Kiedy ludzie myślą „bibliotekarka”, widzą cichą, nieśmiałą, aseksualną kobietę w wielkich okularach, której szczytem ambicji jest zorganizowanie kółka czytelniczego dla dzieci i gospodyń domowych. Oczywiście to stereotyp, i sama znam wiele bibliotekarek, które z tym opisem nie mają nic wspólnego.
Ja jednak mieszczę się w nim znakomicie
Z tego też powodu byłam przekonana, że do końca życia będę singielką ze stadem kotów do towarzystwa.
Damiana poznałam w bibliotece, po zakończeniu wieczoru autorskiego pewnej poetki. Była jego znajomą. Prowadziłam spotkanie i denerwowałam się coraz bardziej, bo czułam na sobie spojrzenie przystojniaka w dżinsach i skórzanej kurtce. Podobał mi się, bardzo, ale oczywiście wiedziałam, że mogę sobie co najwyżej pomarzyć.
Tym razem jednak zdarzył się cud. Po wszystkim podszedł i zaprosił mnie na kawę. Pół roku później poprosił mnie o rękę. Spytałam go wtedy, dlaczego taki mężczyzna jak on – który emanuje energią, pewnością siebie i może mieć każdą kobietę – wybrał mnie. Odparł:
– Bo przy tobie odpoczywam. Wszystkie spięte we mnie mięśnie i nerwy rozluźniają się. I czuję taką błogość, taki spokój i bezpieczeństwo, że chciałbym się wtulić w ciebie i trwać tak już na zawsze. Bo cię kocham za to, co ze mną robisz.
Mówił to z uśmiechem, z błyszczącymi oczyma
Wiedziałam, że mówi, co myśli. Ślub był piękny, wesele huczne. Dla nas obojga było to pierwsze małżeństwo, choć już byliśmy po trzydziestce. Ja, wiadomo dlaczego. A on? Przyznaję, że przeszłość Damiana mnie ciekawiła, lecz on zawsze zmieniał temat, mówił, że przeszłość jest nieważna. Ale ja przeczytałam zbyt wiele mądrych książek, by w to uwierzyć.
Przeszłość często miała ostre kły jadowe i była w stanie zatruć przyszłość. Było już po północy, siedziałam w holu domu weselnego na sofie i rozmasowywałam bolące stopy nieprzyzwyczajone do szpilek. Obok mnie opadła Pola, poetka, której wieczór autorski tak zmienił moje życie. Zaprzyjaźniłyśmy się.
– Cieszę się, że ciebie spotkał – powiedziała. – Zasługuje na trochę oddechu.
– Tak? A jego poprzednia dziewczyna nie dawała mu odetchnąć? – spytałam niby to mimochodem.
– Margo? – Pola prychnęła.
– Powiem jedno, jeśli przez kobietę facet trafia do psychiatryka po załamaniu nerwowym, to znaczy, że źle trafił.
To, co powiedziała, tak mną wstrząsnęło, że patrzyłam na nią bez słowa jak idiotka. Pola natychmiast się pokapowała.
– Nie wiedziałaś? – westchnęła.
– Damian nie lubi, żeby o nim gadać. – Sam też nie lubi mówić. Ale ja chyba powinnam wiedzieć takie rzeczy, żeby nie popełniać podobnych błędów.
Na szczęście Pola była już wstawiona, bo chętnie podzieliła się ze mną wiedzą.
– Ty? Ty nie jesteś w stanie robić tego, co ona. Margo zawsze była porąbana. Pierwsza do skoków ze spadochronem i do kradzieży w supermarkecie dla zabawy. Byle się coś działo. Jest inteligentna, złośliwa, pamiętliwa. Ale jest też wymagająca i trochę nie tego – Pola pokręciła palcem przy skroni.
– Strasznie zazdrosna o to, co należy do niej. A Damian do niej należał. Przyuważyła go sobie już w pierwszej klasie liceum. Wszyscy widzieli tę chemię, która ich do siebie przyciąga. Żarli się, walczyli ze sobą, ale bez siebie wytrzymać nie mogli. Byli razem do zeszłego roku. – I co się stało? Pola wzruszyła ramionami. – Margo ruszyła w szeroki świat. O ile wiem, z ekipą jakiejś telewizji pojechała do Azji. Robi fajne zdjęcia, publikują ją nawet w National Geographic. Wspominała też o jakiejś morskiej wyprawie w poszukiwaniu zatopionych hiszpańskich galeonów. Ta to naprawdę ma ciekawe życie – westchnęła zazdrośnie poetka.
– A Damian? Dlaczego nie pojechał? – spytałam cichutko.
– Nie mówił. Są dwie opcje. Bo uznał, że wreszcie będzie się mógł uwolnić… – A druga? – Jego matka wtedy chorowała. W podtekście: pojechałby, ale obowiązki go zatrzymały. Wolałam pierwszą opcję.
Rewelacje Poli trochę mnie zaniepokoiły
Ale mijały miesiące, a Damian wciąż był szczęśliwy ze mną. Miał mnóstwo energii, odnosił sukcesy w pracy, a i ja przy nim rozkwitałam. Dostałam nawet awans w pracy.
Wszyscy znajomi i rodzice Damiana mówili mi, że dobrze na niego działam, że wreszcie jest przy mnie szczęśliwy. I wszyscy omijali temat Margo. Jakby chcieli zakląć przeszłość w nieistnienie. Ale tego po prostu się nie da.
Trzy lata później Margo wróciła. Z początku się tego nie domyśliłam. Widziałam tylko, że Damian stał się jakby nieobecny. Mówił, że ma więcej pracy, i będzie wracał do domu później. Że musi wyjechać w delegację. Potem zrobił się nerwowy. Zmęczony. Ale dopiero kiedy powiedział, że moje kręcenie się w łóżku wybija go ze snu, więc będzie spał w gościnnym, usłyszałam dzwonki alarmowe. Do tej pory byliśmy parą aktywną seksualnie, a tu minął miesiąc, a mąż jakby stracił mną zainteresowanie. Jakby już nie potrzebował. Ani seksu, ani mnie.
Postanowiłam działać
Kilka dni później dopadłam Polę, jak wychodziła ze szkoły, gdzie uczy polskiego.
– Ona wróciła, prawda? – powiedziałam prosto z mostu.
Usiadłyśmy na skwerku na ławce. Pola potwierdziła powrót Margo. Podobno powiedziała swojej siostrze, która przyjaźniła się z Polą, że tęskni za Damianem. Że żaden z tych, których miała przez te lata, do pięt mu nie dorasta. Że tylko przy nim czuje się królową świata. Za pół roku jedzie na długą wyprawę i zabiera Damiana ze sobą. A jego żona złodziejka może się bujać.
Tego dnia czekałam na Damiana z kolacją. Była już zimna, kiedy przyszedł. Starał się chować twarz w cieniu, ale widziałam napuchnięte usta. Serce mnie zabolało. Powiedziałam mu, że wiem o Margo.
– Kocham cię – zakończyłam.
– I ty też mnie kochasz. Wiem to w głębi serca. Ja daję ci życie, ona cię zabija. Dlaczego tego nie skończysz?
Patrzył na mnie nieruchomym wzrokiem
Potem powiedział:
– Nie rozumiesz. Między nami jest więź. Czy to się nam podoba czy nie, ona zawsze będzie w moim sercu. W mojej krwi. Kocham cię, Aniu, ale ona… my… – pokręcił głową, a potem poszedł do gościnnego.
Ona jest w jego krwi, a on jest w jej krwi. Czytałam o takich związkach, pełnych niepohamowanej namiętności i żądzy, które zaciemniają myślenie. Niszczą rozsądek. Ich miłość bardziej podobna jest do strasznej klątwy. Więzi oboje, doprowadzając do zniszczenia. Wzajemnego lub jednej strony. Z tego, co słyszałam – i z tego, co wiedziałam o moim mężu, żyjąc z nim ponad trzy lata – nie był na tyle silny, by mieć jakiekolwiek szanse ocalenia. Ona nie miała załamania nerwowego.
Opuściłam ręce i zrezygnowałam
No bo co jeszcze mogłam zrobić? Ale następnego dnia sprawdziłam na teście ciążowym, dlaczego okres spóźnia mi się już trzy tygodnie. Byłam w ciąży. Popłakałam się – z radości, bo tak długo na to czekałam – i z rozpaczy. I potem podjęłam decyzję. Coś musiałam przecież zrobić – nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla dziecka. I dla męża, by go ratować.
Nie powiedziałam mu o ciąży
Bałam się, że jeśli i tak odejdzie, to będzie znaczyło, że wszystko było kłamstwem. Wolałam się łudzić, że mnie kochał, tylko klątwa złej miłości była silniejsza.
Zadzwoniłam do Poli i wyciągnęłam z niej adres Margo. Zatrzymała się pod miastem w domku letniskowym swojej siostry. Następnego dnia pojechałam tam. Domek stał niedaleko lasku. Drzwi nie były zamknięte. Weszłam do środka. Pusto. Weszłam do sypialni… na rozbebeszonej pościeli dostrzegłam ślady krwi. Na podłodze walały się fragmenty kobiecej odzieży – stanik, spodnie, figi. Rozejrzałam się wokół… i wtedy przez okno dostrzegłam Damiana wracającego z lasu z łopatą w ręce. Serce zabiło mi mocno, nie dowierzałam własnym oczom.
Kiedy wszedł do sypialni, na mój widok stanął jak wryty.
– Co tu robisz?!
– To samo co ty – powiedziałam, pokazując mu fiolkę z bezbarwnym płynem, którą trzymałam w ręce.
– Jestem słabą kobietą, nie potrafię walczyć oko w oko. Miałam dolać jej to do szklanki z czymś, co by piła, gdyby nie zgodziła się wyjechać bez ciebie. Nie sądziłam, że mnie ubiegniesz. Dlaczego? Odstawił łopatę i podszedł do mnie.
Położył dłoń na moim brzuchu
– Zobaczyłem wieczorem w koszu na śmieci test – powiedział cicho. – Przyjechałem, aby jej powiedzieć, że między nami koniec. Że będę miał dziecko, więc niech jedzie sama. Wtedy ona powiedziała, że nie pozwoli, by ktokolwiek mnie jej ukradł. Że wykopie z ciebie bachora. Miała taki wyraz w oczach… uwierzyłem jej. I poczułem taki gniew…
Nie byłem w stanie znieść myśli, że mogłaby zagrozić kobiecie, którą kocham nade wszystko. Kiedy przestałam płakać, wróciliśmy do domu. Margo wyjechała sama...
Czytaj także:
„Mąż mnie obraża i kontroluje, a ja… nie umiem odejść. Płaczę w poduszkę, a potem znowu wstaję i robię mu śniadanie”
„Nowa pracownica robiła błędy, jak dziecko z podstawówki. Długo mi zajęło nim odkryłam, że to nieoszlifowany diament”
„Gdy siostra dowiedziała się, że nie jest córką naszego ojca, zaczęła traktować go jak obcego. Mściła się, gdy mnie faworyzował”