„Babcia od zawsze odkładała pieniądze na swoje wymarzone podróże. Uznałam, że wykorzystam jej oszczędności lepiej”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Dorastając, zaczęłam mieć swoje potrzeby. Nowe buty, wyjścia z przyjaciółmi, a czasem coś więcej. Rodzice nie zawsze byli skłonni mi pomagać, a ja nie potrafiłam prosić ich o pieniądze”.
/ 27.08.2024 17:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61

Zawsze czułam, że jestem inna. Zbuntowana dwudziestolatka, która nie potrafi znaleźć swojego miejsca w świecie. Rodzice często byli zbyt zajęci swoimi sprawami, a ja czułam się przez nich niezrozumiana. Jedyną osobą, która naprawdę mnie znała, była babcia. To ona była moim oparciem, powierniczką i tą, która zawsze miała dla mnie czas.

Potrzebowałam gotówki

Babcia Barbara, kochająca, ciepła, ale i tradycyjna, była dla mnie jak przystań. Z nią czułam się bezpiecznie. To ona opowiadała mi historie o świecie, którego nigdy nie widziałam na własne oczy. Najwięcej mówiła o Paryżu. Zawsze z błyskiem w oku mówiła o uliczkach Montmartre, o wieży Eiffla i o kafejkach, w których pachniało świeżo mieloną kawą.

Kiedy byłam mała, babcia zaczęła odkładać pieniądze na tę wymarzoną podróż. Trzymała je w starym kredensie, który stał w jej salonie od lat. Pamiętam, jak wkładała do niego drobne sumy, a ja, z dziecinną ciekawością, zaglądałam do środka, wyobrażając sobie, ile jeszcze potrzeba, by spełniło się jej marzenie.

Jednak życie nie jest takie proste. Dorastając, zaczęłam mieć swoje potrzeby. Nowe buty, wyjścia z przyjaciółmi, a czasem coś więcej. Rodzice nie zawsze byli skłonni mi pomagać, a ja nie potrafiłam prosić ich o pieniądze.

I wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, który teraz wydaje się tak irracjonalny i głupi… Zaczęłam podkradać pieniądze z kredensu. Na początku to były drobne kwoty, które babcia pewnie by nawet nie zauważyła. Ale potem… to stało się jak nałóg.

Starałam się nie myśleć o konsekwencjach. Przekonywałam siebie, że babcia ma przecież czas. Że przecież jeszcze nie wyjeżdża, a ja jakoś to potem oddam. Ale z każdym kolejnym banknotem, który zabierałam, moje poczucie winy rosło. Mimo to nie przestawałam.

Wciągnęło mnie to

Czułam, jak we mnie rośnie to duszące poczucie winy, ale jednocześnie coś we mnie mówiło, że jakoś się to rozwiąże. Może babcia się nie zorientuje? Może… Ale gdzieś w głębi duszy wiedziałam, że to tylko kwestia czasu.

– Aniu, usiądź, muszę ci coś powiedzieć! – Babcia zawołała mnie do salonu, gdy wróciłam ze spotkania z przyjaciółmi.

Uśmiechała się tajemniczo, jakby miała mi zdradzić jakąś wielką tajemnicę. Usiadłam obok niej, starając się opanować narastające wrażenie, że coś jest nie tak. Babcia wzięła moją dłoń w swoje, jej palce były ciepłe, choć trochę drżące.

– Wiesz, ile lat marzyłam o Paryżu... – zaczęła, a ja poczułam, jak ściska mi się gardło. – Teraz, gdy uzbierałam już prawie całą sumę, myślę, że nadszedł czas, żeby spełnić to marzenie. Co ty na to?

Uśmiechała się szeroko, pełna nadziei, a ja czułam, jak wszystko we mnie zamarza. Czy wiedziała? Czy domyślała się, że większość tych pieniędzy zniknęła? Nie mogłam na nią spojrzeć, serce waliło mi jak młotem.

– Babciu, to wspaniale – wykrztusiłam w końcu. – Na pewno zasługujesz na tę podróż.

Czułam, jak wyrzuty sumienia zaczynają mnie przygniatać. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, zanim babcia odkryje prawdę. Ale co, jeśli już było za późno? 

Zorientowała się

Następnego dnia babcia poprosiła mnie o pomoc przy porządkach w salonie. Serce biło mi szybciej, gdy spojrzała na kredens. Nie mówiła nic, ale wiedziałam, że ten moment nadchodzi. Otworzyła drzwiczki i wyjęła stary słoik, w którym trzymała pieniądze. Przez chwilę tylko patrzyła na jego zawartość, jakby nie mogła uwierzyć w to, co widzi.

– Aniu… – zaczęła cicho, zdezorientowana. – Gdzie są moje pieniądze? Miałam tu dużo więcej…

Czułam, jak fala gorąca oblewa mi twarz. Łzy napłynęły mi do oczu, ale próbowałam je powstrzymać. Jak miałam jej to wyjaśnić? Jak wytłumaczyć, że to ja byłam winna?

– Nie wiem, babciu – skłamałam, ledwo panując nad drżeniem głosu. – Może… Może gdzieś się zgubiły?

Spojrzała na mnie z mieszanką smutku i niezrozumienia. W jej oczach dostrzegłam coś, co sprawiło, że poczułam się jeszcze gorzej. Była zraniona. 

– Nie zginęły same z siebie… Aniu, jeśli wiesz coś, to mi powiedz. Proszę. 

Nie mogłam znieść tego spojrzenia, więc odwróciłam wzrok. W głębi duszy czułam, że zbliżam się do momentu, gdy prawda wyjdzie na jaw. Ale jeszcze nie teraz.

Nie byłam gotowa

Wieczorem, gdy siedziałyśmy przy herbacie, napięcie było niemal namacalne. Babcia co chwilę na mnie zerkała, jakby próbowała coś wyczytać z mojego wyrazu twarzy. W końcu odstawiła filiżankę i westchnęła głęboko.

– Aniu, nie chcę cię naciskać, ale… Jeśli coś wiesz o tych pieniądzach, musisz mi to powiedzieć – jej głos drżał, a oczy były pełne troski.

Zacisnęłam dłonie na kolanach, czując, jak wewnętrzny głos krzyczy, by wreszcie wyznać prawdę. Ale bałam się. Bałam się, że zawiodę jej zaufanie, że już nigdy nie spojrzy na mnie tak samo.

– Babciu… – zaczęłam niepewnie, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – To… to ja wzięłam te pieniądze.

Jej twarz zamarła. Przez chwilę w pokoju panowała cisza, tak gęsta, że niemal ją słyszałam. W końcu babcia odsunęła się ode mnie, jakby to, co powiedziałam, było zbyt ciężkie do zniesienia.

– Dlaczego, Aniu? – spytała cicho, a ja widziałam, jak łzy spływają po jej policzkach. – Dlaczego mi to zrobiłaś?

Zaczęłam się tłumaczyć, ale słowa nie miały sensu. Mówiłam o swoich potrzebach, o presji, którą czułam, o wszystkim, co w tamtej chwili wydawało się tak ważne. Ale teraz, gdy widziałam ból w oczach babci, zrozumiałam, jak mało znaczące były moje powody.

Babcia wstała, nie odzywając się ani słowem. Czułam, jak mój świat się rozpada. Wiedziałam, że zraniłam ją głęboko, a to poczucie winy zaczynało mnie dusić.

Zawiodłam ją

Następnego ranka, gdy zeszłam na śniadanie, babcia już była w kuchni. Nie powiedziała ani słowa, ale widziałam, że jest inna. Jej ruchy były powolne, a uśmiech, który zwykle gościł na jej twarzy, zniknął. Usiadłam naprzeciwko, czując wciąż palący wstyd.

– Aniu, podjęłam decyzję – powiedziała w końcu, przerywając ciszę. – Odwołuję podróż do Paryża.

Te słowa spadły na mnie jak ciężar, którego nie mogłam unieść. Wpatrywałam się w nią, nie mogąc uwierzyć, że przez moje egoistyczne zachowanie jej największe marzenie legło w gruzach.

– Babciu, nie musisz tego robić – próbowałam protestować, ale ona uniosła rękę, uciszając mnie.

– Nie ma już z czego odkładać – powiedziała cicho. – Rozumiem, że jesteś młoda, że masz swoje potrzeby. Ja też byłam młoda. Ale to marzenie… ono było dla mnie ważne. Teraz już to rozumiem. 

Jej słowa były pełne smutku, ale nie było w nich gniewu. Mimo to czułam się jak najgorsza osoba na świecie. W jednej chwili podjęłam decyzję.

– Babciu, wynagrodzę ci to. Oddam te pieniądze, a nawet więcej. Obiecuję, że zbiorę na twoją podróż.

Chciałam to naprawić

W jej oczach pojawiło się coś na kształt ulgi, ale także rezygnacja. Wiedziałam, że nie będzie łatwo naprawić tego, co zrobiłam, ale musiałam spróbować. Patrzyła na mnie długo, a potem skinęła głową.

– Dobrze, Aniu. Spróbujmy.

Od tamtej rozmowy minęło kilka tygodni. Codziennie starałam się naprawić swój błąd. Zaczęłam oszczędzać każdy grosz, podjęłam dodatkową pracę po zajęciach na uczelni. Każda myśl o tym, jak bardzo zawiodłam babcię, tylko dodawała mi motywacji. Ale pomimo moich starań, zebranie odpowiedniej kwoty wydawało się niemal niemożliwe.

Babcia zauważyła moje wysiłki. Może dlatego zaczęła okazywać mi więcej ciepła. Wracałyśmy do naszych dawnych rozmów, choć zawsze gdzieś w tle czaił się cień mojego przewinienia. Nie wspominała o odwołanej podróży, ale wiedziałam, że codziennie o niej myśli.

Pewnego wieczoru, gdy wróciłam zmęczona po długim dniu pracy, babcia czekała na mnie w salonie. Na stole leżała mała, ozdobna skrzynka.

– Aniu, chcę ci coś pokazać – powiedziała, a jej głos był łagodny, choć pełen powagi.

Otworzyła skrzynkę, a w środku znajdowało się kilkaset złotych.

– Zaczęłam odkładać od nowa – wyjaśniła, patrząc mi prosto w oczy. – Ale tym razem będziemy to robić razem. Obie.

Z trudem powstrzymałam łzy. Ta chwila oznaczała dla mnie więcej, niż mogłam wyrazić słowami. Babcia mi wybaczyła i dała szansę na odbudowanie tego, co zniszczyłam. Razem zaczęłyśmy planować podróż, nie tylko do Paryża, ale i ku naprawie naszej relacji.

Anna, 22 lata

Czytaj także:
„Zemsta za zdradę męża miała słodko-gorzki smak. Zniszczyłam mu życie, tak jak on mi duszę. Chciałam, by go bolało”
„Śpiąc z mężem wyobrażam sobie, że kocham się z jego bratem. Nie wiem, czy to już zdrada, czy tylko sposób na nudę”
„Opiekowałam się matką, ale nigdy nie dostałam nawet dobrego słowa. Za to dla kochanka znalazła serce i gorący rosołek”

Redakcja poleca

REKLAMA