Reklama

Równie oczywiste było zwiedzenie Galapagos. Marzyłam o tym miejscu, odkąd pierwszy raz o nim usłyszałam. Jest coś magicznego w tych zagubionych na oceanie, odseparowanych od cywilizacji wysepkach, że kuszą i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Na spełnienie się niektórych marzeń, trzeba czekać trochę dłużej i postarać się odrobinę bardziej, ale warto, bo nic nie zastąpi tego uczucia, gdy zobaczy się coś tak pięknego na własne oczy.

Niestety z Galapagos jest pewien problem; są daleko i są drogie. Moje ograniczone fundusze całkowicie wykluczyły zwiedzanie tego miejsca najpopularniejszą drogą, tzn. na pływanie od wyspy do wyspy małym statkiem, który służy też za nocleg. Ale przecież chcieć to móc, więc oto i jestem, z mocno nadszarpniętym budżetem, bez planów, bez adresów, za to z olbrzymimi chęciami i wiarą, że wszystko dobrze się skończy

Reklama
Reklama
Reklama