Wychodząc za Igora, w pełni zdawałam sobie sprawę z tego, że biorę sobie faceta z przeszłością, z obowiązkami, zarówno finansowymi (alimenty), jak i tymi dotyczącymi opieki nad dwójką dzieciaków. Niestety, dzieci Igora od samego początku mnie nie lubiły.
Dziś myślę, a nawet jestem pewna, że to matka je tak nastawiała, chociaż ja nie byłam przecież przyczyną rozwodu. Kiedy się poznaliśmy, Igor od pewnego czasu nie mieszkał w domu, a pozew leżał już w sądzie. Mimo tego jednak, jego żona twierdziła, że gdybym nie pojawiła się ja, Igor ochłonąłby, wycofał pozew i wrócił. Jeśli nie do niej, to do dzieci. Tu mogła mieć rację, bo kiedy szukaliśmy wspólnego mieszkania, Igor brał pod uwagę tylko te w okolicy domu Violi. W kółko powtarzał, że chce być jak najbliżej dzieci. Udało mu się.
Tyle że „blisko dzieci” w tym przypadku oznaczało też „blisko byłej żony”. No i się zaczęło… Właściwie nigdy nie mogliśmy mieć planów na weekend, bo nigdy nie wiadomo było, czy w sobotę rano nie pojawi się Viola i nie wysadzi dzieciaków na naszym podjeździe. Czasem i o szóstej rano.
– Igor, ja naprawdę nic nie mam przeciwko twoim dzieciom, mimo że one mnie nie znoszą, ale Viola mogłaby uzgadniać takie sprawy, jak przywożenie ich do nas – złościłam się, na co Igor bezradnie rozkładał ręce.
– Próbowałem z nią rozmawiać, ale nic do niej nie dociera… Raz nawet przywiozła Gosię chorą i z gorączką. Igor musiał jechać z małą do lekarza, a ja cały weekend opiekowałam się chorym dzieckiem. Kiedy Viola przyjechała po małą w niedzielę wieczorem, nie wytrzymałam i zrobiłam jej awanturę. W odpowiedzi popatrzyła na mnie lekceważąco i wzruszając ramionami, odrzekła:
– Skoro wzięłaś sobie faceta ze zobowiązaniami, to teraz masz…
– Twoje dziecko jest chore, powinno być w domu i leżeć w łóżku.
– Było u ojca, mogło leżeć w łóżku, a tatuś mógł się nim opiekować.
– Igor, zrób coś z nią – prosiłam.
– Co mam zrobić? – zdenerwował się tylko. – To są też moje dzieci.
Najlepszej rady udzieliła mi moja młodsza siostra
Chyba jednak z nią rozmawiał, a nawet uzyskał pewien efekt, bo niezapowiedziane wizyty o różnych porach trochę ustały. Już zaczęłam się cieszyć, kiedy nagle okazało się, że Viola wpadła na inny pomysł, aby uprzykrzyć nam życie. Któregoś ranka wyszłam wyrzucić śmieci i okazało się, że cały kontener mamy wysmarowany jakąś odrażającą, śmierdzącą mazią. Wolałam nie myśleć, co to mogło być.
– Igor, twoja żona kompletnie oszalała – wpadłam wściekła do domu.
– Skąd wiesz, że to ona?
– A kto? No, sam pomyśl, kto miałby się bawić w takie, takie – zająknęłam się, nie potrafiłam znaleźć słowa.
– Sam nie wiem.
– Zrób coś z tym – zażądałam – zadzwoń na policję.
– Ty oszalałaś, mam donosić na własną żonę.
– O bardzo cię przepraszam, wydaje mi się, że twoją żoną jestem ja.
– No, byłą żonę. Ale jednak matkę moich dzieci. Nie mogę tego zrobić.
Kiedy tydzień później na płocie zobaczyłam napis: „Tu mieszka złodziejka mężów”, tylko się popłakałam. I kiedy zaraz następnego dnia pojawiły się u nas dzieci Igora, wrzeszczące, biegające i lekceważące mnie na każdym kroku, po prostu nie wytrzymałam.
– Jadę do rodziców – oznajmiłam.
– Ale przecież dzieciaki są… – usiłował zaoponować.
– Jadę sama. Ty zostaniesz z dziećmi. Będziesz miał czas, aby z nimi porozmawiać i dowiedzieć się, co się dzieje z ich matką, bo że dzieje się coś niedobrego, to jestem pewna. Poza tym możesz ich jeszcze zapytać, dlaczego ciągle mi dokuczają i tak mnie nie lubią. Nie zrobiłam im nic złego.
Spakowałam swoje rzeczy, wsiadłam w samochód i pojechałam. Miałam ochotę pobyć w rodzinnym domu, pomyśleć, odpocząć, wypłakać się mamie, poradzić się siostry. Mama wysłuchała mnie w milczeniu, ona od początku była przeciwna mojemu małżeństwu. Twierdziła, że związek z mężczyzną, który ma dzieci z inną kobietą nigdy nie będzie łatwy. Teraz pokiwała tylko głową, jakby chciała powiedzieć: „A nie mówiłam”. Dobrze, że się nie odezwała, bo chyba bym się załamała.
– No cóż, ta kobieta jest wyraźnie zdesperowana – stwierdziła za to moja siostra. – Chce go odzyskać.
– Ale przecież kiedy Igor od niej odszedł, mnie jeszcze nie znał. Nie mam z tym nic wspólnego.
– To bez znaczenia. On układa, właściwie już sobie ułożył, życie z tobą, a ona jest sama z dziećmi. Nie może tego znieść. Pragnie was skłócić.
– I co ja mam z tym zrobić? – chlipnęłam. – Jestem już zmęczona.
– Najlepiej to chyba nic nie rób. Spróbuj ją ignorować.
– Myślisz, że to takie proste?
– Na pewno nie, ale nie masz wyjścia. Albo wiesz co, jeszcze lepiej spróbuj zaprzyjaźnić się z dzieciakami.
– Wtedy to dopiero będę wrogiem.
Przemyślałam słowa siostry i postanowiłam spróbować
Kiedy Violka, bo jestem pewna, że to ona, porysowała samochód Igora, strasznie się wściekł. Krzyczał, że tym razem zgłosi sprawę na policję. Teraz ja próbowałam łagodzić.
– Zostaw, odpuść jej – powtarzałam.
– Coś ty się raptem taka pobłażliwa zrobiła? – mruknął.
– Pomyślałam sobie, że jeśli nie będziemy reagować na te jej wszystkie zaczepki, czy jak tam je zwał, to może jej się znudzi i da nam spokój.
– A wytrzymasz? – roześmiał się.
– Spróbuję – zadeklarowałam.
Od tej pory nie reagowałam nawet na nocne telefony do mojego męża. Violka dzwoniła, prosiła, żeby przyjechał, bo Gosia ma bardzo wysoką gorączkę. Kiedy Igor jechał, okazywało się to kłamstwem. Następnym razem dzwoniła i natychmiast się wyłączała.
– Może coś się stało? – denerwował się oczywiście mój mąż. Nie wierzyłam, że się coś stało, uważałam, że Viola robi to wszystko po to, aby Igor martwił się o dzieci, żebyśmy nie mogli spokojnie spać.
– Nic się nie stało – odpowiadałam więc spokojnie mężowi. – Ale jeśli chcesz, to jedź sprawdzić. Pojechał raz, po powrocie stwierdził, że jego żonie już chyba zupełnie odbiło. Potem w ogóle przestał odbierać nocne połączenia od Violi. Najbardziej zaskoczyło mnie, kiedy przywiozła dzieciaki na weekend i wpadła do nas do domu z awanturą. Dotychczas wysadzała je przed domem, dzwoniła do furtki i w chwili, kiedy któreś z nas otworzyło, odjeżdżała. Wtedy zrobiła wyjątek, wpadła do domu i zaczęła krzyczeć, że Igor ją lekceważy, że nie odbiera telefonów, a ona dzwoni tylko w naprawdę ważnych sprawach, że jemu nie wolno tak się zachowywać.
– Jak się ma dzieci, drogi panie, to ma się i obowiązki! – zakończyła i gwałtownie nabrała tchu, jakby miała zamiar zacząć od początku.
– Dość! – odezwał się niespodziewanie Igor. – Jeśli się nie uspokoisz, oskarżę cię o nękanie.
– Matkę swoich dzieci?! – Viola jeszcze bardziej podniosła głos.
– Tak. Zapewniam cię, że to zrobię. Dodatkowo udowodnię, że jesteś wariatką, że coś ci odbija. I – zapewniam cię, że to zrobię – zabiorę ci dzieci.
– Igor… – wyszeptałam, bo samej wydało mi się nagle, że przesadził. Viola zbladła, zamilkła na długą chwilę, a potem odwróciła się i wybiegła.
– Nienawidzę was! – krzyknęła jeszcze w drzwiach.
Naprawdę uważałam, że Igor tym razem przesadził. Mimo że ja też miałam dość zagrań Violi.
– Po co jej to powiedziałeś? – zapytałam z wyrzutem. – I to jeszcze przy dzieciach? Widziałeś, jakie były przestraszone? Przesadziłeś. Najwyraźniej jednak Igorowi cierpliwość już się skończyła, bo jeszcze mnie się oberwało.
– Przecież też masz jej dość, a udajesz świętą! – warknął. Więcej się nie odzywałam. Za to zaproponowałam dzieciakom, że zrobię im naleśniki na śniadanie, wiedziałam, że lubią. Kiedy dwa dni później Viola przyjechała po dzieci, nie odezwała się ani słowem. Nie usłyszałam dzień dobry ani do widzenia, nic.
– Zobaczysz, ona coś szykuje – przestraszyłam się. – Da nam popalić.
– A ja ci mówię, że wreszcie będzie spokój – zapewnił mnie mąż. – Jestem pewien, że się przestraszyła.
Życzę tej kobiecie, żeby ułożyła sobie życie
I jak się okazało – miał rację. Groźba była najlepszą metodą na Violę. Chyba naprawdę uwierzyła w to, co obiecywał jej Igor, bo jak ręką uciął skończyły się nocne telefony, nie mówiąc już o śmierdzących niespodziankach przy naszej bramie i śmietniku. A Violka dla odmiany, nie rozmawiała teraz z nami, a nawet, co już zaczynało mnie śmieszyć, nie odbierała telefonów. Kiedy Igor dzwonił do niej w jakiejś sprawie, telefon odbierał Kacper, albo Gosia. Według dzieci mama była albo w łazience, albo w ogrodzie, albo jeszcze gdzieś indziej.
W końcu Gosia powiedziała ojcu wprost.
– Tato, mama nie chce z tobą rozmawiać, obraziła się.
Zaczęłam się zastanawiać, czy Violka naprawdę jest normalna, ale Igor lekceważył jej zachowania.
– Zawsze miała fochy – stwierdził.
No cóż, skoro on tak uważa, ja też nie będę się martwić, w końcu mój mąż zna lepiej swoją byłą żonę. Właściwie najważniejsze, że dała nam spokój. Ostatnio nawet jakby zupełnie o nas zapomniała, podobno zaczęła się z kimś spotykać. Oby ułożyła swoje życie jak najlepiej, to zajmie się sobą i nowym partnerem, a nie nami.
Czytaj także:
„Przez dwa lata oszukiwał mnie i zdradzał. A ja niczego nawet nie zauważyłam, bo tak bałam się bycia skrzywdzoną”
„Po 7 latach moje małżeństwo istniało tylko na papierze. I wtedy Cyganka przepowiedziała mi, że spotkam miłość życia”
„Zaszłam w ciążę jako 16-latka. Mój syn jest o tydzień starszy od… mojej siostry”