„Byłam w nim zakochana do szaleństwa. Odkryłam z kim mam do czynienia, gdy zamieszkaliśmy razem”

Kłócąca się para fot. iStock by GettyImages, Dima Berlin
„Uważałam, że to miłość mojego życia. Byłam w błędzie. Poznałam jego prawdziwe oblicze, kiedy zamieszkał ze mną. Na początku wszystko było dobrze, ale po krótkim czasie mój pies zaczął być w stosunku do niego podejrzliwy. Wtedy zrozumiałam, że coś jest nie tak”.
/ 09.03.2024 08:30
Kłócąca się para fot. iStock by GettyImages, Dima Berlin

Nasza miłość była naprawdę ogromna. Wszystko zaczęło się od intensywnego zauroczenia, niekończących się randek, wspólnych wyjazdów, spędzaliśmy razem każdą wolną minutę.

Zaniedbaliśmy naszych bliskich, ale oni to rozumieli i nigdy nie mieli do nas żalu. Rozumieli, że miłość na początku jest egoistyczna i samolubna. Tylko moja babcia od czasu do czasu przywracała mnie do rzeczywistości. Zazwyczaj wtedy, gdy zaniedbywałam ją lub zapominałam, że obiecałam jej w czymś pomóc. Oczywiście dlatego, że w głowie miałam tylko kolejne spotkanie z Darkiem.

– Rozumiem to, co mówisz, kochana – mówiła. – Z twoimi rodzicami było podobnie. Byli nierozłączni, ale potem przyszła szara codzienność. To jest naturalny bieg rzeczy. Poezja przemienia się w prozę.

– Ale nie w naszym przypadku – odpowiadałam zawsze na ten sam sposób, wierząc w to z całego serca.

Miałam głębokie przekonanie, że on jest tym jedynym, wymarzonym, a do naszego codziennego życia nigdy nie wpuścimy nudy.

Darek zawodowo zajmował się zupełnie innymi rzeczami, niż ja. Ja zajmowałam stanowisko menedżera w sektorze odzieżowym, natomiast on jako wolny strzelec pracował dla różnych stron internetowych, realizował pewne zadania dla lokalnych gazet... Tak czy inaczej, nie miał stałej pracy czy regularnego zajęcia.

Spotkałam go na imprezie urodzinowej przyjaciółki z pracy, był jej kuzynem. Od razu przyciągnął moją uwagę. Być może dlatego, że był inny, zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym, od chłopaków, z którymi pracowałam.

Wiem, że to może brzmieć stereotypowo, ale miałam wrażenie, że faceci, z którymi pracowałam, byli trochę zbyt kobiecy. To nie dziwne, bo jako projektanci mody, styliści i specjaliści od marketingu odzieżowego, zwracali dużą uwagę na to, jak wyglądają. Ale większość z nich miała irytujący zwyczaj ubierania się jak gwiazdy z najgorszych programów telewizyjnych. To, niestety, nie dodawało im męskości w moim odczuciu, wręcz przeciwnie.

Zaczęły pojawiać się spory o finanse i pracę

Darek zawsze był trochę abnegatem, ale oczywiście w umiarkowany sposób. Być może właśnie to w nim mnie najbardziej przyciągało? To, że był po prostu inny niż wszyscy mężczyźni, których do tej pory znałam. Najbardziej bał się robienia zakupów, do fryzjera nigdy nie chodził, nie wspominając już o profesjonalnej pielęgnacji brody, co nie oznacza, że wyglądał jak bezdomny. Włosy, związane w kucyk, sam skracał, tak samo jak brodę. W lutym zdarzało mu się iść po bułki w szortach, bo nie chciało mu się wkładać długich spodni.

– Nie daję się nabrać na to, co mówi kalendarz – mówił ze śmiechem. – Nawet w lipcu zdarza się, że jest tylko dziesięć stopni, ale nikt wtedy nie zakłada futrzanych czapek i grubych płaszczy. Boisz się, że ktoś mnie zobaczy z tobą?

– Nigdy w życiu. W takim wypadku będę tylko nadymała wargi i z dumą obnosiła się z tym, że mam kogoś kto jest tak odważny w ubiorze...

Dziesięć miesięcy razem minęło nam błyskawicznie. Kiedy w końcu zasugerowałam, że powinien przeprowadzić się do mnie, nie mógł się zdecydować.

– Naprawdę chcesz cały czas mieszkać z rodzicami? – zapytałam tak po prostu.

– Beatka, czy naprawdę sądzisz, że mieszkam z rodzicami, bo to jest takie fajne?

– Uważam, że tak, trochę. To jest ucieczka od dorosłych obowiązków, mama zawsze przygotuje obiad, zrobi pranie i posprząta w pokoju...

– A nie przyszło ci do głowy, że po prostu nie stać mnie na wynajęcie mieszkania? Nie mówiąc już o kupowaniu czegokolwiek.

– Ale może gdybyś więcej pracował, to byś mógł? Serio chcesz przez resztę życia pracować jako freelancer? Co z ubezpieczeniem, emeryturą? Może przynajmniej załóż firmę?

– Nie zarobię nawet na ZUS! Do diabła, jakie to jest typowe... – powiedział z zniechęceniem w głosie, po czym ciężko usiadł na fotelu przed telewizorem.

– Co? O co ci chodzi? – zapytałam.

– Nasza pierwsza kłótnia, oczywiście o pieniądze. Standard.

Było w tym trochę prawdy. Na pozór dyskutowaliśmy o wspólnym zamieszkaniu, ale w gruncie rzeczy chodziło o finanse. A dokładniej o to, aby Darek zastanowił się nad tym, jak poprawić swoją sytuację. Tak to zinterpretował, choć myślę, że nie do końca słusznie.

W końcu zaproponowałam mu, abyśmy razem zamieszkali w moim mieszkaniu i nie oczekiwałam, że od razu będzie się dokładał do czynszu i innych opłat. Miałam niezłe zarobki, ale to nie oznaczało, że będę ciągle utrzymywać mojego partnera. Czas romantycznych "gwiazd i róż" dobiegł końca, teraz musieliśmy stawić czoła codzienności. Babcia jak zawsze miała rację.

Nie było aż tak źle, ponieważ Darek podszedł do tego na poważnie. Zdał sobie sprawę, że wspólne mieszkanie to równy podział obowiązków i każdy musi się zaangażować. Pracował ciężej, podejmował więcej zadań na raz. Czułam nawet pewną dumę, że robi to ze względu na mnie i że to ja skłoniłam go do myślenia o swojej karierze. I zaczął lepiej się odnajdywać w towarzystwie – tak mu kiedyś powiedziałam.

– Szkoda, że oceniasz spotkania z ludźmi przez pryzmat tego, ile ktoś zarabia pieniędzy – powiedział z nutą goryczy.

– Wiesz dobrze, że to nie jest prawda. Brzmi jakbyś mnie uważał za jakąś całkowitą materialistkę. Gdyby tak było, nie spędzałabym czasu z tobą.

– Czyli jednak uważasz mnie za jakiegoś beznadziejnego biedaka? Och, Beata… Powinnaś była rzucić się na jakiegoś bogatego prezesa…

– Biedny, ale mój... Ale ja cię kocham, głupku, a nie jakiegoś dyrektora banku! – odpowiedziałam, a Darek mocno mnie przytulił.

Po pół roku wspólnego mieszkania Darek przyjął do wiadomości, że ciężar utrzymania spoczywa w większości na moich barkach. Zrozumiał, że to nie oznacza, że jest gorszy, a raczej pokazuje, że dobrze sobie radzę. Skoro zarabiam więcej, powinniśmy cieszyć się z tego oboje.

Darek powiedział, że mój pies go ugryzł

Był jeden element, który rzucał cień na naszą sielankę. Mianowicie, Darek i mój pies nie potrafili się dogadać. Na starcie Astra potrzebowała trochę czasu, aby zaakceptować nowego mieszkańca. Na początku traktowała go jak kogoś obcego, ale z czasem wydawało się, że zaakceptowała jego obecność.

Darek zazwyczaj pracował w domu, tylko od czasu do czasu musiał odwiedzić jakąś redakcję, aby ustalić szczegóły dotyczące otrzymywanych zadań. Zaczął karmić Astrę i wychodzić z nią na spacery, ale nie rozwinęła się między nimi żadna więź. Narzekał, że pies nie chce go słuchać, być może dlatego, że nie miał doświadczenia w kontaktach ze zwierzętami, przecież nigdy wcześniej żadnego nie posiadał. Wydawało się, że jest po prostu zazdrosny, co jest normalne. Kiedy jednak zaproponował, żeby oddać Astrę do nowego domu, straciłam cierpliwość.

– Żebym dla ciebie nie poszukała nowego domu! – ostrzegłam. – I zaznaczam, nie chcę żadnych emocjonalnych manipulacji typu: "to ja, albo pies", bo tego nie wytrzymam! Kocham cię, Astrę również, i nie chcę, żebyś z nią konkurował. Myślę, że jesteś mądrzejszy niż pies, więc oczekuję od ciebie więcej. Zrozumiałeś?

Darek wyglądał na obrażonego, ale zdawało się, że dostrzega swoje błędy. Czasami krzyczał na psa, ale kiedy zauważał jak negatywnie na to reaguję, starał się kontrolować swoje emocje. Jednak Astra zaczęła reagować na niego strachem i aż za bardzo go unikać. Zaczęłam podejrzewać, że kiedy mnie nie ma w domu, dzieje się coś złego. Szczególnie że pewnego dnia Darek przyszedł z smutną miną, mówiąc, że pies go ugryzł. Czy to możliwe, że bez powodu? Z drugiej strony, nie mogłam uwierzyć, że byłby zdolny do okrucieństwa wobec zwierzęcia. Przecież on nigdy nie skrzywdziłby nikogo.

Zadzwoniłam do mojego starszego brata, Krzyśka, żeby podzielić się z nim swoimi wątpliwościami.

– Krzyś, nie wiem co mam zrobić. Może powinnam założyć ukrytą kamerę, żeby zobaczyć co się dzieje w domu jak mnie nie ma?

– To kiepski pomysł. To by było jak szpiegowanie, jakbyś mu nie ufała... Ale skąd to ugryzienie psa? Czy on tak po prostu zaczął stukać w klawiaturę, a nasza kochana Astra go zaatakowała? Ta nasza dobra Astra, która chce tylko, aby ktoś ją pogłaskał?

– Już sama nie wiem...

– Ja też nie. Ale pamiętaj, że każdy człowiek może mieć jakąś drugą twarz. Jeżeli chcesz poznać prawdę, postępuj tak jak ci radzę – powiedział brat zdecydowanie.

Nic nie wyszło ze szpiegowania Darka za pomocą tajnej kamery. Byłam w nim zakochana, ufałam mu, był dla mnie najważniejszym człowiekiem na świecie. Być może po prostu nie potrafił dobrze dogadać się ze zwierzętami, co jednak nie jest niczym złym, w końcu nie każdy musi je lubić.

Po ponad miesiącu wszystko zaczęło wracać do swojego normalnego rytmu, sytuacja zdawała się być pod kontrolą. Pewnego dnia, kiedy czułam się słabo w pracy, poprosiłam szefa o wcześniejsze zakończenie dnia i powrót do domu. Zanim jednak otworzyłam drzwi do mojego mieszkania, usłyszałam głośny głos Darka na klatce schodowej. Delikatnie przekręciłam klucz w zamku i weszłam do środka.

Weszłam do salonu i zauważyłam, jak Darek próbuje przemocą zmusić Astrę do posłuszeństwa.

– Co tu się dzieje?! – krzyknęłam.

Nie jestem pewna, co we mnie wtedy wstąpiło, ale nagle zapomniałam o moim złym samopoczuciu i braku energii. Pierwszy raz w moim życiu poczułam tak wielki gniew.

– Wynoś się! – warknęłam. – Im prędzej to zrobisz, tym lepiej.

Astra zaczęła głośno szczekać, a Darek zasłabł. Obudziłam go wylewając mu na głowę szklankę zimnej wody. Wyglądał na zdezorientowanego, nie rozumiał, co się stało i co ja robię w domu o tej godzinie.

– Jak mogłeś to zrobić? – szepnęłam. – Co ci ta biedna suczka zrobiła? Nie słuchała cię?! Jak mogłeś to zrobić? – płakałam.

– Beata, przepraszam...

– Przeproś psa, nie mnie.

Nie wyrzuciłam go z domu od razu, choć powinnam to zrobić. Uspokajałam siebie, że być może to był tylko jednokrotny incydent, ale w gruncie rzeczy okłamywałam samą siebie ze względu na uczucie do tego mężczyzny.

Przecież było jasne, że nasz pies go się bał, a strach ten miał swoje przyczyny. Czyżby Darek w ten sposób rozładowywał swoje frustracje? Czy naprawdę mógł znęcać się nad niewinnym zwierzęciem? Czy właśnie tak wyglądał w rzeczywistości ten jego luz, spokój, czy tak radził sobie z sytuacją? Co miało to na celu? Czego bym się dowiedziała za jakiś czas, powiedzmy miesiąc czy dwa? Że Astra zaginęła, albo że miała wypadek?

Zrobiłam błąd, zakochując się w nim

Nigdy bym nie pomyślała, nawet w najstraszniejszych koszmarach, że codzienność przemieni się w film sensacyjny, w którym głównym złym charakterem będzie mój ukochany.

– Nie weźmiesz mnie na litość – powiedziałam ze spokojem.

– Beata, naprawdę cię kocham!

– Ja również cię kocham. Na razie, bo nie jest możliwe, aby od razu przestać kochać, nawet jeśli osoba, którą kochamy, zrobi coś naprawdę okropnego. Ale nie mogę z tobą być. Do wieczora musisz zniknąć.

Zdecydował się na przeprowadzkę, ale nie przestawał dzwonić, przepraszać, tłumaczyć się i prosić o szansę na poprawę. Zastanawiałam się, czy powinnam jeszcze raz zasięgnąć rady u Krzyśka, czy na pewno dobrze postępuję.

– Zdecydowanie tak – potwierdził. – Mówi się, że charakter człowieka można poznać po tym, jak odnosi się do zwierząt. Jeżeli ktoś jest dobry dla zwierząt, będzie dobry też dla ludzi. Być może tylko kwestia czasu, kiedy zacząłby stosować wobec ciebie przemoc. Musisz koniecznie zerwać z nim kontakt..

– Już to zrobiłam...

Zanim porozmawiałam z Krzyśkiem, miałam poważne myśli o tym, czy powinnam przemóc się i dać Darkowi jeszcze jedną szansę. W końcu ciągle go kochałam. Ale kiedy usłyszałam, co mój brat mi powiedział, zrozumiałam, że nie mogę tego zrobić. Wolałabym być sama. Mam nadzieję, że to nie potrwa długo, i że w końcu spotkam tego odpowiedniego mężczyznę. Myślałam, że Darek był tym jedynym, ale niestety, okazało się, że nie był.

Minęło trochę czasu. Nie było mi łatwo, ale w końcu odcięłam się od tych uczuć. Kiedyś nawet przypadkiem spotkałam Darka na ulicy. Nie wywołał we mnie żadnych emocji.

Czytaj także:
„Zdradziłam męża i nie żałuję. Mam ochotę draniowi o tym powiedzieć, gdy znów mnie upokorzy. Niech teraz on cierpi”
„Krewni uważali, że bez faceta jestem bezwartościowa. Chcieli mi zabrać kota, bo twierdzili, że przez niego jestem sama”
„Oglądałam kasetę z wesela koleżanki i oniemiałam. Moja miłość do przystojniaka ze szkolnych czasów odżyła”
 

Redakcja poleca

REKLAMA