Przemek właśnie wychodził, kiedy przypomniało mi się, że trzeba rozwiesić pranie.
– Spóźnię się… – jęknął.
– Dobra, leć! – machnęłam ręką. – Może Beatka wpadnie, to ją poproszę.
– Dzięki, Tygrysku, jesteś najlepsza! – cmoknął mnie w usta i wybiegł z domu.
Przyjaciółka miała swój plan
Byłam w ósmym miesiącu ciąży i ledwie mogłam się ruszać. O rozwieszaniu prania nie było nawet mowy. Mogłam natomiast chwycić za telefon i zadzwonić do przyjaciółki. Beata pracowała popołudniami i wieczorami jako instruktorka zajęć tanecznych, poranki miała zupełnie wolne i chętnie skorzystała z mojego zaproszenia. Kiedy weszła, widać było, że jest czymś podekscytowana.
– Iga, robię akcję Arkowi. Sprawa jest taka… – zrobiła pauzę, po czym wypaliła: – Możesz mi nasikać na test ciążowy?
– Co?! Po co? Co ty chcesz zrobić? – nie spodobał mi się jej pomysł.
Beata zaczęła wyjaśniać, że to ma być w rodzaju sprawdzianu, ale oczywiście wszystko „sprzeda” swojemu chłopakowi jako żart.
– Chcę zobaczyć, co zrobi, jak mu powiem, że jestem w ciąży – wytłumaczyła. – Wiesz, warto to wiedzieć wcześniej, no nie?
Spojrzała na mnie znacząco, a ja wzruszyłam ramionami. Fakt, Przemek w pierwszej chwili na wieść o mojej ciąży doznał szoku i bynajmniej nie wyglądał na uszczęśliwionego. Rzeczywiście, planowaliśmy dzieci dopiero za dwa-trzy lata, ale przecież w życiu nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Na szczęście po paru dniach mężowi rozum wrócił na swoje miejsce i zaczął cię cieszyć, że będzie tatą. Niestety, zdążyłam już się pożalić na niego Beacie i stąd to jej znaczące spojrzenie.
– Tyle że ja naprawdę byłam w ciąży – mruknęłam. – Moim zdaniem to słaby żart. A jeśli chodzi o testowanie Arka, to może lepiej po prostu poważnie porozmawiajcie o dzieciach i odpowiedzialności, co?
Chciała, żebym jej pomogła
Ale Beata nie chciała słuchać kazań. Zapytała, czy pomogę jej sfabrykować ten test ciążowy, a ja odmówiłam. Lubiłam jej faceta – wyglądało na to, że naprawdę kochał moją przyjaciółkę, był wrażliwy i taktowny, a do tego wiele razy mi pomógł, kiedy Przemka akurat nie było pod ręką. W mojej opinii nie zasługiwał na to, by dowiedzieć się, że ma zostać ojcem, a potem – że jednak wcale nie, bo to tylko „żart”.
– Dobra, nie to nie – teraz ona wzruszyła ramionami. – Nieważne.
Została jeszcze chwilę, rozwiesiła mi pranie, ale drażliwego tematu już nie poruszałyśmy. Myślałam, że przemówiłam jej do rozsądku i zarzuci tę idiotyczną myśl. Wieczorem opowiedziałam o tym Przemkowi i aż się zachłysnął z oburzenia. Arek był jego dobrym kumplem – to my poznaliśmy go z Beatą. Poprosiłam jednak męża, żeby nic nie mówił Arkowi. Uważałam sprawę za zamkniętą. O tym, że to zrobiła, dowiedziałam się od niej samej cztery dni później. Zadzwoniła i zaczęła piszczeć.
Zrobiła, jak chciała
– Powiedziałam mu! Kupiłam używany test przez internet. Widzisz, nie tylko ja mam taki pomysł, to cały biznes jest!
Spytałam, jak Arek zareagował.
– Był w szoku! – Beata się śmiała. – Oglądał ten test, jakby się spodziewał, że go nabieram, ale był w stu procentach autentyczny, więc musiał uwierzyć. A potem… Iga! On jest cudowny! Powiedział, że wprawdzie się tego nie spodziewał, ale to wspaniała nowina i że na pewno sobie poradzimy. Jest taki kochany! Teraz wiem, że to ten jedyny! Widzisz, warto było go sprawdzić!
– Czy to ten jedyny, to się dowiesz, jak mu powiesz prawdę – zauważyłam. – Kiedy zamierzasz to zrobić?
– Dobra, nie nudź – prychnęła. – Jutro mu powiem. Dzisiaj jeszcze chcę się trochę nacieszyć tą całą sytuacją.
Godzinę później zadzwonił Przemek.
– Iga, ta wariatka to zrobiła! – rzucił i od razu wiedziałam, co ma na myśli. – Arek przed chwilą dzwonił, mówił, że jedzie po pierścionek, bo chce się jej oświadczyć, skoro będą mieli dziecko. Chciałem mu powiedzieć, że to wszystko bzdura, ale pomyślałem, że się wściekniesz, bo w końcu powiedziałaś mi to w tajemnicy. Nic nie powiedziałem, ale ona musi to odkręcić!
Obiecałam mężowi, że to załatwię. Zadzwoniłam do Beaty, ale już nie odbierała. Próbowałam wiele razy i nic. Pomyślałam z nadzieją, że pewnie odłożyła telefon, bo rozmawia poważnie ze swoim chłopakiem.
Beata obudziła nas w środku nocy. Stała pod drzwiami i błagała, żebym ją wpuściła. Po jej czerwonej, spuchniętej twarzy widziałam, że stało się coś złego.
Sytuacja wymknęła się spod kontroli
– Arek przyjechał do mnie i dał mi suplement diety dla ciężarnych… – Beata przerwała i zaczęła skubać skórki przy paznokciach. – Już wtedy chciałam mu powiedzieć, ale on był szybszy… Wyciągnął pierścionek i uklęknął przede mną… Iga, on mi się oświadczył, rozumiesz to?!
– A ty co na to?
– A ja powiedziałam, że nie musi tego robić, bo to był tylko żart… I że oczywiście się zgadzam i chcę być jego żoną, ale nie ma żadnej ciąży… A on… a on powiedział, że przesadziłam. I że nie ma zamiaru w tej sytuacji ani się ze mną żenić, ani nawet ze mną dalej być! Rozumiesz, Iga? Zerwał ze mną, bo uznał, że mu nie ufam i chciałam go sprawdzić…
Litościwie powstrzymałam się przed stwierdzeniem, że przecież taka jest prawda. I nie dodałam „a nie mówiłam?!”. Pozwoliłam jej za to spać u nas na kanapie. Nim jednak ją rozłożyła, obudził się Przemek i zapytał, co się dzieje. Zostawiłam Beatę samą w dużym pokoju i zabrałam męża do sypialni.
– Powiedziała Arkowi, że zmyśliła ciążę, i z nią zerwał – westchnęłam. – Pewnie jutro się pogodzą, ale na razie niech śpi tutaj.
Tyle że rano nikt się nie pogodził. Arek nie odbierał telefonów od Beaty. W końcu poradziłam jej, żeby pojechała do jego pracy i przeprosiła. Pojechała i zadzwoniła godzinę później. Płakała. Łkała i szlochała, ale udało mi się zrozumieć, że jej chłopak nie chciał z nią rozmawiać. Powiedział jej, że potrzebuje czasu na przemyślenie, czy ich związek ma sens.
Nie miałam już głowy do jej problemów
Po tygodniu stało się jasne, że efektem tych przemyśleń nie był powrót do Beaty. Przemek rozmawiał z Arkiem i ten wyznał mu, że nie jest w stanie tak po prostu przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego.
– Najbardziej boli go, że chciała go sprawdzać – powtórzył mi Przemek jego słowa. – Mówił: „Przecież wiedziała, że ją kocham! Czy ja jej dałem powody do takiego braku zaufania?”. No i trochę jest wściekły, bo zadzwonił do mamy i powiedział jej, że będzie babcią, a Beata zrobiła z niego idiotę.
Nie mogłam dłużej wyciągać przyjaciółki z kabały, w którą sama się wpakowała. Weszłam w dziewiąty miesiąc ciąży, musiałam zająć się sobą i maleństwem. Na szczęście Beata to rozumiała i nie wciągała mnie dłużej w swój kryzys relacji z Arkiem. Dostała nauczkę. Oby dobrze wykorzystała swoją drugą szansę na szczęście!
Iga, 31 lat
Czytaj także: „Bogaty brat ciągle mnie upokarzał. Raz pożyczył mi kasę, a chwalił się dookoła, że musi utrzymywać brata-biedaka”
„Udawała troskliwą przyjaciółkę, a później rzucała mi kłody pod nogi. Niedowartościowana lala pożałuje każdego słowa”
„Mąż zabronił mi się wtrącać w życie córki. Nie mogę patrzeć, jak robi z siebie nudną kurę domową”