Mimo obaw, jak nasz wrażliwy synek poradzi sobie z rozwodem, na całe szczęście udało się nam z byłym mężem porozumieć i zakończyć związek tak, by Bartek jak najmniej odczuł tę życiową rewolucję.
Ceniłam w swoim dziecku to, że miał własne zdanie i styl. Choć sama pewnie wybrałabym dla niego inne ciuchy albo fryzurę, nie wtrącałam się, respektując to, jak się prezentował. Jasne, wszystko w granicach rozsądku – nie dałabym przyzwolenia na dziarę czy kolczyk w języku, ale kiedy dwa lata temu Bartek oświadczył, że chce zapuszczać włosy, zgodziłam się.
– Nie ma problemu – odparłam z uśmiechem. – Jeżeli masz ochotę zapuścić dłuższe włosy, to nie widzę przeciwwskazań. Mogę cię nawet zapisać do mojej fryzjerki, żeby przycięła ci końcówki. Dzięki temu twoje włosy będą prezentować się zdrowo.
Powinnaś przyłożyć się bardziej
Kwestię doboru garderoby też zostawiałam Bartkowi do samodzielnego wyboru. Skoro podobały mu się obcisłe spodnie, to dlaczego miałabym mu zakazywać ich zakładania? Obecnie taki styl był modny wśród nastolatków. Fakt, że za czasów mojej młodości chłopcy inaczej się ubierali, ale to nie jest żaden argument, żeby narzucać dziecku własne upodobania.
– Mój były mąż rzucił kiedyś komentarz odnośnie tego, jak ubiera się nasz syn. Zdarzyło się to może dwa razy.
– Co ci strzeliło do głowy, że pozwalasz mu wychodzić w takich ciuchach? Przecież nie wygląda jak facet!
– Przestań, teraz tak się chodzi. Masz chyba ważniejsze problemy na głowie, prawda? – Zdenerwowałam się nie na żarty.
– Powinnaś przyłożyć się bardziej do wychowywania chłopaka. Widać jak na dłoni, że w tym domu brakuje ojcowskiej dyscypliny! – Obraził się i… tyle go widziałam.
Ryszard nadal nie potrafił pogodzić się z tym, że to właśnie ja postawiłam jego bagaże przed drzwiami mieszkania i złożyłam papiery rozwodowe. Sądził, że do końca naszych dni będę tolerować jego głupie pomysły i dziecinne zachowania. Ale ja nie miałam zamiaru tracić ani chwili dłużej na tego faceta, który nigdy nie wyrósł z krótkich spodenek, choć przekroczył już trzydziestkę, miał żonę i syna.
Mój mąż codziennie przebywał w towarzystwie znajomych i bawił się na prywatkach. Nie chciałam dłużej dzielić życia z kimś takim. A on jeszcze miał czelność wspominać o niedostatku ojcowskiego autorytetu w naszym domu… Tak naprawdę, gdy z nami mieszkał, nie poświęcał uwagi naszemu synowi, a ze mną potrafił rozmawiać tylko poprzez idiotyczne dowcipy i złośliwości.
Wreszcie dotarł do mnie prawdziwy powód
Niemal od razu zauważyłam, że coś się zmieniło w postępowaniu mojego syna. Bez trudu dostrzegłam, że Bartek jest jakiś przygnębiony i zamknięty w sobie. Ilekroć jednak starałam się go podpytać o ten raptowny spadek humoru, dawał mi do zrozumienia, że wszystko jest w porządku.
– Kochanie, wyczuwam, że coś cię gnębi…
– Mamo, przestań się do mnie zwracać, jakbym ciągle był małym brzdącem! Za 3 lata będę dorosły!
Hmm, a może ten rozwód odcisnął na nim większy ślad, niż sądziłam? Choć w sumie od tamtej pory zdążyły już upłynąć trzy lata… Czyżby te skutki rozstania rodziców dały o sobie znać z takim opóźnieniem?
Oczywiście nie dałam wiary jego niejasnym wyjaśnieniom, że wszystko gra. Zdecydowałam się uważniej przyjrzeć temu, co robi Bartek. Poszłam nawet do szkoły, żeby porozmawiać z wychowawczynią mojego dziecka, ale ona powiedziała, że nie dostrzegła niczego niepokojącego.
Bartek od dawna raczej trzyma dystans, zadaje się z dwoma, może trzema kumplami, z którymi lubi przebywać, ale z resztą klasy też ma dobre relacje. Dotarło do mnie, że powód dziwnego zachowania syna tkwi w sytuacji rodzinnej, tym bardziej że Bartek był w najgorszym nastroju, kiedy wracał od ojca.
Ostatnio sporo rozmyślałam o moim byłym mężu. Zastanawiałam się, czy przypadkiem znów nie zmalował czegoś głupiego. Albo może wdał się w nowy związek, o czym dowiedział się Bartek i poczuł się z tym dziwnie? Chociaż nie, Rysiek mimo swoich wad nie skrzywdziłby własnego dziecka! Martwiło mnie, że syn tak mnie zbywa i nie chce dzielić się ze mną swoimi problemami.
Kiedy pewnego dnia oświadczył, że chce ściąć włosy i schował swoje ukochane spodnie rurki w najgłębszych czeluściach szafy, doszłam do wniosku, że chyba jednak się mylę, a źródeł jego zachowania trzeba szukać raczej w szkole. Podejrzewałam, że może być szykanowany przez rówieśników. Zdecydowałam, że muszę odbyć z nim poważną rozmowę. Przyparłam go do muru i w końcu wyznał, o co chodzi. Nie dowierzałam temu, co słyszę!
– Tata się ze mnie naśmiewa i mówi, że nie wyglądam jak facet. Jego zdaniem prawdziwi mężczyźni nie noszą takich ciuchów... Parę razy dokuczał mi, sugerując, czy na pewno dziewczyny mi się podobają – oznajmił zapłakanym głosem.
Od razu się zagotowałam! Dobrze wiem, że mojemu byłemu mężowi nieraz brakowało piątej klepki, ale żeby naopowiadać takich idiotyzmów dojrzewającemu dzieciakowi? Młodzi ludzie dużo mocniej przeżywają tego typu uwagi niż starsi, a Bartek bardzo kocha swojego tatę i zależy mu na jego aprobacie... Wzięłam głęboki oddech, aby się uspokoić.
Już ja się tym zajmę!
Gdybym tylko mogła, to z wielką chęcią przygadałabym eksmałżonkowi, ale wolałam tego nie robić przy synu. Lepiej uważaj, bo inaczej wyjdzie ze mnie lwica broniąca młodego!
– Dobrze wiesz, że tacie zdarza się palnąć jakieś głupstwo dla żartu – ostrożnie zaczęłam temat. – Szczerze powiedziawszy, w całym swoim życiu nie słyszałam jeszcze większych bzdur. Przecież to nie ciuchy albo fryzura świadczą o człowieku!
– Przez tatę postanowiłem ściąć włosy…
– Nie pójdziesz do fryzjera! – oznajmiłam stanowczo. – Sam decydujesz o swoim wyglądzie i ubiorze, a tata musi to uszanować. Zamienię z nim słówko na ten temat.
– Nie, błagam! Nie chciałbym, aby uznał, że na niego doniosłem...
Mocno przytuliłam swojego syna. Czule pogłaskałam go po czuprynie, mówiąc:
– Spokojnie. To są sprawy, które dorośli powinni rozwiązywać między sobą. Jeżeli ktokolwiek ma tu problem, to jedynie twój tata, a mianowicie cierpi na brak tolerancji.
Jakim cudem zdołałam przetrwać z nim tyle czasu!
Gdybym tylko mogła, jeszcze tego wieczora złożyłabym wizytę Ryśkowi i nieźle mu nagadała, ale doszłam do wniosku, że lepiej ochłonąć i spotkać się z nim jutro. Przez całą noc nie zmrużyłam oka, tak bardzo byłam wzburzona. Jak on śmiał powiedzieć coś takiego własnemu synowi! Podczas naszego spotkania od razu przystąpiłam do sedna sprawy.
– Co ty nagadałeś Bartkowi? Z jakiej racji oznajmiłeś mu, że nie wygląda jak mężczyzna? Masz świadomość, jak okropne musiało to być dla niego przeżycie? Słyszeć takie słowa z ust własnego ojca?
– Beata, spokojnie – wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Daj spokój, przecież to tylko takie przekomarzanie się. Bartek doskonale to rozumie...
– Mylisz się, to nie są jakieś tam niewinne docinki – przerwałam mu wpół zdania. – Nie wiem jak, ale musisz to jakoś odkręcić! On jest przekonany, że własny ojciec go nie akceptuje i wstydzi się za niego!
– Nie o to chodzi. Ale sama przyznaj, te obcisłe spodnie, ta fryzura...
– Daj Bartkowi spokój! On sam wie najlepiej, w co chce się ubierać. Jeżeli nie przyjmiesz go z otwartymi ramionami, takim, jaki jest naprawdę, ryzykujesz, że go stracisz.
– Czy ty mi grozisz?
Spiorunowałam go wzrokiem.
– Nie zamierzam. Ale przemyśl dobrze to, co ci powiedziałam. Wiesz dobrze, że jestem miła, ale wszystko ma swoje granice. Kiedy ktoś zrani moje dziecko, ostrzę pazurki. Nie mam zamiaru utrudniać ci relacji z synem, ale jeśli wciąż będziesz go ranił, nie pohamuję się. Na razie – wyrzuciłam z siebie jednym tchem i zostawiłam zszokowanego Ryśka.
Kiedy wróciłam do domu, przeprowadziłam z Bartkiem długą rozmowę na temat tolerancji. Wytłumaczyłam mu, że jego tata nie miał racji. Pokazałam mu też zdjęcia znanych facetów z długimi włosami.
– Kobiety na całym świecie oszalały na ich punkcie i marzą o nich każdego dnia!
Tak uświadomiłam mojego syna. Na szczęście niedługo potem problem zniknął, bo Bartek zwrócił uwagę na dziewczynę z sąsiedniej klasy, a i ona nie jest wobec niego obojętna. To sprawiło, że syn nabrał większej wiary w siebie. Niedawno w końcu się przełamał i zaprosił Marysię do kina. Dziwnie się czuję ze świadomością, że mój syn zaczął chodzić na randki. Mam wrażenie, jakby to było wczoraj, kiedy był jeszcze małym brzdącem, a tu nagle wyrósł na młodego faceta…
A co z Ryśkiem? Chyba wziął sobie do serca naszą rozmowę, bo przestał już docinać Bartkowi. Nie wspomina już ani słowem o wyglądzie syna. I bardzo dobrze, bo mówiłam całkiem serio.
Beata, lat 38
Czytaj także:„Sąsiadka podbiera mi cukier, choć opływa w dostatek. Narobiła dzieci i myśli, że wszystko jej się należy za darmo”„Według matki byłam zbyt głupia, by zostać lekarką. Powinnam się zająć mieszaniem zupy w podrzędnej knajpie”„Nasi sąsiedzi byli dorobkiewiczami, myślącymi, że wszystko im wolno. Grozili nam, a później słowa zamienili w czyny”