Najpierw podbił serca widzów „Tańca z gwiazdami”. Teraz zdobywa listy przebojów swoją debiutancką płytą „Cin Cin Amore”. Kariera utalentowanego Stefano Terrazzino przerodziła się w medialny sukces. Przyszedł czas na szczere refleksje.
- Dlaczego wybrałeś taniec, jako sposób na życie?
Stefano Terrazzino: Od dziecka jestem wulkanem energii. Nigdy nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu, dlatego szybko trafiłem na parkiet. Gdy miałem sześć lat rodzice przyprowadzili mnie na zajęcia. Wtedy po raz pierwszy wziąłem udział w kursie tańca towarzyskiego. Wówczas robiłem to tylko dla siebie i nie myślałem w kategoriach profesji. Dopiero z czasem zacząłem jeździć na zawody. Taniec stał się sposobem na wyrażenie siebie, przełamaniem słabości. Niewiele osób wie, że jestem strasznie nieśmiały...
- Kobiety Cię uwielbiają...
Stefano Terrazzino: Pochlebiasz mi...
- Po sukcesie w „Tańcu z gwiazdami”, przyszedł czas na pierwszą płytę...
Stefano Terrazzino: „Taniec z gwiazdami” dał mi dużo motywacji do pracy i nowych pomysłów. Mam 29 lat, a tańczę już od ponad 13 lat. Czuję, że jestem w stanie spróbować czegoś nowego. Program umożliwił mi spełnienie mojego drugiego marzenia, jakim było śpiewanie. A wszystko zaczęło się dzięki Justynie Steczkowskiej. Jestem jej ogromnie wdzięczny za to, że dodała mi dużo wiary w siebie. Dopóki nie zaproponowała mi, żebyśmy wspólnie zaśpiewali, nie myślałem o nagraniu płyty.
- Skąd pomysł na taki tytuł płyty?
Stefano Terrazzino: Dosłowne tłumaczenie to „Na zdrowie, kochanie”. To bardzo często używane we Włoszech zdanie, oznaczające prawie to samo co „ciesz się życiem”. Prawda jest taka, że nikt nie wie tego lepiej niż Włosi, którzy kochają wino, kobiety i śpiew!
- Teledysk do Twojego pierwszego singla „Cin Cin Amore”, jest bardzo radosny i roztańczony. W jakim klimacie utrzymane są pozostałe piosenki?
Stefano Terrazzino: Ta płyta jest trochę jak dobra kolacja z lampką wina lub z kieliszkiem szampana, w towarzystwie pięknej kobiety. Jest wesoła, lekka, trochę romantyczna i zarazem bardzo taneczna, utrzymana w klimacie pop, r&b i dance. Nad płytą pracowałem z najlepszymi i chciałem pokazać się z każdej strony.
- Osiągnąłeś już chyba wszystko, czego chciałby młody artysta. Tytuły mistrza tańca, zwycięstwo w najpopularniejszym programie tanecznym w Polsce, popularność, a teraz wydałeś płytę. Czujesz się już spełniony?
Stefano Terrazzino: Na swojej drodze spotkałem wielu wspaniałych ludzi, od których otrzymałem i nadal otrzymuję dużo wsparcia. Teraz zacząłem dostawać wiele ciepłych słów również od fanów. Cały rok ciężko pracowałem nad swoją płytą. Pomagały mi fantastyczne osoby. A teraz gdy widzę, jaką radość daje innym mój taniec i piosenki, na nowo odkrywa siebie!
- Czy temperament muzyczny masz w genach?
Stefano Terrazzino: Jak większość Włochów. Mój tata również świetnie tańczy i uwielbia śpiewać. Poniedziałki często spędzaliśmy przy wspólnym posiłku i świętowaniu. Dzięki temu znam wszystkie włoskie piosenki.
- To jak czujesz się w Polsce? My chyba nie jesteśmy zbyt temperamentni?
Stefano Terrazzino: Włoski temperament staram się wyrazić poprzez taniec, a teraz też przez śpiew. Moja płyta jest zanurzona w klimacie Południa, są na niej pełnie radości utwory w języku włoskim, hiszpańskim i angielskim. Jest naprawdę gorąca! Mam nadzieję, że Polacy poczują prawdziwe la dolce vita, a z ich ust nie zniknie „Cin Cin Amore”!
Stefano Terrazzino „Cin Cin Amore”
Najpierw podbił serca widzów „Tańca z gwiazdami”. Teraz zdobywa listy przebojów swoją debiutancką płytą „Cin Cin Amore”.