Reklama

Istniejący od 2012 roku Tinder zupełnie zrewolucjonizował myślenie o szukaniu swojej drugiej połówki. Choć już wcześniej istniały czaty i portale randkowe, to żaden z nich nie zyskał takiej popularności. Dziś użytkowników Tindera na całym świecie liczy się w dziesiątkach milionów. Jaki jednak wpływ na nasze zdrowie psychiczne ma szukanie swojego „matcha” w aplikacji randkowej?

Miłość w zasięgu palca

Globalne aplikacje randkowe, takie jak Tinder, błyskawicznie poszerzyły nasze możliwości znalezienia potencjalnego partnera. Dały też kobietom większą swobodę w inicjowaniu relacji damsko-męskich, a także umożliwiły „nowy start” osobom, które się rozwiodły lub owdowiały. Jednak świat Tindera, w którym relacje sprowadzają się właściwie wyłącznie do przesunięcia palcem w prawo lub w lewo, może się okazać niebezpieczną grą, w której stawką jest nasze zdrowie psychiczne.

Zapewne wielu z nas marzyło kiedyś o romantycznej miłości jak z filmu. Nie każdego to jednak spotyka, a Tinder oferuje pozornie nieograniczone możliwości szukania partnera, aż wreszcie trafi się na tego idealnego, wymarzonego. Ale takie ogromne możliwości wyboru sprawiają, że randkowanie internetowe staje się konkursem oceniania, a każdy „match” kusi, żeby szukać dalej, bo może ktoś inny okaże się jeszcze lepszy.

Nagroda za „swipe’a”

Tinder działa na zasadzie „losowej nagrody”. Zanim otrzyma się „matcha”, można przeglądać profile bez końca, a każda interakcja z innym użytkownikiem („match” lub wiadomość) wyzwala dopaminę, czyli hormon związany z przyjemnością i oczekiwaniem. Tym samym łatwo się od niego uzależnić i wpaść w pułapkę szukania partnerów jedynie dla „zastrzyku dopaminy”, a nie dla budowania prawdziwych relacji.

Uzależnienie od Tindera objawia się nieustanną potrzebą sprawdzania aplikacji, spędzaniem w niej wielu godzin dziennie, a także poczuciem lęku, frustracją i negatywną samooceną. Jak więc radzić sobie z nadmiernym korzystaniem z Tindera?

  • Ogranicz czas spędzany w aplikacji randkowej – poświęć go na chwile spędzone z przyjaciółmi lub najbliższymi.

  • Szukaj innych aktywności – może nowe hobby, sport lub rękodzieło? Nowe zainteresowanie to nowi znajomi, a tym samym większe szanse na znalezienia partnera w rzeczywistym świecie.

  • Skonsultuj się ze specjalistą – wielu psychologów i psychoterapeutów specjalizuje się obecnie w terapiach związanych z uzależnieniem od internetu i aplikacji randkowych.

Uzależnieni od miłości

Dodawanie w tinderowym profilu swoich najlepszych zdjęć, pokazanie swojego hobby, a także zaprezentowanie ulubionych piosenek czy domowych pupili z jednej strony mają ułatwić znalezienie idealnego „matcha”, z drugiej wpływają na nasz komfort psychiczny – prezentujemy siebie w taki sposób, w jaki chcemy, żeby widzieli nas inni. Ale przesuwanie palcem po profilach potencjalnych partnerów i czekanie na to, aż ktoś nas zauważy, ma swoje konsekwencje, o których w ostatnim czasie mówi się coraz więcej.

Psycholog zdrowia Mateusz Banaszkiewicz nie pozostawia złudzeń: „[…] Intensywnie wykorzystujemy zasoby poznawcze w poszukiwaniu atrakcyjnych twarzy, sylwetek i opisów. Czekamy na informację zwrotną dla kogo to my jesteśmy wystarczająco atrakcyjni, by przesunąć w prawo i zainicjować kontakt. Powoli zbieramy listę wirtualnych par, z których większością nigdy nie porozmawiamy.

Cały ten proces prowadzi do hiperaktywności układu nagrody w mózgu – rejonu, który kontroluje procesy emocjonalne związane z motywacją. Receptory dopaminergiczne są stymulowane przez dopaminę. Sposób, w jaki nasz organizm reaguje na bodźce nagradzające, wynika ze współdziałania naszych genów, środowiska, różnic w budowie układu i jego aktywności. Różnego rodzaju czynniki mogą przyczyniać się do zaburzeń układu dopaminergicznego i do rozwoju zaburzeń i chorób psychicznych, np. depresji oraz rozwoju uzależnień”.

Amerykańscy psychologowie na przestrzeni kilku ostatnich lat pochylili się nad pozytywnymi i negatywnymi skutkami, płynącymi z korzystania z aplikacji randkowych, i przeprowadzili badania dotyczące ich wpływu na nasze zdrowie psychiczne. Z badań tych wynika, że użytkownicy portali randkowych wykazują znacznie wyższy poziom stresu, lęku i depresji niż osoby nie korzystające z nich. Liczą na to, że zostaną zauważeni, a mała liczba osób zainteresowanych ich profilem prowadzą do znacznego zaniżenia samooceny.

Miłość, Tinder i oszustwo

Tinder to raj nie tylko dla samotnych serc, ale też dla internetowych oszustów, żerujących na tych, którzy spragnieni są miłości i uwagi. Eksperci od cyberbezpieczeństwa podkreślają, że zaangażowanie emocjonalne znacznie osłabia czujność i może prowadzić do wyłudzenia danych osobowych i pieniędzy.

Oszuści najczęściej posługują się fałszywymi profilami z atrakcyjnymi zdjęciami, zazwyczaj pobranymi z internetu. Taka osoba, po krótkiej rozmowie, prosi o podanie kontaktu na przykład w Messengerze lub WhatsAppie w celu kontynuowania rozmowy. Połączony z mediami społecznościowymi komunikator pozwala oszustom wykradać zdjęcia lub dane użytkowników.

W ten sposób nasze zdjęcie może się znaleźć na czymś fałszywym koncie, służącym oszustom do dalszych wyłudzeń. Równie niebezpieczne jest łączenie konta na Tinderze ze swoimi kontami na Facebooku czy Instagramie, a także wrzucanie do aplikacji randkowej swoich intymnych zdjęć – w tym przypadku oszuści mogą posunąć się nawet do szantażu.

Niebezpiecznym zjawiskiem szerzącym się w aplikacjach randkowych jest także pishing, czyli wysyłanie rzekomych zaproszeń do kina lub teatru. Oszust wysyła link z proponowanym spektaklem i namawia do zakupu biletu, a nieświadomy niczego użytkownik wchodzi w podany link myśląc, że kupuje bilety – w rzeczywistości zostawia swoje dane finansowe na specjalnie spreparowanej przez oszustów stronie.

Znikająca randka

Dzięki Tinderowi randkowanie zyskało wymiar globalny, ale tym samym przeniosło się z realnych spotkań do przestrzeni wirtualnej. Nieustanne szukanie idealnego „matcha” sprawiło, że relacje nabrały płaskiego, wizualnego charakteru, opartego na wzajemnym ocenianiu swoich zdjęć i zainteresowań. Ciągłe „swipowanie” potencjalnych partnerów wzmaga uczucie osamotnienia, a doświadczenie „ghostingu”, czyli nagłego zniknięcia” z relacji bez żadnego wyjaśnienia, może prowadzić do obniżenia poczucia własnej wartości i depresji.

Tinder i inne aplikacje randkowe z założenia mają nam ułatwiać życie i w teorii nie są niczym złym. Jednak, jak wszystko używane w nadmiarze, mogą przynieść nam więcej szkody niż pożytku.


Źródła:


Reklama
Reklama
Reklama