„Teściowa podsunęła mężowi fałszywe dowody mojej niewierności. Maminsynek nie miał wątpliwości, komu ma uwierzyć”
„Trzymałam w rękach pendrive i wydruki maili, a w mojej głowie kotłowały się tysiące myśli. W jednej chwili wszystko stało się jasne. Przez lata Danuta robiła wszystko, żeby mnie zniszczyć, a Marek… Marek był tylko jej marionetką”.

- redakcja
Rozwód to coś, czego nigdy nie brałam pod uwagę. Myślałam, że małżeństwo to sprawa ostateczna – raz się ślubuje i to na dobre, i na złe. Cóż, życie pokazało, jak bardzo byłam naiwna. Kiedy składałam podpis w sądzie, czułam, jakbym godziła się na kradzież własnej historii. Tyle lat razem, tyle wspólnych chwil – wszystko poszło w niepamięć, bo Marek uwierzył w coś, co nigdy się nie wydarzyło.
Kłamstwo, które zmieniło wszystko
Od miesięcy próbowałam go przekonać, że go nie zdradziłam, ale nie chciał słuchać. Widział „dowody”, miał „świadków”. Ale ja nigdy nie zrobiłam nic złego. To absurd. A jednak to przez ten absurd właśnie stałam się samotną kobietą po trzydziestce, z niczym.
– Proszę, nie róbmy z tego cyrku. Chcę to mieć za sobą – powiedział Marek, kiedy spotkaliśmy się w kancelarii prawniczej, by omówić podział majątku. Jego głos był chłodny, niemal obojętny, jakby ostatnie dziesięć lat naszego życia nie miało znaczenia.
Patrzyłam na niego, szukając choć cienia wątpliwości, choć najmniejszego znaku, że może jeszcze gdzieś głęboko wewnątrz siebie wie, że się myli. Ale jego twarz była kamienna.
– Marek, naprawdę cię proszę… – zaczęłam, ale natychmiast mi przerwał.
– Nie, Aneta. Przestań. Ile razy mamy o tym gadać? Widziałem zdjęcia. Słyszałem, co mówią ludzie. Znalazłem wiadomości. Chcesz powiedzieć, że to wszystko zbieg okoliczności? – zaśmiał się gorzko, kręcąc głową.
– A może zastanowiłeś się chociaż przez chwilę, skąd wzięły się te zdjęcia? Te wiadomości? Kto ci je dał? – zapytałam, czując narastającą frustrację.
Marek wzruszył ramionami.
– To nie ma znaczenia. Liczy się to, że były.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. On naprawdę był tak ślepy? Tak łatwo dał się zmanipulować?
– Gdyby nie te „dowody”, uwierzyłbyś mi? – zapytałam cicho.
Marek spojrzał na mnie dłużej. Przez chwilę miałam wrażenie, że coś w nim drgnęło.
– Może – odpowiedział po chwili, a potem sięgnął po długopis, by podpisać kolejne dokumenty.
Zacisnęłam pięści. Może. To jedno słowo wystarczyło, by w mojej głowie zaczęły pojawiać się pytania. Skąd pochodziły te „dowody”? Kto miał w tym interes, żeby nas poróżnić? I dlaczego on, mężczyzna, który przez lata przysięgał miłość i zaufanie, wolał uwierzyć obcym ludziom zamiast mnie?
Może. Musiałam się dowiedzieć więcej.
To ona za tym stała!
Wracałam do naszego dawnego mieszkania po rzeczy, które jeszcze mi zostały. Czułam się tam obco, jak intruz w swoim własnym życiu. Marek wyprowadził się kilka tygodni wcześniej, ale w powietrzu wciąż unosił się zapach jego perfum, a w szafie wisiała zapomniana koszula, której nigdy nie lubił nosić. Zaczęłam pakować książki i dokumenty, aż w końcu trafiłam na teczkę wciśniętą głęboko do szuflady. Powinna być pusta – pamiętałam, że kiedyś trzymałam tam stare faktury. A jednak teraz była wypchana po brzegi. Otworzyłam ją i zobaczyłam wydruki maili. Zamarłam.
Były to rzekome wiadomości, które miałam wysyłać do jakiegoś „kochanka”. Ich treść była dokładnie taka, jak Marek mi zarzucał. Romans, tęsknota, plany na przyszłość. Ale było coś jeszcze. Zdjęcia. Kilka ujęć, na których rzekomo byłam ja, w restauracji z obcym mężczyzną. Tyle że to nie byłam ja.
Serce zaczęło mi walić, gdy przyjrzałam się uważniej. Twarz kobiety była podobna, ale coś się nie zgadzało. Moje włosy nigdy nie miały takiego odcienia, a płaszcz, który miała na sobie, nigdy nie należał do mnie.
Zaczęłam przeszukiwać teczkę dalej i wtedy znalazłam to, co przyprawiło mnie o dreszcze. Pendrive. Drżącymi dłońmi podłączyłam go do laptopa. Były tam nagrania rozmów telefonicznych. W jednej z nich „ja” mówiłam coś do mężczyzny, śmiejąc się cicho. Ale to nie był mój głos. Był podobny, ale sztucznie zmieniony. Nie byłam na to gotowa. Nie byłam gotowa na to, by usłyszeć w ostatnim pliku znajomy, zimny głos.
– Trzeba było pomyśleć dwa razy, zanim rozbiłaś moją rodzinę – powiedziała Danuta.
Moja teściowa. Osunęłam się na podłogę, czując, jak świat wokół mnie wali się po raz kolejny. To ona. Ona to zrobiła.
Nie chciał mnie słuchać
Trzymałam w rękach pendrive i wydruki maili, a w mojej głowie kotłowały się tysiące myśli. W jednej chwili wszystko stało się jasne. Przez lata Danuta robiła wszystko, żeby mnie zniszczyć, a Marek… Marek był tylko jej marionetką. Nie czekałam ani chwili dłużej. Chwyciłam torebkę, wrzuciłam do niej wszystkie znalezione „dowody” i wybiegłam z mieszkania. Marek musiał to zobaczyć. Musiał w końcu przejrzeć na oczy.
Kiedy otworzył drzwi, przez chwilę wyglądał na zaskoczonego, ale potem jego twarz przybrała ten sam obojętny wyraz, który znałam już na pamięć.
– Co ty tutaj robisz? – zapytał, opierając się o framugę.
– Masz minutę? – rzuciłam ostro i nie czekając na zaproszenie, weszłam do środka.
Marek westchnął ciężko i zamknął drzwi.
– Przecież między nami wszystko jest skończone.
– Skończone? – prychnęłam, rzucając teczkę na stół. – Tak, skończone, bo twoja matka o to zadbała.
Zmarszczył brwi, ale nie powiedział nic.
– Mam dowody – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. – Dowody na to, że te wszystkie „maile”, te nagrania, zdjęcia… wszystko zostało sfabrykowane.
Marek spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
– Co ty znowu wymyślasz?
– Nic nie wymyślam! – wybuchnęłam. – To twoja matka. Chciała się mnie pozbyć, od lat mnie nienawidziła i znalazła sposób, żeby cię do mnie zrazić.
Sięgnęłam po laptopa, podłączyłam pendrive i włączyłam nagranie. Marek zdrętwiał.
– To…
– Danuta. Twoja ukochana mamusia.
Patrzył na ekran, a ja widziałam, jak w jego oczach pojawia się cień zwątpienia. Może po raz pierwszy od miesięcy.
– Skąd to masz? – zapytał cicho.
– Z naszego mieszkania. Sama to zostawiła. Może chciała się upewnić, że wszystko pójdzie po jej myśli? Powiedz mi jedno – kontynuowałam. – Wierzyłeś mi chociaż przez chwilę? Czy od początku miałeś mnie za zdzirę?
– Ja… – zawahał się. – Gdybym nie miał dowodów…
– Nie miałeś żadnych dowodów! Miałeś spreparowane kłamstwa, które twoja matka podała ci na tacy!
Odsunął się ode mnie.
– Muszę to przemyśleć…
– Oczywiście, przemyśl sobie. Ale pamiętaj o jednym – od miesięcy jestem dla ciebie nikim, oszustką, kłamczuchą. I jeśli teraz, mając w rękach prawdę, nie zrobisz nic… to może zawsze byłam dla ciebie nikim.
Nie czekałam na odpowiedź. Wyszłam, trzaskając drzwiami.
Spotkałam się z tą jedzą
Nie mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok, wpatrując się w sufit. Myśli kłębiły się w mojej głowie jak wściekłe osy. Czy Marek uwierzył? Czy zrobi cokolwiek, by dowiedzieć się prawdy? A jeśli… jeśli znowu wybierze matkę zamiast mnie? Nie. Nie mogłam na to pozwolić.
Wstałam, ubrałam się i chwyciłam kluczyki do samochodu. Była ósma rano, kiedy zaparkowałam przed domem Danuty. Dzwonek rozbrzmiał donośnie w pustej ciszy osiedla. Po chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich ona – elegancka, zadbana, z lekko uniesioną brwią.
– Aneta? – zapytała chłodno.
– Porozmawiamy? – rzuciłam, wchodząc do środka bez zaproszenia.
Danuta zamknęła drzwi, nie wyglądając na szczególnie przejętą.
– Marek powiedział ci, że nie chcę, żebyś się do mnie zbliżała?
– A ja ci powiedziałam, że mam to gdzieś? – uśmiechnęłam się słodko.
Przeszłam do salonu i rozejrzałam się. Nic się tu nie zmieniło. Ten sam idealny porządek, ten sam zapach drogich perfum, ta sama sztuczna serdeczność w powietrzu.
– O co chodzi? – zapytała, krzyżując ręce na piersi.
– O ciebie – spojrzałam jej prosto w oczy. – I o to, jak zniszczyłaś moje małżeństwo.
Nie mrugnęła nawet.
– Nie wiem, o czym mówisz.
– O zdjęciach, fałszywych mailach, spreparowanych nagraniach –wyliczyłam, obserwując jej reakcję. – Mam dowody. Wszystko.
– Jesteś taka naiwna, Anetko…
– Naiwna? Bo wierzę, że Marek otworzy w końcu oczy?
– Bo myślisz, że to coś zmieni – jej usta wygięły się w uśmiechu. – Mój syn nigdy ci nie uwierzy. Może przez chwilę się zawaha, może zapyta mnie o coś nieśmiało… ale ja go wychowałam. Ja jestem jego matką. A ty nigdy nie byłaś dla niego odpowiednia.
Poczułam, jak całe moje ciało zaczyna drżeć ze złości.
– Rozwaliłaś mu życie.
– Ochroniłam go. Przed tobą.
Wstałam gwałtownie.
– Jesteś potworem.
Będę walczyć o dobre imię
Marek zadzwonił do mnie dwa dni po mojej konfrontacji z Danutą. Nie wiedziałam, czy to oznaka, że coś do niego dotarło, czy kolejna porcja oskarżeń.
– Spotkajmy się – powiedział krótko.
Umówiliśmy się w kawiarni w centrum miasta. Kiedy przyszłam, już tam był. Siedział przy stoliku, nerwowo stukając palcami w blat.
– No i? – zapytałam, siadając naprzeciwko niego. – Przemyślałeś to?
Spojrzał na mnie uważnie.
– Rozmawiałem z matką. Powiedziała, że wszystko zmyśliłaś. Że to twoja zemsta. Że teraz, kiedy cię zostawiłem, próbujesz ją oczernić.
– I ty jej uwierzyłeś?! – warknęłam, wbijając w niego spojrzenie.
Nie odpowiedział od razu.
– Pokazałam ci dowody. Masz nagrania, masz dokumenty.
– Skąd mam wiedzieć, że to nie ty je sfabrykowałaś?
To zdanie było jak cios w brzuch. Odsunęłam krzesło, gotowa wstać.
– Nie, Aneta, czekaj – złapał mnie za nadgarstek. – To nie tak. Po prostu…
– Po prostu co? – wyrwałam rękę. – Wolisz wierzyć w wygodne kłamstwo niż w prawdę?
Marek pocierał skronie, wyraźnie rozdarty.
– Wiesz, jak to wygląda? Moja matka ma sześćdziesiąt lat. Dlaczego miałaby to zrobić?
Pochyliłam się do niego.
– Bo zawsze mnie nienawidziła. Bo chciała mieć nad tobą kontrolę. I bo wiedziała, że ty nigdy nie podważysz jej słów. Wiesz co? – powiedziałam cicho. – Zawsze myślałam, że rozwaliła nas twoja matka. Ale to nieprawda. Ty sam to zrobiłeś.
Podniosłam się i wyszłam, nie oglądając się za siebie. Nie było już o co walczyć.
Sześć miesięcy później miałam nowe mieszkanie, nową pracę i nowe życie.
Przestałam czekać na to, że Marek zrozumie swój błąd. Może kiedyś to do niego dotrze, ale mnie już to nie obchodziło. Magda mówiła mi, że widziała go ostatnio. Podobno wyglądał gorzej. Nie pytałam o szczegóły. Danuta wygrała. Dostała syna na wyłączność. Tylko że jej zwycięstwo smakowało jak popiół, bo jej syn nigdy nie był naprawdę szczęśliwy. A ja? Ja byłam wolna. I to było warte wszystkiego.
Aneta, 34 lata
Czytaj także:
„Po śmierci męża wpadłam w ramiona szwagra. Cała wieś mnie wyklęła, bo młoda wdowa chciała ułożyć sobie życie”
„Po śmierci matki otworzyłam pudełko pełne sekretów. Zrozumiałam, dlaczego w żadnym calu nie jestem podobna do ojca”