, że będzie jak dawniej, że znowu będziemy szczęśliwi... Wiem, że Waldkowi było bardzo ciężko i starałam się go zrozumieć... Życie mojego męża nie rozpieszczało, ale wierzę, że jeszcze możemy być szczęśliwą rodziną, że nie wszystko stracone!

Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

Redakcja poleca

REKLAMA