Budynek był dwupiętrowy, otynkowany na biało. Do wejścia prowadziły trzy schodki, z boku dobudowano do nich wygodny podjazd dla niepełnosprawnych.
Stałam przed drzwiami, próbując odczytać napis z tabliczki, ale nijak nie mogłam złożyć liter w sensowną całość. Wreszcie poddałam się, sięgnęłam do klamki i weszłam do środka… Znalazłam się w długim, jaskrawo oświetlonym korytarzu.
Szłam, mijając pozamykane drzwi po obu stronach. Było cicho, wokół żywego ducha. Na końcu korytarza majaczył biały prostokąt drzwi do ostatniego pokoju.
Leżała w łóżku na środku dużej, pustej sali
Podeszłam do niej, miała zamknięte oczy, oddychała z trudem, jej wychudzoną twarz zniekształcał grymas bólu. Piękne, gęste włosy Małgosi zamieniły się w rzadkie strączki, pozlepiane potem…
Nagle moja siostra otworzyła oczy, spojrzała wprost na mnie. Poczułam przeszywający ból w piersiach.
– Rany, co za koszmar – jęknęłam, powoli wstając z łóżka.
Mokra od potu koszula nocna kleiła mi się do ciała, zimna strużka spływała między piersiami. Zdjęłam koszulę, a potem przez dobry kwadrans stałam pod prysznicem. Wychodząc z łazienki, czułam się o wiele lepiej, lecz wciąż prześladowała mnie wizja Małgosi umierającej na szpitalnym łóżku.
Bo ona w moim śnie umierała. Choć nie padły tam żadne słowa, wiedziałam nawet, co to za rak. Przeraziła mnie ta świadomość.
Niewiele myśląc, wybrałam na komórce numer siostry. Odebrała dopiero po chwili.
– Stało się coś? – jęknęła, najwyraźniej wyrwana ze snu. – Wiesz, która godzina?
– Nie wiem i mam to gdzieś – odparłam, mimowolnie patrząc na zegarek; wskazywał piątą pięć. – Gocha, śniło mi się, że leżysz w szpitalu i umierasz! Chyba na raka. To było okropne. Musisz się przebadać.
– Pogięło cię? Myślałam, że coś ci się stało, a ty mi tu sny opowiadasz. Śpię dalej, cześć – moja siostra przerwała połączenie.
Nawet nie byłam na nią zła
Na jej miejscu pewnie zachowałabym się podobnie. Tyle że ja wiedziałam swoje. Już raz miałam podobny sen. I w zasadzie prawie w całości się spełnił! Przez jakiś czas byłam wyczulona na sny, ale mama przekonała mnie, że to tylko zbieg okoliczności.
Aż do tej pory nic „proroczego” mi się nie śniło. Dlatego teraz postanowiłam zawlec Gośkę do lekarza, choćby siłą. Nasza mama zmarła na raka piersi w wieku czterdziestu dwóch lat, nie chcę stracić siostry…
– Dobra, zrobię tę mammografię, ale ty musisz się też przebadać.
Było południe, Małgosia patrzyła na mnie z kpiącym uśmieszkiem.
– Nie ma głupich – odruchowo złapałam się za biust. – Wiesz, że mam bardzo wrażliwe piersi, nienawidzę, jak je ktoś dotyka. No, poza Łukaszem. Ty jesteś starsza, przez wzgląd na mamę, powinnaś…
– Albo idziemy razem, albo całuj mnie w nos – odparła na to Małgosia. – I mam dopiero trzydzieści dwa lata, na mammografię i tak za wcześnie. A „przez wzgląd na mamę” cycki sobie sama badam.
– To chociaż na USG. Pójdę z tobą! – zgodziłam się dla świętego spokoju.
Udało nam się zapisać na jeden dzień
Najpierw do gabinetu USG weszła Gosia. Spędziła tam ze dwadzieścia minut, podczas gdy ja, na korytarzu, obgryzałam paznokcie z nerwów. Byłam pewna, na sto procent przekonana, że lekarz „coś” u niej stwierdzi, że moja siostra jest chora.
Wyszła uśmiechnięta.
– Jestem wymacana za wszystkie czasy, tak dokładnego badania to mi jeszcze nikt nie robił – oznajmiła. – Mogę wychodzić za mąż, oba moje skarby są zdrowe, wariatko – dodała, puszczając do mnie oko.
Ucieszyłam się, że to był tylko sen, ale nie żałuję, że zmusiłam siostrę do zrobienia badania. Czasem warto wyprzedzać fakty, jeśli mają być przykre! Niech Gocha sobie gada, że jestem wariatką!
Czytaj także:
„Nasi sąsiedzi dawali nam popalić. Chciałam nauczyć ich kultury, a rozpętałam wojnę, w którą musiała wkroczyć administracja”
„Córka męża to leniwy flejtuch. Mojej córeczce nie dorasta do pięt. Ja potrafiłam wychować swoje dziecko”
„Czyściłam kible u bogatych ludzi i zazdrościłam im luksusowych wakacji i drogich samochodów. Okazało się, że to tylko farsa”