„Była uwiodła mnie, żeby zemścić się na mojej żonie i zniszczyć moją rodzinę. Wstyd mi, że nie umiałem się jej oprzeć”

Mężczyzna nie chciał się przyznać, że ma kochankę fot. Adobe Stock, baranq
„Agnieszka znalazła się w moich ramionach. Namiętne pocałunki przerwali nam wędkarze, idący nad jezioro. Oczywiście, podświadomie zdawałem sobie sprawę, że powinienem unikać byłej żony jak ognia. Przed laty, gdy wzięliśmy ślub i powoli minęło pierwsze zauroczenie, boleśnie przekonałem się, że miała paskudny charakter…”.
/ 27.04.2023 08:30
Mężczyzna nie chciał się przyznać, że ma kochankę fot. Adobe Stock, baranq

– Nie dostanę urlopu w lipcu. Najwcześniej we wrześniu – oświadczyła Małgosia po powrocie z pracy.

Okazało się, że firma, w której pracuje moja żona, ma chwilowe trudności. Najważniejszy kontrahent najpierw zwlekał z zaległymi płatnościami, a teraz wycofał się ze współpracy. Musieli natychmiast znaleźć nowych, wypłacalnych odbiorców. Na razie wszystkie urlopy zawieszono. Jęknąłem zawiedziony. Domek nad jeziorem zamówiony, zaliczka wpłacona.

„Nasze dzieciaki będą w rozpaczy” – pomyślałem ponuro.

Kasia ma 10 lat, a Marek 12 i we wrześniu jak zwykle zaczynają rok szkolny. Poza tym za kilka lat wspólny wyjazd z rodzicami nie będzie dla nich atrakcją… Żona spojrzała na mnie i skinęła głową, jakby odgadła moje myśli.

Chyba już wcześniej przemyślała sytuację

Zaproponowała, żebyśmy pojechali bez niej. Zaprotestowałem, ale uparła się przy takim rozwiązaniu. Nie byłem zachwycony. Wiedziałem, że zależy jej na wyjeździe i miałem nadzieję, że wreszcie znajdziemy więcej czasu dla siebie. Na dodatek po raz pierwszy dzieciaki będą wyłącznie pod moją opieką. W końcu Małgosia postawiła na swoim i wyprawiła nas w drogę. Po czterech godzinach jazdy zobaczyliśmy wreszcie upragnione jezioro. Wynajęty domek był jednym z dziesięciu identycznych. Nieco dalej mieściła się sympatyczna knajpka, która pełniła również rolę stołówki. Piękna pogoda, kajaki, łódki, rowery wodne czekające na brzegu… Czego chcieć więcej? Kasia i Marek natychmiast pobiegli do wody, gdzie pluskała się już spora gromada dzieciaków. Wieczorem po prostu padły, zmęczone słońcem i ciągłym bieganiem. Miałem czas dla siebie. Skorzystałem więc z okazji i poszedłem do knajpki na piwo. Usiadłem z boku, popijałem chłodny, złocisty napój i leniwie zerkałem na wczasowiczów. Wtedy weszła ona, Agnieszka, moja pierwsza żona. Nie widziałem jej od czternastu lat. Poznałem ją od razu, bo szczerze mówiąc, niewiele się zmieniła. Od niechcenia rozejrzała się po sali trochę nieobecnym wzrokiem. Spojrzała też w moją stronę, ale nie zareagowała od razu. Zerknęła jeszcze raz, żeby się upewnić i bez słowa podeszła do mojego stolika z radosnym uśmiechem. Zupełnie, jakbyśmy byli umówieni w tym odległym zakątku.

Wstałem i odsunąłem dla niej krzesło. Zajęła miejsce, skinęła głową i westchnęła przeciągle. Przypomniałem sobie od razu jej przesadne, teatralne gesty, które kiedyś doprowadzały mnie do szału. Podobnie jak różne wredne gierki, o których nie warto wspominać. Jednak tym razem była słodka jak miód, miła, serdeczna, uśmiechnięta. Po powitaniu streściliśmy sobie ostatnie lata. Nasze dawne konflikty nie miały już znaczenia. Rozmawialiśmy więc jak dwoje dobrych znajomych. Okazało się, że Agnieszka przyjechała na 10 dni i ma pokój w pobliskim, dużym hotelu. Pracuje w korporacji, ciągle w biegu albo w podróży służbowej. Po naszym rozwodzie nie miała czasu ani ochoty na założenie rodziny. Jest z kimś związana, ale luźno i bez zobowiązań. Potem ja zacząłem opowiadać o sobie, pracy, rodzinie… Siedziała obok, pachniała doskonałymi perfumami, patrzyła mi głęboko w oczy i słuchała z zainteresowaniem. W pewnej chwili wyciągnęła rękę, schowała palce w mojej dłoni i romantycznym szeptem zaproponowała spacer.

Zgodziłem się bez wahania

Cóż, od dawna nikt nie poświęcił mi tyle uwagi i zainteresowania, a Agnieszka wyglądała bardzo atrakcyjnie. Szliśmy powoli skrajem lasu, spoglądając na rozgwieżdżone niebo. Udzielił nam się nastrój pięknego wieczoru. Wzięliśmy się za ręce jak zakochana para nastolatków i jakoś tak wyszło, że Agnieszka znalazła się w moich ramionach. Namiętne pocałunki przerwali nam wędkarze, idący nad jezioro. Umówiliśmy się na spotkanie następnego dnia, chociaż ogarnęły mnie wątpliwości. Oczywiście, podświadomie zdawałem sobie sprawę, że powinienem unikać byłej żony jak ognia. Przed laty, gdy wzięliśmy ślub i powoli minęło pierwsze zauroczenie, boleśnie przekonałem się, że miała paskudny charakter… Wiele razy cierpiałem z tego powodu. Przecież nie rozwiodłem się z nią bez przyczyny! Manipulowała mną, jak chciała i przy niej zawsze byłem w ciągłym napięciu. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego teraz nie potrafię zapanować nad sytuacją, powiedzieć sobie, że odgrzewanie dawnej miłości nie ma najmniejszego sensu. Ostatecznie mimo oporów, poszedłem na kolejną randkę. Przedtem zadbałem, by moje dzieciaki wyszalały się w ciągu dnia na świeżym powietrzu i śmiertelnie zmęczone szybko zasnęły. Na wszelki wypadek zapowiedziałem, że być może wybiorę się na nocne wędkowanie i pokazałem świeżo zakupioną wędkę. Przyniosłem ją specjalnie, by wymówka wyglądała bardziej prawdopodobnie. Znów zaczęliśmy od spotkania w knajpce, a potem długo spacerowaliśmy wokół jeziora. Na trzecie spotkanie znów wziąłem ze sobą wędkę-wymówkę. Tym razem Agnieszka zaprosiła mnie do swojego hotelu. Wymowne spojrzenie recepcjonisty, jakim nas obrzucił, gdy czekaliśmy na windę, uświadomiło mi, jaki będzie dalszy ciąg wieczoru. Czułem się nieswojo. Dręczyło mnie okropne poczucie winy.

To świństwo wobec Małgosi. Własne dzieci muszę oszukiwać… Chyba kompletnie zwariowałem” – powtarzałem w myślach. Zlekceważyłem jednak głos rozsądku i zamiast zawrócić pod byle pretekstem, po prostu brnąłem w sytuację, z której nie mogło wyniknąć nic dobrego. Przed drzwiami pokoju zatrzymałem się i spojrzałem na Agnieszkę.

– Wybacz, to nie ma sensu – powiedziałem cicho.

Naprawdę chciałem uciec jak najprędzej

Jednak ona nie zamierzała zrezygnować. Najwyraźniej bardzo jej zależało, by nastąpił ciąg dalszy, bo tak sobie zaplanowała. Niby żartem wepchnęła mnie do środka.

– Nie wygłupiaj się. Przecież tego chcesz, tak samo jak ja – stwierdziła cynicznym tonem.

Przewidziała, że ulegnę. W pokoju na stoliku czekały tartinki, kieliszki i butelka wina. Zapalone świece stwarzały przyjemny nastrój. Właściwie nie zdążyłem docenić walorów pomieszczenia, bo ledwo upiłem łyk wina, Agnieszka rzuciła się na mnie jak wygłodniała tygrysica. Zareagowałem jak każdy mężczyzna w takiej sytuacji… Gdy opadły emocje, leżeliśmy przez chwilę obok siebie w absolutnej ciszy. Wreszcie Agnieszka usiadła, spojrzała na mnie z triumfem i zachichotała.

– Ciekawe, co powiedziałaby twoja Małgosia, gdyby nas teraz zobaczyła – oświadczyła i roześmiała się głośno.

Dopiero wtedy dotarła do mnie gorzka prawda. Moja była najzwyczajniej użyła mnie, by zgodnie ze swoją pokręconą wyobraźnią zrobić świństwo mojej żonie. W tym momencie prysnęły moje złudzenia, że jestem atrakcyjny, supermęski i przynajmniej niektóre kobiety omdlewają na mój widok. Dla Agnieszki nie byłem nikim ważnym. Wykorzystała mnie do osiągnięcia celu, który sobie zaplanowała.

– Nasze spotkanie w knajpce nie było przypadkowe? – spytałem, choć domyślałem się odpowiedzi.

Pokręciła przecząco głową i znów zachichotała.

„Za jednym razem załatwiła dwie sprawy” – myślałem rozzłoszczony.

Zemściła się na Małgosi nie wiadomo za co i przy okazji mnie upokorzyła. Udowodniła mi, że jestem słaby, i że nawet po latach potrafi mną manipulować. Zapadła cisza. Ubrałem się szybko, chwyciłem nieszczęsną wędkę i zbiegłem po schodach do holu. Recepcjonista spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem. Najwyraźniej nie zdziwił go widok wędkarza, który o drugiej w nocy opuszczał budynek.

Jak tam połów? – rzucił obleśnie.

– Ee, nie ma o czym mówić – odparłem, lekceważąco machając ręką. 

Czytaj także:
„Rozwiodłem się po 8 miesiącach małżeństwa. Teraz ta zołza chce 50 tysięcy złotych za wesele, którego nie chciałem”
„Rozwiodłam się z mężem, by szukać przygód i szybko tego pożałowałam. Znalazł sobie młodą lafiryndę, a mnie zakłuła zazdrość”
„Zaledwie pół roku po swoim ślubie, mój brat wdał się w romans z moją przyjaciółką. Szybko uznał, że nie kocha żony”

Redakcja poleca

REKLAMA