Kampania reklamowa Ikea - MY SON
Szwedzki gigant po raz kolejny udowodnił, że są pewne uniwersalne emocje, do których odwoływanie się popłaca w kampanii.
Dziecko, które wyprowadza się z domu to obrazek, który wiele matek nawiedza w przykrych snach. Ikea doskonale wie, w jaki czuły punkt celować, by poruszyć wrażliwą strunę i... w klimatycznej reklamie odniosła się do matczynych uczuć. Jest wzruszająco i klimatycznie.
Ta sentymentalna podróż trwa minutę. Spot zaczyna się przewidywalnie - mama z kilkuletnim synem wybierają w Ikei wymarzone meble, elementy... A raczej to chłopiec je wybiera. Wskazuje, co mu się podoba, pyta o zdanie matkę, czy też jej się podoba, a na końcu nie pozwala jej zapłacić przy kasie i sam wyciąga kartę płatniczą. Chłopiec tylko wyglądem przypomina dziecko, a wszystko wyjaśnia sytuacja w samochodzie, gdy malec, zasiadając za kierownicę, zmienia się w młodego mężczyznę.
- Mamo, przecież wyprowadzam się tylko za róg ulicy - mówi syn do uśmiechniętej smutno matki, dla której on wciąż jest małym synkiem.
Ikea przeprowadziła społeczny eksperyment sąsiedzki
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby Instagram i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
W nowej reklamie Ikea pokazała, że emocje są kluczem do realizowania wspaniałych spotów reklamowych. W pewnym sensie jest też wehikułem czasu, który łączy pokolenia i jest miejscem styku wspomnień i marzeń. W końcu jest na rynku od 1943 roku.

