„20 lat temu mąż zdradził mnie z kumpelą. Dziś jestem jej wdzięczna, że uchroniła mnie przed życiem z tym bałwanem”

kobieta fot. iStock by Getty Images, yacobchuk
„Nie mogłam się dostać do środka, bo przekręcił klucz w zamku. Niedługo potem pojawili się koledzy. Ze łzami w oczach przedstawiłam im całą historię o tym, jak zostałam potraktowana. Zmęczona staniem pod drzwiami, osunęłam się na podłogę”.
/ 14.12.2024 21:15
kobieta fot. iStock by Getty Images, yacobchuk

Telefon jak szalony wibrował i wydzwaniał, zanim w końcu wyłowiłam go z głębi mojej torby. Wyświetlił się nieznany numer. Zazwyczaj ignoruję takie połączenia, ale tym razem coś mnie tknęło.

– Halo? – powiedziałam niepewnie.

– Justyna? Nareszcie! Próbuję się z tobą skontaktować od kwadransa.

– Ala? Skąd wzięłaś mój telefon? – spytałam ze śmiechem.

Stęskniłam się

Od naszego ostatniego spotkania minął szmat czasu. Rozstałyśmy się zaraz po studiach. Z tego co wiem, wyjechała do Szwajcarii i tam rozwija swoją naukową karierę. Zawsze ciągnęło ją do laboratoryjnych badań i eksperymentów.

– Wróciłam na chwilę, żeby złapać oddech – powiedziała. – Koniecznie muszę się z wami spotkać. Zapraszam do siebie na jutrzejsze popołudnie, mieszkam w tym samym miejscu co dawniej. Nawet nie próbuj odmawiać, bo i tak musisz się zjawić.

Ona naprawdę chce się z nami spotkać? Niemożliwe, żeby miała na myśli naszą dawną ekipę ze studiów. Kiedyś byliśmy nierozłączni, ale potem wszystko się posypało. Gdy rozeszłam się z Mateuszem, nasze wspólne więzi też kompletnie się zerwały.

Nasze małżeństwo nie tyle się rozpadło, co eksplodowało już po roku. Mateusz, mój ówczesny mąż, wdał się w romans z osobą, którą uważałam za swoją przyjaciółkę. A ja, kompletna naiwniaczka, nie widziałam tego, co działo się pod moim nosem.

Zaproponowałam mojej przyjaciółce Ance wspólne mieszkanie – wynajmowaliśmy wtedy lokal z dwójką fajnych wariatów, którzy łączyli różne aktywności ze studiowaniem informatyki. Ala często nas odwiedzała i zostawała na kilka dni, więc czasami mieszkało nas tam aż pięcioro. Było naprawdę wesoło.

To były cudowne czasy

Ten beztroski okres z przyjaciółmi urwał się tak nagle. Wszystko przez to, że pewnego dnia wróciłam do mieszkania wcześniej niż zwykle. Przekręciłam klucz w zamku, spodziewając się zastać pustkę – normalnie o tej porze nikogo nie było w domu.

Na palcach prześlizgnęłam się do kuchni. Chciałam zagotować wodę na herbatę. Usłyszałam dziwne odgłosy i weszłam do pokoju, myśląc że to moi współlokatorzy programiści zostali jednak w mieszkaniu i oglądają jakieś filmy dla dorosłych. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że te dźwięki mogą pochodzić od mojego nowego męża i koleżanki, której pozwoliłam zatrzymać się u nas w domu.

Obserwowałam ich przez moment, stojąc cicho w wejściu. Rejestrowałam każdy szczegół tej sceny. Kiedy zachwiałam się i musiałam przytrzymać framugi, Mateusz w końcu mnie zauważył.

– Justyna – powiedział, zupełnie jakby to ja robiła coś niewłaściwego.

Żadnych wyrzutów sumienia – w końcu to ja popsułam mu tę romantyczną scenkę, pojawiając się nie w porę. Przecież według planu miało mnie tu nie być.

Przyłapałam ich

Anka uciekła czym prędzej do łazienki, chwytając przypadkową koszulę dla zasłonięcia się. Mateusz najpierw chciał złapać koc, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu. W końcu byłam jego żoną. Nie zdążyłam odpowiednio zareagować, bo gdy tylko Mateusz ogarnął sytuację, natychmiast zwiał do pokoju chłopaków.

Nie mogłam się dostać do środka, bo przekręcił klucz w zamku. Niedługo potem pojawili się koledzy. Ze łzami w oczach przedstawiłam im całą historię o tym, jak zostałam potraktowana. Zmęczona staniem pod drzwiami, osunęłam się na podłogę razem z chłopakami. W międzyczasie jeden z nich przygotował nam gorącą herbatę. To wszystko było nienormalne – Anka ukrywała się w toalecie, a Mateusz przesiadywał w pokoju chłopaków.

– Wychodź już, błaźnie, mamy parę spraw do omówienia. Poza tym to nasze lokum, chciałbym się wreszcie przebrać w coś luźniejszego – powiedział jeden z moich współlokatorów.

– A ja muszę zająć się pracą. Trzeba włączyć kompa, program sam się nie napisze – stwierdził drugi.

Koledzy informatycy napierali na drzwi, więc Mateusz w końcu musiał stamtąd wyjść. Kiedy to zrobił, cała moja odwaga gdzieś wyparowała – miałam ochotę rozbić mu doniczkę o głowę, ale ostatecznie pozwoliłam mu po prostu pójść. Jego wymówki i próby wytłumaczenia się kompletnie mnie nie interesowały.

Byłam załamana

Mateusz zachował się jak dupek, ale to Anka zalewała się łzami. Zastanawiałam się, czy płacze dlatego, że wszystko się wydało i straci mieszkanie, czy może faktycznie żałuje tego, jak mnie potraktowała. Byłam raczej przekonana, że chodzi o to pierwsze, dlatego kazałam jej się zbierać tak jak stała.

Po rozpadzie mojego małżeństwa z Mateuszem straciłam kontakt z całą dawną grupą znajomych. Właśnie odezwała się Ala z pomysłem zorganizowania spotkania po czasie. Zastanawiam się, czy zaprosiła wszystkich z naszego starego towarzystwa… Chociaż szczerze mówiąc, sama nie jestem pewna co o tym myśleć.

Z jednej strony ciekawi mnie, jak potoczyły się ich losy. Udało mi się stanąć na nogi po rozwodzie z pierwszym mężem, a wkrótce później trafiłam na wspaniałego partnera, z którym układa mi się świetnie. Może warto więc przyjść na to spotkanie? W końcu moje życie naprawdę dobrze się poukładało.

Postanowiłam zaryzykować

Wchodząc do mieszkania Ali, od razu wpadłam na Ankę – dziewczynę, z którą przespał się mój eks. Na mój widok znieruchomiała, nie wypuszczając z ręki kieliszka z winem.

– Justyna.

– Anka.

Wymieniliśmy te dwa słowa, lecz żadna niechęć nie wisiała w powietrzu. Przez minione lata zdążyła się ulotnić. Momentalnie stanęły mi przed oczami wszystkie pogaduszki z Anką.

– Jak tam twoje życie się poukładało? – spytała cicho Anka, gotowa znów przepraszać za dawne wydarzenia.

– Znacznie lepiej niż kiedykolwiek myślałam. Mam cudownego męża, a to właściwie dzięki tobie – zaśmiałam się beztrosko. – Bo wtedy ty i Mateusz…

– Przestań, nie wspominaj tego! – jęknęła Anka z bólem.

– Tak naprawdę pomogłaś mi, ratując od związku z tym nieudacznikiem – powiedziałam, pociągając łyk wina.

– Słyszałaś coś ostatnio o nim? – Anka zmrużyła oko.

– No dalej, opowiadaj – od razu złapałam temat.

– Poczekaj chwilę, sama zobaczysz – odpowiedziała Anka z szerokim uśmiechem.

Szczęka mi opadła

Ten palant wparował na imprezę ze skandalicznie młodą laseczką u boku. Chodził po sali jak król, przedstawiając ją wszystkim znajomym i pusząc się jak indor. Ciężko uwierzyć, że kiedyś uważałam go za normalnego gościa.

– Powinnam ci dziękować, bo uchroniłaś mnie przed byciem pośmiewiskiem.

Anka pokiwała żywiołowo głową, ale zaraz potem spojrzała na mnie z niepewnością.

– Nie żartuję – podkreśliłam. – Mateusz to kompletny idiota i cieszę się, że szybko to zrozumiałam, zamiast tracić z nim kolejne lata życia.

– Strasznie mi przykro za to, jak się wobec ciebie zachowałam. Chciałabym móc to wszystko odkręcić… Naprawdę ceniłam naszą przyjaźń.

– To może spróbujemy od nowa? – rzuciłam spontanicznie.

Brakowało mi przyjaźni z Anką i naprawdę marzyłam o powrocie do dawnych relacji. Sporo osób z naszej paczki zdecydowało się wyjechać z kraju w poszukiwaniu lepszej pracy i ciekawszego życia. Na miejscu zostało nas tylko kilkoro. Był też Mateusz, ale nie potrafiłam mu wybaczyć, zwłaszcza gdy pokazał się z tą laleczką.

Spotykamy się teraz z Anką często, gadamy o wszystkim i zawsze jest super. Zapomniałam już o tym, co kiedyś zrobiła, ale jedno wiem na pewno - nigdy w życiu nie przedstawię jej mojemu mężowi!

Justyna, 40 lat

Czytaj także:
„Skąpiłem kasy na Święta, a żona wydała fortunę. Teraz będzie jadła suchy chleb, bo na masło nas już nie stać”
„Teściowa zdradziła mi swój przepis na sernik na Święta, ale chciała czegoś w zamian. To było obrzydliwe”
„Syn i wnuk są w jednym wieku. Nikt się nie zastanawia, co czują dzieci starych rodziców. Ja wiem. Wstydzą się”

Redakcja poleca

REKLAMA