Radosne okrzyki taty i syna świadczyły, że panowie świetnie się bawią. Ja przygotowywałam kolację, ojciec zajmował się synem – można by pomyśleć, że jesteśmy szczęśliwą rodziną, gdyby nie jeden drobny fakt.
Od roku byliśmy z Kubą rozwiedzeni
Po kolacji eksmąż pożegna się z synem i wróci do siebie, do nowego domu i nowej kobiety. Rozstanie zdemolowało mi życie, ale przyjęłam je z pewną ulgą. Wyszłam za mąż za dobrego, lecz wyjątkowo kochliwego człowieka. Nie zliczę, ile razy zdradził mnie po ślubie. Aż dziw, że w końcu zdołał się ustatkować u boku nowej dziewczyny. Ciekawe, na jak długo.
– Kończcie tę grę, zaraz będzie kolacja! – zawołałam.
– Za chwilę – odkrzyknęli chórem, obaj tak samo niezadowoleni, że im przerywam.
Kiedyś lubiłam odkrywać, jak bardzo są do siebie podobni, teraz przestało mnie to bawić. Jeśli Felek odziedziczył po tatusiu podejście do życia i obowiązków… Nie, lepiej o tym nie myśleć. Ostatnio miałam skłonność do pogrążania się w niewesołych rozważaniach. Sama borykałam się z pracą i wychowaniem synka, pomagała mi tylko mama. Na Kubę mogłam liczyć, gdy miał czas, nie wtedy, kiedy go potrzebowałam. Dziwne, nie widzi, że popełnił takie same błędy?
– Felek myje łapska – zaraportował wesoło Kuba, wkraczając do kuchni. – To da nam chwilę, musimy coś uzgodnić.
– Niby co? – możliwe, że spojrzałam spode łba, ale nauczyłam się, że zaufanie do Kuby do zły wybór.
– Ojciec przyjeżdża z wizytą, ma nadzieję zatrzymać się u nas.
– Nas już nie ma – przypomniałam mu.
– On nie wie o rozwodzie. No co? Nie powiedziałem mu, nie muszę mu się zwierzać. Porzucił matkę, jak miałem kilka lat. Wyjechał i wychowywał mnie przez telefon.
Rozbawił mnie. Niedaleko pada jabłko od jabłoni
Ciekawe, że Kuba tego nie dostrzegał. Zrobił to samo co ojciec, ale do niego miał pretensje, do siebie – nie. Teścia prawie nie znałam, od lat mieszkał w Irlandii, żył dostatnio i wygodnie, niezbyt się nami interesując. Był na naszym ślubie, pamiętał o świętach i urodzinach, przysyłał prezenty i to wszystko. Miło z jego strony, że się czasem odzywał, niczego więcej nie oczekiwaliśmy.
Kuba wziął plasterek wędliny i zaczął go przeżuwać. Widziałam, że chce zyskać na czasie. Coś ukrywał i nie wiedział, jak to powiedzieć.
– Ostatnio do mnie pisywał, dawał mi rady – zaczął z namysłem. – Coś mu się odkręciło na starość, teraz uważa, że rodzina to podstawa… Takie tam dyrdymały. Czysta teoria, jeśli o niego chodzi, sam się do niej nie stosował. Uważa, że jego obowiązkiem jest mnie w tej kwestii pouczać, żebym nie popełnił jego błędów. Całkiem mu odbiło.
– Szkoda, że nie odezwał się do ciebie wcześniej, może to by coś dało – rzuciłam dość zjadliwie.
Udał, że nie słyszał, w czym był mistrzem. Złapał mnie za ramiona i zajrzał w oczy.
– Monika, posłuchaj, bo to poważna sprawa i ciebie też dotyczy. A właściwie Felka. Lepiej, żeby stary nie dowiedział się o rozwodzie. Jest bardzo zamożny, a oprócz mnie ma jeszcze dwóch synów, jednego w Polsce, drugiego w Irlandii. Oni spełniają jego oczekiwania, ja jak widać nie. Jeśli wpadnie mu do głowy nierówno podzielić spadek, nie dostaniemy tyle, ile się nam należy.
– Nam?! Co ty bredzisz?
– Mając pieniądze, będę mógł zabezpieczyć przyszłość Felka. Nie mogę płacić tak wysokich alimentów, jak bym chciał, ty kiepsko zarabiasz, a potrzeby Felka będą rosnąć. Pomyślałaś, co będzie, jak ojciec mnie wydziedziczy? Dlatego na czas jego wizyty wrócę do domu, tak będzie najprościej.
– Chcesz, żebyśmy udawali szczęśliwą rodzinę? Kuba, ocknij się. Nie zgadzam się brać udziału w oszustwie.
– Zastanów się, Monia, to tylko kilka dni.
– Twoje obawy o przyszły spadek są dość obrzydliwe. Teść nie wygląda, jakby wybierał się na tamten świat – odparłam szczerze.
– Trzeba myśleć o przyszłości Felka – upierał się Kuba. – A poza tym wcale nie mam pewności, czy ojciec nie jest ciężko chory. Po co inaczej by przyjeżdżał? Do tej pory nie czuł takiej potrzeby. Nie zamierzam zatruwać mu ostatnich chwil opowieściami o rozwodzie, niech nacieszy się rodziną i wnukiem.
Nie wytrzymałam. Od śmiechu rozbolał mnie brzuch, co za ściema! Kłamać trzeba umieć, Kubie nigdy to nie wychodziło.
– Z czego mama się śmieje? – wesołe odgłosy zwabiły do kuchni Felka.
– Cieszy się, bo dziadek do nas przyjeżdża – odparł ponuro Kuba.
– Ale ja nie mam dziadka, tylko dwie babcie – zdziwiło się dziecko.
– Masz, jednego. Mieszka w Irlandii i teraz postanowił nas odwiedzić. Pierwszy raz w życiu. Słyszysz, Monia?! Pierwszy raz! – Kuba nagle zaczął mówić do mnie. – Czy to nie dziwne? Całe życie trzymał się z dala i nagle przyjeżdża. Mów, co chcesz, dla mnie to wizyta pożegnalna.
To brzmiało dość prawdopodobnie, ale i tak nie zamierzałam zgodzić się na plan Kuby.
– Jutro przywiozę swoje rzeczy i pobędę z wami trochę – oznajmił, wzbudzając szał radości syna.
W tej sytuacji nie mogłam mu zabronić
Kuba zrobił, jak zaplanował. Postanowiłam, że zniosę jego obecność, ale łgać nie będę.
– Po prostu nie poruszaj tego tematu, tyle chyba możesz obiecać? – błagał Kuba.
Tyle mogłam. Przyrzekłam, że niepytana nie pisnę słowa na temat rozwodu. Wzięłam wolne i musiałam stawić czoła niewygodnej sytuacji Kuba z Felkiem przywieźli dziadka z lotniska. Ledwie go pamiętałam ze ślubu, ale określenie „starszy pan” stanowczo do niego nie pasowało.
– Witaj, Moniko – staromodnie pochylił się nad moją ręką.
Wow! Teść miał oszałamiający sposób bycia, kobieta w jego obecności czuła się adorowana i wyróżniona.
– Tato! Pamiętaj, że to moja żona – zawołał Kuba.
Posłałam mu złe spojrzenie. Przeginał, stanowczo przeginał.
– Niech tatuś się rozgości – ruszyłam do pokoju Felka, tymczasowej kwatery teścia.
Kuba miał spać w salonie, a Felek ze mną. Separację od łoża można było łatwo wytłumaczyć, nawet najzagorzalszy orędownik małżeństwa nie powinien się czepiać.
– Wystarczy. Andrzej, tak mam na imię. Nie jestem twoim ojcem, Moniko – mrugnął do mnie, uśmiechając się uwodzicielsko.
Następnego dnia Kuba poszedł do pracy, na czas wizyty teścia to ja wzięłam urlop, zostałam więc w domu. Odprowadziłam Felka do szkoły i wróciłam stawić czoła niewygodnej sytuacji. Zastałam teścia krzątającego się w kuchni, radził sobie całkiem dobrze.
– Widziałem, że nic rano nie zjadłaś, przygotowałem ci więc śniadanie. Jajecznica po wiejsku, ze wszystkim, co znalazłem, a także mąką i śmietaną. Bardzo pożywna.
Postawił na stole talerz z nieapetyczną żółtą papką. Nie wypadało odmówić, więc spróbowałam. Smakowała naprawdę dobrze.
– Pyszne! – pochwaliłam szczerze. – Nie wiedziałam, że potrafisz gotować.
– To tylko jedna z wielu moich zalet – zawiesił na mnie ciepłe spojrzenie. – A poważnie, to nauczyłem się od Meliny. Często coś przyrządzamy, lubimy być razem, w kuchni również – błysnął uśmiechem. – Poza tym pod nieobecność Meliny gotowałem dla Aidana, gdy był młodszy.
– To twoi bliscy? Będziesz mi musiał o nich opowiedzieć.
– Moja wizyta jest z nimi związana, dali mi do myślenia – powiedział Andrzej powoli. – Melina to kobieta mojego życia, dużo ode mnie młodsza. Przy niej dopiero zrozumiałem, czym jest trwanie w udanym związku. Aidan jest jej synem, wychowywałem go.
Dobrze, że Kuba tego nie słyszy, pomyślałam. Chciałam zapytać, jak to jest być ojcem trzech chłopców, porzucić ich i wychować dziecko innego człowieka, ale dałam spokój.
– Ojciec Aidana nie interesował się nim, widziałem, jak dzieciak za nim tęsknił, bo przy nim byłem. Czy moi chłopcy też przeżywali rozstanie ze mną? Wysyłałem pieniądze, utrzymywałem z nimi kontakt, dbałem o nich z daleka, ale czy to wystarczało? Takie pytania przychodzą z wiekiem. Chyba zmądrzałem, Moniko. Dlatego postanowiłem odwiedzić wszystkich trzech synów, poczynając od najstarszego, i na własne oczy zobaczyć, jak im się wiedzie. No i zobaczyłem.
– I co? – spytałam ostrożnie.
Mówił dziwnym tonem, jakby miał wątpliwości.
– I mam pytanie. Jak ci pomóc, Moniko?
Pod jego uważnym spojrzeniem aż mnie skręciło. Co wiedział?
– Kuba nie mieszka z wami, prawda? Jesteście rozwiedzeni?
– Skąd ci to przyszło do głowy? – spytałam z prawdziwym zainteresowaniem, nie udzielając odpowiedzi wprost.
– Mam oczy i wielkie doświadczenie, dobrze wiem, kiedy kobieta chowa urazę. Od razu to dostrzegłem. Pomyślałem, że może się pokłóciliście, ale w łazience znalazłem przybory toaletowe Kuby, wszystkie nowe, kupione w zestawie, nieużywane. Żeby potwierdzić domysły, zajrzałem rano do jego komórki. Nie skasował SMS-ów, które wymienił z niejaką Pauliną.
– Zawsze o tym zapomina. W podobny sposób wpadłam na ślad tego romansu – przytaknęłam rozbawiona.
– On odszedł i was zostawił, tak? – teść przykucnął, chowając moje ręce w swoich.
– Rozwiedliśmy się – mruknęłam.
Poczułam się nieswojo, był stanowczo zbyt blisko. Chyba zrozumiał, bo uśmiechnął się i odsunął.
– Dlatego pytam: jak ci pomóc? Czego potrzebujesz?
Odparłam, że niczego mi do szczęścia nie brakuje, i wtedy się zaczęło. Zadawał konkretne pytania, maglował, aż dowiedział się, że pracuję jako księgowa w prywatnym biurze i ledwo wiążę koniec z końcem.
– A gdybyś założyła własne biuro? – spytał. – Pomogę ci w tym.
– Dziękuję, nie trzeba – odparłam odruchowo. – Nie umiałabym prowadzić firmy.
– Jesteś pewna? – spojrzał na mnie z takim zdziwieniem, jakbym palnęła głupstwo.
Pod jego wzrokiem naszły mnie wątpliwości. Może rzeczywiście jest to jakiś pomysł?
– Zrób spis wydatków na nowe biuro, pomyślimy, co z tym począć – uśmiechnął się. – Pomogę ci. Może w ten sposób choć trochę odpracuję dawne zaniedbania?
– O tym musisz porozmawiać z synem – przypomniałam mu, zaniepokojona, co powie Kuba na niespodziewaną propozycję ojca. Tak liczył na pieniądze od niego!
– Zrobię to, mam nadzieję, że zrozumie. Jest dobrym ojcem dla Felka, lepszym, niż ja kiedykolwiek byłem dla niego. Będzie szczęśliwy, że pomagając matce Felka, zadbałem o przyszłość jego syna.
O szanse na przyszły spadek oczywiście nie zapytałam, tę rozmowę Kuba będzie musiał odbyć z ojcem sam, o ile się na nią zdecyduje. Może mam zły charakter, ale bawi mnie, kiedy pomyślę, jak się do tego zabiera. Dzięki niespodziewanej pomocy od pełnego wyrzutów sumienia teścia powodzi mi się teraz znacznie lepiej, zaczęłam nawet myśleć, że jeśli umiem prowadzić własną firmę, jednocześnie wychowując syna, to poradzę sobie ze wszystkim. I tak właśnie będzie!
Czytaj także:
Chciałam zrobić narzeczonemu niespodziankę. No i zrobiłam. Sobie. Jemu. I jej
Książę z bajki okazał się wybrakowany. Był żonaty. No i nie był księciem
Wygrałem w totka razem z kolegami z wojska. Po latach upomnieli się o pieniądze