Z ciężkim sercem szedłem na to spotkanie z Asią. Choć właściwie nie powinienem mieć wyrzutów sumienia z powodu planowanego rozstania. Od samego początku naszego związku dawała mi przecież do zrozumienia, że zaledwie toleruje moją miłość i sama nie ma zamiaru się wysilać. Bo z jej urodą mogłaby mieć każdego i jeśli zgodziła się spotykać z kimś takim, jak ja, to powinienem być z tego powodu szczęśliwy i starać się ze wszystkich sił dogodzić jej każdej zachciance.
Początkowo łudziłem się, że w niej też z czasem narodzi się uczucie. Że jak zobaczy te wszystkie moje starania, opadnie z niej zasłona obojętności. Nic takiego się jednak nie stało. Asia wciąż była chłodna, wymagająca i nie miała zamiaru się angażować. Kiedy jej rodzina zaprosiła ją na miesiąc do siebie, do Włoch, nawet przez myśl jej nie przeszło, że mogłaby mnie zabrać ze sobą. Oświadczyła jedynie, że nie życzy sobie, abym zbyt często dzwonił, bo chce odpocząć od tej całej Polski, w tym i ode mnie.
Zerwała ze mną, zanim ja zerwałem z nią
W trakcie jej nieobecności poznałem Beatę. Z pewnością, daleko jej było do urody Asi, a na dodatek miała jeszcze pełno kompleksów. Ale było w niej tyle ciepła, serdeczności, że od razu ją polubiłem. I z każdym następnym spotkaniem zacząłem się w niej coraz mocniej zakochiwać.
Kiedy Asia przysłała mi SMS-a, że wraca nazajutrz i jeśli chcę, to mogę ją odwiedzić, wiedziałem już, że zrobię to w jednym celu. Żeby się z nią rozstać. Nie wiedziałem tylko, jak jej to powiedzieć. Na szczęście wyręczyła mnie. Gdy chciałem ją pocałować na powitanie, ona chłodnym gestem odsunęła moje usta.
– Musimy porozmawiać, Kamil.
– No tak, to prawda, musimy…
– Mam tylko nadzieję, że nie będziesz robił scen. Nie mogę już dłużej być z tobą.
– Poznałaś kogoś?! – zapytałem niemal z radością, ale Asia nie dostrzegła mojego entuzjazmu.
– Prosiłam, bez scen. Nikogo nie poznałam. Ale ten pobyt we Włoszech mnie odmienił. Dzięki niemu zrozumiałam, że miłość musi być naprawdę gorąca… A nie taka, jak to nasze… nie wiadomo co. Nie, nie próbuj mnie prosić o to, żebym z tobą była. To już koniec. I nie dzwoń do mnie i nie wystawaj pod moim domem. Zresztą… i tak pewnie tu długo nie pomieszkam. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się wyjechać do Włoch na stałe…
– Bardzo się cieszę – wszedłem jej w słowo, bo bałem się, że zaraz opowie mi o wszystkich swoich życiowych planach, a nie miałem ochoty tego wysłuchiwać. – Życzę ci powodzenia. Cześć.
Asia była bardzo zdziwiona, ale przecież w takiej sytuacji nie mogła protestować. A ja wracałem cały szczęśliwy, do Beaty. I miałem nadzieję, że już więcej nie będę musiał oglądać „mojej byłej”…
Niespodziewanie, trzy tygodnie później, zadzwoniła do mnie. Zapytała „jak się trzymam”, czy nie rozpaczam po jej stracie. Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że jestem szczęśliwy, bo rzeczywiście nasz związek nie był najlepszym pomysłem. To stwierdzenie jej się wyraźnie nie spodobało, ale nie skomentowała go. Dwa tygodnie później zadzwoniła ponownie. Tym razem zapytała, czy nie zostawiła u mnie kilku płyt. Akurat byłem z Beatą, rzuciłem więc tylko do słuchawki, że nie ma u mnie nic, co należy do niej i szybko się rozłączyłem.
Dostała obsesji na moim punkcie
Tydzień później spotkałem Asię pod moimi drzwiami.
– Nie wyjechałaś do Włoch? – udałem zdziwienie.
Przyznaję, że byłem rozbawiony. Wyglądało na to, że moja obojętność po rozstaniu z nią, bardzo ją zirytowała. Tak bardzo, że chyba nie usłyszała pytania.
– Przemyślałam sprawę i czuję, że za bardzo pospieszyliśmy się z naszym rozstaniem.
– To ty się pospieszyłaś. Ty podjęłaś decyzję.
– Ale ty nie protestowałeś. Ja myślałam… że będziesz dzwonił i…
– Przecież mi tego zabroniłaś.
– No tak… ale ja myślałam…
– Joanna, ja już mam nasz związek za sobą – przerwałem jej zirytowany. – A teraz jestem szczęśliwy z kimś innym.
– Masz kogoś? Tak szybko po naszym rozstaniu?! – chyba zabolał ją ten fakt. – Nienawidzę cię i nie chcę znać!
Odwróciła się na pięcie. Ponownie miałem nadzieję, że widzę ją po raz ostatni. I ponownie się myliłem. W ciągu kilku kolejnych dni odebrałem serię głuchych telefonów. Nie miałem wątpliwości, kto dzwoni, ale kiedy kazałem Asi albo się odezwać albo dać mi spokój, mój „rozmówca” rozłączał się. Po tygodniu telefony ustały. Ale potem ktoś przysłał mi anonimowo kopertę z dwoma zdjęciami. Na jednym była posągowo śliczna Joanna, na drugim moja Beatka. Fotografie były podpisane odpowiednio „Piękna” i „Bestia”.
Sytuacja przestała być śmieszna. Wyglądało na to, że Aśka dostała jakiejś obsesji na moim punkcie. Gdyby chodziło tylko o mnie, pewnie bym się nie przejął. Ale ona najwyraźniej śledziła Beatę, o czym świadczyło zrobione zdjęcie. Aż bałem się pomyśleć, co jej jeszcze może strzelić do głowy. Dlatego postanowiłem działać. Poszedłem do mojej byłej, żeby z nią porozmawiać. Kiedy jednak poprosiłem, żeby dała mi spokój, wściekła się.
W Pięknej obudziła się Bestia...
Mówiła, że chyba muszę być ślepy, woląc Beatę od niej. I że powinienem się dobrze zastanowić, bo jak do niej nie wrócę, to ona mnie załatwi. Bardzo mnie to zdenerwowało. Gdy chciała mi zagrodzić drogę do wyjścia, a potem złapała za rękę, odepchnąłem ją. Upadła i zaczęła płakać, że coś sobie złamała. Uważałem, że chce mnie wziąć na litość, więc wyszedłem, nie interesując się tym, co się jej stało.
Następnego dnia rano obudziło mnie walenie do drzwi. Kiedy otworzyłem, zobaczyłem policjantów. Oświadczyli mi, że jestem aresztowany. Asia złożyła na mnie skargę, twierdząc, że ją nękam i nachodzę, a wczoraj ją… pobiłem i złamałem rękę! Wszystkiemu oczywiście zaprzeczałem i mówiłem, że owszem, odepchnąłem ją, ale nic ponadto. Nie pomogło, zabrali mnie na komisariat. Tam przesłuchiwał mnie jakiś aspirant. W ręku miał dwie fotografie, te same, które dostałem pocztą. Wyjaśniłem mu wszystko, a on pokiwał ze zrozumieniem głową.
– Ta cała Joanna od początku mi się nie podobała. Dała mi do porównania te dwa zdjęcia i spytała, czy rozumiem, jak pan może być z tą brzydulą. A ja wtedy pomyślałem, że nigdy bym nie zamienił swojej żony na taką zimną zołzę.
– Jeśli pan jej nie wierzył, to dlaczego po mnie przyjechaliście?
– Wie pan, narobiła dużo rabanu, miała złamaną prawą rękę…
– Prawą? – odtworzyłem w głowie przebieg wczorajszej sprzeczki. – Odepchnąłem ją prawą ręką i pamiętam, że asekurowała się przed upadkiem lewą. Jeśli ma kontuzję, to lewej ręki. Kto zakładał gips?
– Szczerze mówiąc, nie sprawdziliśmy – stropił się aspirant. – Ale to zrobimy.
– I jeszcze radziłbym sprawdzić jej billingi. Nie dzwoniłem do niej od kilku miesięcy, za to ona do mnie bardzo często.
– Zrobimy to. Niech pan będzie pewny.
Dziś ta sprawa mnie już bawi. Cóż, nawet pochlebia mi, że taka laska jak Aśka oszalała na moim punkcie. Szkoda tylko, że w Pięknej obudziła się przez to Bestia.
Czytaj także:
„Doniosłam na męża, bo jeździ autem po alkoholu. Zniszczyłam moje małżeństwo, a teściowa najchętniej spaliłaby mnie na stosie"
„Po rozwodzie poczułam się jak wybrakowany towar. Sądziłam, że jestem za stara na amory, jednak los zesłał mi kochanka”
„Wsiadłam do samochodu z nieznajomym mężczyzną. Za swoją głupotę i brak wyobraźni mogłam zapłacić wysoką cenę...”