„Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, że nie jestem córką moich rodziców, ale to był dopiero początek przerażającej prawdy”

Mąż zostawił mnie dla ciężarnej kochanki fot. Adobe Stock, auremar
„– Zawsze jej zazdrościła. Kiedyś Regina tak nami pogrywała, że prawie zniszczyła naszą przyjaźń. Łatwo wpadała w gniew, była mściwa. Znajdowała ofiarę i się na niej wyżywała. Mogła mieć każdego faceta – ale żaden jej nie kochał, a i ona jakby nie była zdolna do miłości. Wiem, że tuż przed ślubem twoich rodziców próbowała uwieść twojego tatę”.
/ 17.10.2022 22:00
Mąż zostawił mnie dla ciężarnej kochanki fot. Adobe Stock, auremar

Miałam dwadzieścia siedem lat, kiedy dowiedziałam się, że moi rodzice mają grupę krwi 0. Ja miałam A. Oznaczało to, że mój ojciec nie jest moim ojcem. Z pewnością mój tata o tym nie wiedział, bo traktował mnie jak własną córkę.

To była moja pierwsza myśl

Następna – a może jednak wiedział? Rodzice długo nie mogli mieć dzieci. Mama miała trzy poronienia, a każde było dla nich tragedią. Ale w końcu Bóg się zlitował i pojawiłam się ja. Tak mama mi to relacjonowała, kiedy byłam dzieckiem. Czułam się wtedy wyjątkowo – byłam upragnionym darem bożym. Oczywiście zakładałam, że wszystko odbyło się w sposób naturalny. Teraz jednak zwątpiłam. Czy mama powiedziałaby mi, że byłam wynikiem sztucznego zapłodnienia? Bo może to coś z plemnikami taty było nie w porządku? A może mama zrobiła jednorazowy skok w bok? Tata wiedział? Nie wiedział?

Kłębowisko myśli w mojej głowie przypominało rozwścieczony rój os. Nie mogłam spytać mamy, bo rodzice leżeli w szpitalu po wypadku samochodowym. Oboje potrzebowali transfuzji przy operacji, stąd moja próba oddania krwi. Zadzwoniłam więc do matki chrzestnej. Była najbliższą przyjaciółką mamy. Wiedziałam, że jeśli ktokolwiek zna prawdę, to ona.

– Właśnie dowiedziałam się, że tata nie jest moim tatą – mój głos aż drżał ze zdenerwowania. – Mama zdradziła tatę, czy to było coś innego?

Cisza w słuchawce trwała długo.

– To nie moja tajemnica, Liduś. Poczekaj na mamę. I nic sama nie rób, proszę.

– To znaczy, że coś wiesz, ciociu.

Ale przecież kochasz rodziców, prawda? Co za różnica?

Jednak chrzestna wiedziała tak, jak i ja, że nie chodzi o to, czy kocham tatę. Człowiek musi znać swoje prawdziwe korzenie. A przynajmniej ja musiałam. Bez tego nie wiedziałam, kim naprawdę jestem. Co się we mnie kryje, a co wyjdzie na jaw znienacka, pozbawiając mnie kontroli nad życiem. Czy mój biologiczny ojciec miał jakieś genetyczne skłonności do chorób? Czy moje zmienne nastroje nie są aby moim dziedzictwem po nieznanym ojcu?

Rodzice leżeli w szpitalu, ale na szczęście ich stan był stabilny. Wracali z weekendu na Warmii, kiedy na szosie pod Mławą tir zjechał z przeciwległego pasa. Ojciec ratował się skrętem w bok, auto przekoziołkowało. Cud, że przeżyli. Modliłam się, by rodzice wyszli z wypadku cało. Wróciłam ze szpitala do domu, żeby zjeść, przespać się.

W mieszkaniu było pusto, cicho

Dziwnie. Nie pierwszy raz byłam w nim sama, ale pierwszy raz nie czułam się jak w domu. Moje oczy i myśli ciążyły do drzwi, za którymi znajdowała się sypialnia rodziców. I szafa, w której mama trzymała wszystkie dokumenty. A ponieważ była sentymentalnym chomikiem, to wiedziałam, że jest tam wszystko co istotne, i mnóstwo tego co niepotrzebne. Ale to były jej prywatne rzeczy. Wychowano mnie w poszanowaniu prywatności. Koło dwudziestej drugiej skapitulowałam. Nie mogłam o niczym innym myśleć, to było fizyczne uczucie głodu wiedzy. Otworzyłam szafę w sypialni mamy i zabrałam się za zgłębianie przeszłości. Przejrzałam albumy ze zdjęciami. Te najstarsze, gdy miałam trzy miesiące i ciocia Kasia trzymała mnie do chrztu. Moje pierwsze kroki. Pierwsze zwycięstwo na nocniku. Pierwsza świeczka na torcie. Ja i obok mama, tata, roześmiani, szczęśliwi, patrzący na mnie z miłością.

Potem wzięłam teczkę z dokumentami. Świadectwa szkolne, komunia, chrzest. Książeczki zdrowia. Kiedy dotarłam do tamtego dokumentu, zegar w salonie właśnie wybijał północ. „Akt adopcyjny”. Wynikało z niego, że państwo Alina i Henryk R. adoptują sześciomiesięczną dziewczynkę, Lidię S., córkę Reginy S., siostry Aliny R. Ukryłam się w szafie. Nie wiem, jak długo tam siedziałam…

Moja mama ma siostrę? Pierwsze słyszę. Dlaczego nic mi o niej nie mówiła? I wreszcie dotarło: moja mama też nie jest moją mamą? Siedziałam na podłodze z twardych desek, a czułam się, jakby pochłaniały mnie ruchome piaski. Straciłam podparcie. Panika podeszła mi pod gardło. Myśli rozpierzchły się, pozostały tylko emocje, które pulsowały w mózgu, sercu, żołądku. Nie wiem, kiedy weszłam do szafy, skryłam się w kącie. Nie wiem, jak długo tam siedziałam, pojękując, kiwając się jak opuszczone dziecko, zanim wyciągnęła mnie stamtąd chrzestna.

Płakałam całą noc

– Mówiłam, żebyś nic nie robiła. Przecież ostrzegałam – mruczała, tuląc mnie do siebie. – Już dobrze. Wszystko będzie dobrze.

Godzinę później, gdy już byłam sobą, opowiedziała mi o dwóch siostrach.

Regina i Alina były bliźniaczkami. Wyglądały tak samo, ale osobowości miały różne. Alina była spokojna, rozsądna, uczuciowa. Marzyła o dzieciach, domku z ogródkiem i spokojnej, bezpiecznej przystani miłości. Regina chciała zdobyć świat. Pragnęła uznania i władzy. Manipulowała rodzicami, rówieśnikami, a gdy stała się kobietą, mężczyznami. Alina pracowała jako nauczycielka w szkole i wyszła za mąż za swojego chłopaka z podstawówki. Regina uznawała jedynie partnerów na jedną noc. Kiedy skończyła trzydzieści lat, była szefową dużej firmy, miała pieniądze, władzę, urodę. I wciąż zazdrościła swojej siostrze.

– Zazdrościła? – wtrąciłam zdumiona.

– Zawsze jej zazdrościła – chrzestna skinęła głową. – Były tak różne psychicznie, że nie mogły się dogadać. Alina szybko znalazła sobie przyjaciółkę, mnie. Regina przyjaciół od serca nie miała. Co ją wkurzało. Z jednej strony okazywała pogardę dla sposobu życia siostry, z drugiej próbowała zniszczyć wszystko, co dla tamtej było drogie. Kiedyś tak nami pogrywała, że prawie zniszczyła naszą przyjaźń. Regina łatwo wpadała w gniew, była mściwa. Znajdowała sobie ofiarę i się na niej wyżywała. Odnosiła sukcesy w pracy, ale nie była szczęśliwa tak, jak była Alina w swojej szkole, z dziećmi. Mogła mieć każdego faceta – ale żaden jej nie kochał, a i ona jakby nie była zdolna do miłości. Wiem, że tuż przed ślubem twoich rodziców próbowała uwieść Heńka. Ale on w jakiś sposób rozpoznał Reginę. I odrzucił ją.

Choć w zdumieniu słuchałam tej opowieści, to mózg pracował mi na zwiększonych obrotach. Kojarzył fakty, dodawał dwa do dwóch.

Zaszła w ciążę, bo moja mama nie mogła – powiedziałam.

– Chciała jej udowodnić, że na polu, który był dla Aliny najważniejszy, jest od niej lepsza.

Ciocia Kasia uniosła brwi.

– Hm, może coś w tym jest. Ale tak naprawdę chodziło o coś innego. Regina chciała wreszcie poczuć satysfakcję. Zadowolenie. Spokój. I do tego potrzebowała dziecka. Bo widzisz… – chrzestna popatrzyła na mnie niepewnie, westchnęła. – Rodzice nie chcieli ci o tym wszystkim mówić, bo bali się, jak zareagujesz. Po wszystkim, jeszcze przed formalną adopcją, wyjechali z tobą z miasta, zatarli za sobą wszystkie tropy. Żebyś się nie dowiedziała. Gdyby nie ten wypadek… – pokręciła głową.

– Jestem dorosła. Dam sobie radę – powiedziałam stanowczo.

Chciałam poznać prawdę.

Miałaś być ofiarą rytuału – wymamrotała chrzestna, nie patrząc na mnie. – Regina poczęła cię i urodziła po to, by twoja śmierć była zapłatą dla demona, który spełniłby jej ostateczne pragnienie.

Tego się nie spodziewałam

Roześmiałam się nerwowo.

– Żartujesz.

– Wiem, jak to brzmi. Też uważam to za jakiś totalny absurd. Ale… widzisz, twoi rodzice nic o tym nie wiedzieli. Pewnego dnia przyszedł do nich obcy facet, powiedział, że Regina miesiąc wcześniej w tajemnicy urodziła dziecko, a on jest jego ojcem. Właściwie nie ma do niego żadnych praw, bo Regina kazała mu podpisać odpowiednie dokumenty, ale nie chce, by jego dziecko umarło. I żebyśmy je ratowali. Opowiedział niesamowitą historię o jakiejś grupie satanistów, którzy twierdzą, że mają kontakt z demonem, który w zamian za krew dziecka spełnia jedno życzenie. I że Regina w to wierzy. Oczywiście Alina i Henryk zrobili wszystko, co w ich mocy – włącznie z porwaniem ciebie z rąk ludzi, którzy mieli cię wywieźć z kraju – by cię uratować. Sama byłam świadkiem, jak Regina krzyczała, że skazujemy ją na piekło, bo z kontraktu nie można się wycofać. Że demon zabierze, co mu obiecano. Została aresztowana i oskarżona o handel swoim dzieckiem. Dwa tygodnie później przewieziono ją do szpitala psychiatrycznego, gdyż jej stan psychiczny gwałtownie się pogorszył.

– Żyje? – spytałam cicho.

Zmarła trzynaście lat później. Dokładnie w dniu, kiedy ty dostałaś pierwszą miesiączkę. Tak powiedziała mi Alina. Ale to zwykły zbieg okoliczności.

Nie wyglądało mi to na zbieg okoliczności, ale nie zamierzałam tego roztrząsać.

– A mój biologiczny ojciec?

– Nie żyje. Kilka dni po tym, jak zabrano cię od tych ludzi, znaleziono go martwego w jego mieszkaniu. Zawał serca.

Zapadła cisza. Słychać było tylko powolne tik-tak zegara w przedpokoju.

Myślisz, że ON już po mnie nie przyjdzie? – spytałam cicho.

– Kochanie, to wszystko bzdury, oszustwa i majaki – chrzestna uścisnęła moją dłoń.

Może… Miałam tylko nadzieję, że śmierć biologicznej matki w dniu mojej pierwszej miesiączki oznacza, że demon stracił do mnie prawa i zabrał w zamian dłużniczkę.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA