Zeszły rok nie był dla nas łaskawy. Nie mogliśmy dostać kredytu, a cena wynajmu mieszkania poszybowała tak w górę, że domowy budżet przestał nam się spinać. Jakby tego było mało, nasz synek Dawid zaczął łapać infekcje. Jedna się kończyła, to zaraz zaczynała się druga. Obawiałam się, co będzie dalej. I czy kiedykolwiek uda nam się odłożyć na wymarzone mieszkanie.
Babcia zawsze potrafiła doradzić
Tamtej niedzieli pogoda była tak ładna, że wybraliśmy się na wieś do babci. Po drodze zrobiliśmy jej większe zakupy, żeby nie musiała wędrować co rusz do wiejskiego sklepu.
Zawsze miałyśmy dobry kontakt, ale odkąd wyprowadziłam się do miasta i wpadłam w wir obowiązków, te kontakty stały się luźniejsze. Doceniałam więc takie momenty, bo uwielbiałam tę staruszkę. Gdy chłopaki poszli na wyprawę do lasu, zwierzyłam się babci ze swoich rozterek.
– Pożyczyłabym wam dziecko, ale sama nie mam.
– Babciu, przecież ja nie dlatego ci to opowiadam. Po prostu, chciałam się wygadać zaufanej osobie. A ty zawsze potrafisz wysłuchać i doradzić coś mądrego.
– Hmm, wiesz co, mam pomysł – powiedziała. – Wprowadźcie się do mnie.
Aż się zachłysnęłam herbatą.
– Żartujesz?
– Ani trochę. Mam już swoje lata, młodsza nie będę i przyda mi się ktoś, kto się mną trochę zaopiekuje i czasem odciąży.
– No, nie wiem. Muszę porozmawiać z Maćkiem. To duża zmiana zwłaszcza dla niego, bo musiałby dojeżdżać. Ja i tak pracuję zdalnie na pół etatu, więc jeśli założymy tu internet, to nie będzie problemu.
– A to cię zaskoczę, bo internet już jest. Tylko trzeba coś tam podłączyć, ale to Maciek będzie potrafił.
Byłam zaskoczona jeszcze bardziej.
– Kasiu, i tak sobie jeszcze myślę, że jeśli dobrze by się nam mieszkało, to dam wam ten dom. Mnie już bliżej niż dalej na drugą stronę, a wy potrzebujecie no i może jeszcze rodzinę powiększycie.
– Babciu, jesteś cudowna! – przytuliłam ją.
Mąż był zaskoczony
Wieczorem, gdy już wróciliśmy do domu, powiedziałam o wszystkim mężowi. Ja byłam skłonna się przeprowadzić, ale Maciek był sceptyczny.
– Nie wiem, czy to dobry pomysł.
– No, ale pomyśl. To naprawdę rozwiąże sporo naszych problemów. I możesz dojeżdżać pociągiem do pracy, więc koszty nam naprawdę spadną. No i Dawid będzie miał świeże powietrze.
– A szkoła?
– Popytam, ale myślę, że nie będzie problemu, żeby po wakacjach zaczął tam naukę. Niedługo koniec roku szkolnego, więc akurat wszystko by się idealnie składało.
– Widzę, że ty już jesteś zdecydowana, co? – zapytał, patrząc na mnie wnikliwie.
– Trochę tak, ale to musi być nasza wspólna decyzja – uśmiechnęłam się.
– Kochanie, nie gniewaj się, ale to poważna sprawa. Muszę to przemyśleć i zorientować się z tymi dojazdami.
Synek cieszył się najbardziej
Dwa tygodnie później jeszcze raz przeanalizowaliśmy wszystkie argumenty i decyzja zapadła. Przeprowadzamy się! Dawid był wniebowzięty i nie mógł się doczekać.
– Synku, ale to dopiero za miesiąc, jak skończysz szkołę.
– Wiem, mamo, ale strasznie się cieszę.
– Nie będziesz tęsknił za kolegami?
– Będę miał nowych kumpli, a z tymi będę w kontakcie online. No i może czasem tata zabierze mnie do miasta – był bardzo podekscytowany.
Zaczęliśmy nowe życie
Miesiąc minął błyskawicznie. Zapakowaliśmy najważniejsze rzeczy, resztę Maciek miał dowozić na raty, bo wynajem i tak mieliśmy jeszcze przez kilka tygodni. Babcia, mimo swoich 75 lat, zdołała naszykować nam całe piętro. Wysprzątała wszystko, aż lśniło.
– Babciu, nie musiałaś. Pewnie się zmęczyłaś.
– A gdzie tam, dobrze jest rozruszać stare kości. Ale teraz chętnie odpocznę. Podasz mi szklankę kompotu? Stoi w kuchni. I weź też dla was.
Usiedliśmy wszyscy razem. A po jakiejś godzinie leniuchowania Maciek zabrał się do pracy. Przed powrotem do miasta naszykował nam drewno, sprawdził łącze internetowe, wszystkie okna i drzwi. Mogliśmy się czuć bezpiecznie. Gdy pojechał, babcia złapała mnie za rękę.
– Przyniesiesz mi pudełko z lekami? Jakoś za dużo tych emocji dzisiaj.
– Dobrze się czujesz?
– Tak, tak. Po prostu przynieś te tabletki.
Tak też zrobiłam, po drodze zerkając, co to za lekarstwa. Na szczęście, to tylko leki na nadciśnienie. Podpytałam babcię i okazało się, że musi je brać regularnie oraz raz na kwartał stawiać się na kontroli u kardiologa, by sprawdzić, czy serce jest jeszcze w dobrej kondycji. Trochę mnie to zmartwiło, ale wiedziałam też, że teraz będzie jej lżej i będzie mogła sobie więcej odpoczywać.
Babcia miała mnóstwo energii
O tym, jak bardzo się myliłam, przekonałam się już w następnych tygodniach. Codziennie rano babcia chwytała za kijki do nordic walking i znikała na godzinę w pobliskim lesie.
– To na pewno dobre dla ciebie? – zapytałam.
– Tak, moje serducho jest bardzo wdzięczne – śmiała się. – A teraz zjedzmy już śniadanie, bo strasznie zgłodniałam.
Po śniadaniu ja zabierałam się do mojej pracy. Robiłam tłumaczenia, więc szło całkiem sprawnie, a jeszcze miałam ładny widok za oknem. Dawid w tym czasie spędzał czas z babcią. Był bardzo ciekawy jej i życia tutaj. Często chodzili razem do warzywnika i albo zbierali jakieś warzywa, albo z zapałem wyrywali chwasty.
Kiedyś zastałam ich całych spoconych z haczkami rzuconymi koło ławki. Popijali wodę i śmiali się do rozpuku.
– Nic wam nie jest? Babciu, jak twoje ciśnienie? Jesteś cała czerwona – zapytałam z troską.
– To ten łobuz mnie tak przegonił – poczochrała włosy prawnuka. – Wymyślił wyścigi, kto pierwszy wyczyści grządkę z ziela.
– Dawid! – złapałam się za głowę. – A jakby babci się coś stało?
– Ona bawiła się lepiej ode mnie – skwitował.
Nie była niedołężną staruszką
Patrzyłam na babcię i zastanawiałam się, jak inaczej wyobrażałam sobie to nasze wspólne mieszkanie. Myślałam, że naprawdę wymaga opieki, a tymczasem ona sobie świetnie radziła. Owszem, musiała częściej odpoczywać, trochę pilnować diety i brać leki, ale to wszystko.
– Babciu, miałam cię za niedołężną staruszkę, a ty masz więcej krzepy niż my wszyscy razem – powiedziałam, gdy szykowałyśmy podwieczorek.
Wakacje dobiegały końca, Maciek miał już przyjechać na stałe, więc byłam ciekawa, jak babci się z nami mieszka.
– A co ty myślałaś?
– Kiedy powiedziałaś, że przekażesz nam dom w zamian za opiekę, sądziłam, że krucho z tobą. Bałam się nawet, że o czymś nam nie mówisz. To był jakiś podstęp? – zapytałam.
– Oj tam, od razu podstęp. Chciałam wam ułatwić życie... i sobie też, bo Kasiu, ja czułam się strasznie samotna. A teraz ten dom tętni życiem. I widzę, że wy naprawdę kochacie mnie i to miejsce.
– Babciu! Czemu od razu nie powiedziałaś? – trochę się zezłościłam.
– Bałam się, że odmówicie, więc wolałam was trochę wykiwać. A przecież wszystko się dobrze skończyło.
Rozbawiła mnie do łez. Akurat ocierałam ostatnią, gdy usłyszałam klakson samochodu. Dawid już otwierał bramę tacie. A Maciek, gdy tylko wysiadł, wziął głęboki oddech i zagarnął nas wszystkich w ramiona.
– Dobrze, że jesteście – powiedziała babcia i zagoniła nas myć ręce, bo przecież podwieczorek czekał.
Katarzyna, 35 lat
Czytaj także: „Mój chłopak miał dostać spadek po babci, jeśli się ożeni. Jego matka zapłaciła mi, żebym namówiła go na ślub”
„Sprzedaliśmy ziemię, bo skusiła nas duża kasa. To miał być interes życia, a daliśmy się nabrać jak dzieci”
„Z Adamem było miło, ale się skończyło. Gdy zaszłam w ciążę, jego miłość wyparowała, a ja zostałam samotną matką”