Kiedy kobieta z przeszłością spotyka mężczyznę po przejściach… może być różnie. Wiele osób wróżyło mi, że nie będzie łatwo. No bo była żona, podział majątku w trakcie, córka, która nie zniknie i będzie wymagała opieki oraz zainteresowania do pełnoletności albo i dłużej. Alimenty. Kontakty. Więzi. I tak dalej, i tak dalej…
Nie zniechęciło mnie to. Brałam pod uwagę te trudności, zresztą Gabriel niczego przede mną nie ukrywał. Stawiał na szczerość i otwartość, dlatego wierzyłam, że jeśli obydwoje się postaramy, jakoś to wszystko ułożymy.
Przyjęłam do wiadomości, że Gabriel co drugi weekend spędza z córką. Miałam wtedy czas dla siebie, mogłam zaprosić przyjaciółki na babski wieczór albo poszaleć z nimi w klubie, bez narzekania, że ignoruję własnego chłopa. Mogłam cały dzień włóczyć po domu w dresie i bez makijażu, oraz bezwstydnie nic nie robić. Dzięki tym rozstaniom mogliśmy za sobą zatęsknić, więc naprawdę mi to nie przeszkadzało.
To samo w ferie – kiedy Gabryś wyjechał z córką, ja chodziłam do pracy. Z kolei wakacje zaplanowaliśmy tak, by dwa tygodnie spędził z Helą, a tydzień ze mną. Po roku zamieszkaliśmy razem. Wynajęliśmy większe lokum, gdzie jeden pokój zawsze czekał na Helenkę, z którą całkiem nieźle się już dogadywałam.
Zatem weekendy taty z córą spędzaliśmy zwykle we trójkę, choć starałam się, by mieli chwile tylko dla siebie. Łączyła ich silna więź i byłoby szkoda, gdy ją stracili czy nadwyrężyli przez jakieś nieporozumienia.
Gabriel miał złote nie tylko ręce, serce też
Wszystko układało się pomyślnie i nie miałabym żadnych zastrzeżeń, gdyby… Cóż, zawsze musi być jakieś „ale”. W naszym przypadku chodziło o byłą żonę Gabriela. Mój facet był niemal na każde jej skinienie, na każde gwizdnięcie. Na początku naszego związku doceniałam, że mają taki dobry kontakt i że nie odmawia jej pomocy w razie potrzeby.
Gabriel był wymierającym gatunkiem w męskim świecie, czyli potrafił ogarnąć zepsutą lampkę, zatkany zlew, pomalować ściany, położyć panele. Prawdziwa złota rączka. Odkąd wprowadził się do mnie, przynajmniej raz w tygodniu mieliśmy świeżutkie ciasto – tak odwdzięczała się sąsiadka, emerytka, której pomagał, a za każdym razem odmawiał przyjęcia zapłaty. Wzruszało mnie, że potrafi bezinteresownie poświęcić swój czas i pomóc komuś, kto sam sobie nie radził. Tyle że jego była żona przeginała.
Nie od razu to odkryłam. Gabriel to dorosły mężczyzna, a nie pies, który ma warować przy moim boku. Nie widziałam problemu, gdy chciał pomalować pokój Heli albo złożyć dla niej nowe biurko. Interesował się córką, starał się być na bieżąco z jej potrzebami i problemami. Jeśli mógł coś zrobić dla niej samodzielnie, to po co mieli się z Jolką zrzucać się na fachowców?
No ale kiedy zaczął znikać trzy-cztery razy w tygodniu, bo znowu zapchał się odpływ w wannie, zmywarka zastrajkowała albo biedna Jolusia tak cierpiała z powodu rwy kulszowej, że nie mogła przynieść zakupów… Wtedy poczułam się źle.
Gdyby to zdarzyło się raz czy drugi, okej, zbieg okoliczności, pech się kobitki uczepił, ale gdy przez dwa miesiące z rzędu mój facet spędzał więcej czasu ze swoją byłą żoną niż ze mną, uznałam, że to nie jest normalne. Gabriel bagatelizował sprawę.
– Nie przesadzaj, kocie, po prostu nie ma nikogo innego, kto mógłby jej pomóc.
– Doprawdy? Moim zdaniem jest sporo takich osób. Zawodowi hydraulicy, elektrycy, ślusarze… Zarabiają tak na życie. Zanim cię poznałam, też różne rzeczy psuły mi się w domu i jakoś musiałam sobie radzić. Sorry, ale Jola cię zwyczajnie wykorzystuje. I nie tylko robociznę ma za darmo, bo jak cię znam, to części, farby i tak dalej kupujesz z własnej kasy. Nie rozliczam cię, po prostu przedstawiam fakty, które są takie, że mama Heli nie jest w porządku wobec ciebie.
Nie poskutkowało
Gabriel miał złote nie tylko ręce, serce też. Nie lubił nikomu odmawiać, jeśli mógł pomóc. Gdy Helenka spojrzała na niego oczami kota ze „Shreka”, miękł jak masło na patelni. Ja też dawałam się tej smarkuli owijać wokół paluszka. No ale co innego dziecko, a co innego dorosła kobieta, do tego była żona, z którą z własnej woli się rozwiódł.
Naprawdę nie rozumiałam tej jego spolegliwości i bycia na każde zawołania. Na dokładkę moim kosztem. Okej, niech Jolka ma go w odwodzie w razie jakiejś podbramkowej sytuacji – w końcu była matką jego dziecka – ale nie zamierzałam tolerować, że wzywa go co drugi dzień!
Co gorsza, Gabriel potrafił w ostatniej chwili odwołać nasze plany, bo Jolusia zadzwoniła z kolejnym wydumanym problem. Cud, że potrafiła bez niego oddychać! Nie byłam naiwna, w przeciwieństwie do Gabriela, który po rozwodzie jakby dostał amnezji i już nie pamiętał, co go w niej drażniło i jak go krzywdziła. Ale ja czułam pismo nosem.
Albo chciała go odzyskać, albo była jak pies ogrodnika. Hela rozmawiała z nami i znała nasze plany. A dziecko nie miało powodu, by okłamywać matkę. Tym sposobem Jola mogła rujnować każde wydarzenie w naszym życiu.
– Naprawdę nie widzisz, że ona tobą manipuluje? Serio? Zatkany zlew? Znowu? Nie umie wlać kreta do kolanka i poczekać, aż zadziała? – wkurzałam się. – Przecież ty nie zrobisz nic więcej!
– Kocie, zrozum. Hela też mnie prosiła, żebym przyjechał, bo przy okazji mógłbym jej pomóc w lekcjach.
– Hela cię kocha, jesteś jej idolem, jak każdy ojciec dla swojej małej córeczki. Nic dziwnego, że chce mieć cię w domu jak najczęściej, jak najdłużej. Chce, żeby było jak przed rozwodem, bo jest dzieckiem. Ale Jola? Te jej akcje są podejrzane. Rany, jaka normalna laska by chciała, żeby eks pałętał się jej w kółko po chacie? Żeby zaoszczędzić parę groszy? No weź…
Może to ja byłam tą głupią i naiwną?
Niby przyznawał mi rację, przepraszał, obłaskawiał, obiecywał, ale gdy przychodziło co do czego, znowu pędził do Jolki, jakby był na sprężynowej smyczy. A ja znowu się denerwowałam, prosiłam, tłumaczyłam… Nawet się popłakałam, kiedy Gabryś odwołał naszą randkę – mieliśmy iść do kina – bo Jola znowu była w kłopocie.
Czułam się nieważna, pomijana, lekceważona. Jola zaś była górą. A on nie widział, co to babsko nam robi! Jakoś inni nie wydzwaniali do niego o każdej porze dnia i nocy, by poprosić o zwieszenie obrazka. Robiła tak tylko jego była żona, a on leciał do niej jak na skrzydłach. Może… coś było na rzeczy? Może to ja byłam tą głupią i pierwszą naiwną?
W końcu miałam dość i postanowiłam go sprawdzić. Oraz trochę postraszyć. Mały szantaż i będziemy mieli jasność. Wóz albo przewóz. Gdy Gabriel zadzwonił kolejny raz, by uprzedzić, że wróci późno, zachowałam kamienny spokój.
– Oczywiście, kochanie, jedź i pomóż Joli, skoro jest w tarapatach.
– Ale nasza kolacja…
– Nie przejmuj się mną i naszą randką przy świecach – rzuciłam lekkim tonem, jakbym nie stała trzech godziny przy garach. – Problem z odbiorem telewizji u Joli jest ważniejszy. Mimo wszystko szkoda, żeby tyle jedzenia się zmarnowało. I mój wolny wieczór. Nie wiem… – zamyśliłam się na głos – może zaproszę Kacpra?
– Niby czemu masz zapraszać do nas swojego byłego narzeczonego? Przypominam, że cię zdradzał.
– Jola ciebie też i jakoś… Nieważne. Grunt, że Kacper lubi dobrze zjeść, a za zapiekankę meksykańską dałby się pokroić.
– Ja też uwielbiam twoje zapiekanki! A tę zrobiłaś specjalnie dla mnie. Mogę ją zjeść, jak wrócę… – po jego tonie poznałam, że się nadąsał.
Niesamowite, jak szybko rybka połknęła haczyk
Czyli to była metoda na przemówienie mu do rozumu? Nie rozsądne argumenty, tłumaczenie jak krowie na rowie, przedstawienie faktów… Nie. Stara jak świat zazdrość. Ręce opadały. No ale nie będę wybrzydzać, tylko pociągnę temat, skoro działa.
– Owszem, zrobiłam ją dla ciebie, ale odgrzewana to już nie to samo… Nie martw się, pewnie Jolka coś ci zrobi do jedzenia, żebyś o pustym brzuchu jej tych kanałów nie ustawiał. Swoją drogą Kacper też ma złote ręce, co prawda nie do majsterkowania, ale za to w masażach był świetny. Chyba zrobimy handel wymienny. Dotrzyma mi towarzystwa, zje pyszną, domową kolację, a potem poproszę go o mały masaż stóp w ramach podziękowania za posiłek. I pleców! Miał chłop talent w rękach… – westchnęłam, wspominając.
Co fakt to fakt, Kacper może i był kłamcą oraz zdradzieckim gnojkiem, ale bosko masował. Gdyby nie to, dużo szybciej bym go pogoniła. Ale wystarczyło dać mu pięć minut, a cały stres skumulowany w napiętych mięśniach znikał bez śladu. Podobnie jak złość.
– Chwila, moment! Ty żartujesz, tak? Przecież to dziwaczne, niestosowne, by nie powiedzieć chore, żeby twój były robił ci takie przysługi!
– Co ty powiesz? – zdziwiłam się uprzejmie.
– Ja… chodzi o to, że… – Gabryś urwał i sapnął.
Najwyraźniej bardzo się zmieszał, o ile coś można ocenić po sapnięciu. Więcej nie rozmawialiśmy o Joli, jej zapchanych rurach, zapowietrzonych kaloryferach, malowaniu barierek na balkonie i popsutym radiu w kuchni.
Mój mężczyzna nauczył się odmawiać, gdy chodziło o sprawy niedotyczące bezpośrednio Heli. A nawet wtedy, gdy rzecz dotyczyła Helenki, potrafił wyznaczać jakieś rozsądne granice czasowe i nie był na gwizdek. Zwłaszcza gdy wspólnie już coś zaplanowaliśmy.
I proszę… Można? Można!
Do naszego związku w końcu powróciła harmonia. Ja nie chodziłam poirytowana i rozżalona, że spędzam większość czasu sama. Niby w związku, a jak singielka. Gabriel odkrył, że gdy nie spotyka się z Jolą tak często, i nie daje jej okazji do wzbudzania w nim poczucia winy – to jego sumienie ma się całkiem dobrze.
Jola bowiem, bez skrupułów wykorzystując do tego Helę, obarczała go winą za rozpad rodziny. Jakby jej romans nie miał tu nic do rzeczy. I jakby Kacper popełnił jakiś grzech, zakochując się we mnie, podczas gdy jej z tamtym kolesiem ostatecznie nie wyszło i została na lodzie.
Zachowując zdrowy dystans, koncentrując się na córce, a nie na byłej żonie, Kacper odzyskał spokój duszy. Hela szybko zaakceptowała ten „drugi rozwód” między rodzicami, bo dla niej nic się nie zmieniło.
Wiedziała, że tata ją kocha, że zawsze chętnie jej pomoże – gdy faktycznie będzie potrzebowała pomocy – i że zawsze może do nas wpaść. Pewnie kolejne burze czekają nas, gdy Helena wkroczy w wiek nastoletni, ale to za parę lat. Mamy czas się przygotować, dokształcić i uzbroić. W cierpliwość, oczywiście.
Czytaj także:
„Rodzice woleli mojego brata, mnie nie pytali nawet o zdrowie. Ale gdy wpakował ich w kłopoty, to do mnie przybiegli po pomoc”
„Kumpel rzucił żonę dla 20-letniej cizi, a ona szybko zaczęła podrywać jego żonatych kolegów. Ten pajac rozwalił naszą paczkę!”
„3 lata po śmierci męża spędziłam w domu. Nie mogłam pogodzić się z tym, że już niczego nie zrobimy razem”