Reklama

Nie ma chyba na świecie osoby, która nie chciałaby być kochana i w pełni akceptowana. W końcu to bardzo ludzka, żeby nie powiedzieć prymarna potrzeba. Życie jednak pisze nam różne scenariusze i zdarza się, że wchodzimy w relacje, które nie są dla nas w pełni satysfakcjonujące. A potem się rozstajemy i szukamy kolejnej „połówki jabłka” lub tkwimy w związku bez przyszłości. Zdaniem ekspertów, czasem wystarczy niewielka zmiana, by odnieść oczekiwany rezultat.

6 kroków do budowania satysfakcjonującego związku

Zbudowanie dobrej, spełniającej nasze oczekiwania relacji to proces. Jeśli myślisz, że wystarczy wpłynąć na ukochaną osobę lub wymusić na niej zmianę zachowania, by związek spełniał twoje oczekiwania, to jesteś w błędzie. W pierwszej kolejności należy zacząć od siebie. Jesteś na to gotowa?

Krok 1: wartości i granice

Brzmi banalnie, ale w praktyce nie zawsze jest to proste do wykonania. W procesie enkulturacji nabywamy pewne wzorce, które nakazują kobiecie być miłą i spełniać zachcianki innych. Stawiając się na ostatnim miejscu, często nie mamy możliwości do pełnego wyrażenia swoich potrzeb i pragnień, jak i poznania siebie. Dopóki same ze sobą nie ustalimy, co jest dla nas ważne, co akceptowalne, a na co absolutnie się nie zgadzamy, zbudowanie związku na własnych zasadach będzie niemożliwe.

Proces ustalania granic wymaga samoświadomości, ale też odwagi. Nie chcę spoilerować, ale to może nie być przyjemne. Przypomnij sobie sytuację, która wywołała w tobie negatywne emocje takie jak: złość, frustracja, czy smutek. To znak, że wartości, które są dla ciebie ważne, zostały przekroczone. Nazwij lub opisz je. Jeśli twoja lista wartości jest długa, możesz ją spisać, a następnie uszeregować od najbardziej istotnej. I mamy to.

Postawienie granic to nic innego jak świadome dbanie o własny dobrostan. Okazuje się jednak, że jasne postawienie sprawy może wywoływać w nas poczucie winy, bo „innym będzie przykro”. Może także budzić opór osób, które były przyzwyczajone do naszych zachowań lub postaw wobec nas. Pamiętaj, że każda osoba ma prawo do szczęścia. Jasno komunikuj swoje oczekiwania bez oceniania lub wskazywania winnych danej sytuacji. Aż tyle i tylko tyle. Zdaniem psychologów, jeśli mamy problem ze stawieniem granic, powinnyśmy zacząć ćwiczyć swoją asertywność w sytuacjach, które nie są dla nas najistotniejsze.

Krok 2: zaufanie i bezpieczeństwo

W obecności partnera lub partnerki powinnyśmy czuć się bezpiecznie i mieć poczucie, że jesteśmy w pełni akceptowane. Bez wstydu i obaw możemy płakać, złościć się, bać się i smucić. W bezpiecznej relacji nie musimy budować idealnego, nieskazitelnego wizerunku pozbawionego wad. Bo jesteśmy bezwarunkowo akceptowane. Takie, jakie jesteśmy. Możemy pozwolić sobie na bycie w pełni sobą, bez lęku, że nasze słabości zostaną wykorzystane przeciwko nam. Mamy pewność, że nie zostaniemy skrzywdzone, a w trudnej sytuacji nie zostaniemy pozostawione same sobie.

Życie ma jednak to do siebie, że nie jest idealne. Nasze wcześniejsze doświadczenia, również te z dzieciństwa, jak i indywidualne predyspozycje sprawiają, że nieświadomie wchodzimy w relacje, które nie są dla nas w pełni korzystne i satysfakcjonujące. Więc znów powinnyśmy zajrzeć w głąb siebie i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie: czy boję się odrzucenia?, czy daję sobie przyzwolenie na miłość?, czy pragnę bliskości, a jednocześnie od niej uciekam?

Tylko my znamy odpowiedzi. Czasem „podskórnie” czujemy, że coś jest nie tak, ale nie umiemy tego nazwać. Psycholodzy radzą, by w takiej sytuacji (jeśli to możliwe, a my tego chcemy) szczerze porozmawiać o tym ze swoim partnerem lub partnerką, lub skorzystać ze specjalistycznej pomocy.

Krok 3: responsywność

Chcesz mieć udany związek? Bądź responsywna, czyli empatyczna i dostępna emocjonalnie. Wysłuchaj, pociesz, poklep po plecach i udziel wsparcia. Świetnie, tylko dlaczego znów muszę być „miła” i „grzeczna”? Nie w tym rzecz. Stawiaj granice i jasno je komunikuj, chroń swoje wartości i nie działaj wbrew sobie. Jednak jeśli widzisz, że ukochana osoba znajduje się w kryzysie, boryka się z jakimś problemem, nie udawaj, że tego nie widzisz, nie umniejszaj i nie bagatelizuj. Jeśli trzeba ojojaj, przytul, porozmawiaj. Bądź.

W związkach duże znaczenie mają małe gesty (responsywność uwagi). I to one często stanowią podwaliny udanego związku. Brzmi to sztampowo i nieco górnolotnie, ale to czysta proza życia. Zrób ukochanej osobie kanapkę z jej ulubionym serem, a na pewno to doceni. To sprawi, że poczuje się nie tylko ważna, ale i zauważona.

Brak responsywności w związku nie jest dobrym znakiem. Każda osoba, której potrzeby są ujmowane, niezauważane, czuje się osamotniona. Jeśli taka sytuacja będzie się powtarzała, w związku może pojawić się utrata zaufania. Nie trzeba być psychologiem, by domyślić się, że osoba, której potrzeby emocjonalne nie są zaspokojone, będzie szukała pocieszenia poza związkiem. Niech każda z nas odpowie sobie na pytanie, czy tak właśnie powinien wyglądać udany związek.

Krok 4: intymność i bliskość

Myśląc o bliskości i intymności, wiele osób popełnia błąd. Po pierwsze, używa ich zamiennie, a po drugie, poprzez ciąg skojarzeń, utożsamia z seksem. Owszem, seks może być komponentem scalającym związek, ale… może go też nie być wcale. I jeśli obu stronom z tym dobrze, nie ma powodu do zmartwień.

Bliskość to fizyczna obecność, poczucie przynależności, wspólnotowości, wspólnej więzi. Będąc w związku, czujemy się komfortowo z daną osobą. Intymność jest pojęciem wskazującym na głębsze zaangażowanie. Ufamy drugiej osobie, nie obawiamy się krytyki, odrzucenia i w konsekwencji jesteśmy skłonne dzielić się swoimi sekretami, pragnieniami, marzeniami, lękami.

Skoro już padło słowo seks, warto tu przytoczyć wyniki badań Alicji Żak-Łykus i Magdaleny Nawrat. Zauważają one, że „dla badanych udany związek był tożsamy z satysfakcjonującym życiem seksualnym, co wskazywać może na niski stopień autonomizacji seksu od wartości małżeństwa/partnerstwa. Jednocześnie, obniżona zdolność do uprawiania seksu niekorzystnie wpływała na związek, więzi z partnerem, samoocenę, wyniki w pracy i relacje rodzinne”. Warto o tym pamiętać.

Krok 5: autonomia w związku

Każdy chce znaleźć swoją „drugą połówkę jabłka”. Jednak w tym powiedzeniu kryje się błędne myślenie. Po pierwsze, żadna z nas nie potrzebuje nikogo, by stać się kimś. Po drugie, to określenie zakłada, że dopiero scalenie się z drugą osobą da nam poczucie spełnienia i pełnię szczęścia. Zdaniem psychologów to rozwiązanie na dłuższą metę może nam przynieść więcej szkody niż korzyści. Zależność od partnera, frustracja oraz obniżenie poczucia własnej wartości to tylko czubek góry lodowej.

Dla własnego dobra powinnyśmy zachować autonomię i mieć możliwość rozwijania własnych pasji oraz zainteresowań. Ważny jest także własny krąg przyjaciół, znajomych i osób, z którymi dzielimy wspólne wartości. Chcemy wierzyć, że zawsze będziemy żyć długo i szczęśliwie, lecz nie jest to tajemnicą, że los lubi płatać figle. W takiej sytuacji wato mieć zaufane grono wsparcia.

Zachowanie autonomii w związku jest silnie skorelowane z poczuciem tożsamości, ale także ze stawianiem granic. Będąc w satysfakcjonującym związku, nie musimy „naginać się” do partnera, nie rezygnujemy z siebie, ze swoich wartości, przekonań i marzeń. W ten sposób wyrażamy miłość i szacunek do siebie samej.

Krok 6: przebaczenie

W związkach nierzadko pojawiają się takie sytuacje, kiedy kochamy i nienawidzimy jednocześnie. Wydarzyło się coś, co przekroczyło nasze granice, złamało nasze zaufanie i poczucie bezpieczeństwa, coś, czego nie potrafimy zapomnieć i… wybaczyć.

Nie każdy związek przetrwa ciężką próbę. I nie każda relacja jest warta naszego zaangażowania. A mimo wszystko warto. Bo przebaczamy dla siebie. By pozbyć się cierpienia, uwolnić się od gniewu, złości, poczuci krzywdy i chęci zemsty. A niejako „przy okazji” wykonujemy szlachetny gest w kierunku osoby, którą kochamy lub kochaliśmy.

Przebaczenie to akt odwagi. To proces, który wymaga czasu i przyznania się przed samą sobą, że jest nam źle. Nie zamiatajmy problemu pod dywan ani nie umniejszajmy swojemu cierpieniu. Dajmy wyraz swoim emocjom i uznajmy je. Skupmy się na czynie, motywacjach, a nie osobie. Jednak to ostatecznie od nas zależy, czy wybaczymy.

I już na sam koniec, nasz związek wcale nie musi być doskonały. Wystarczy, że będzie dobry. Tak po prostu.

Źródło:

  • Agnieszka Jucewicz, Grzegorz Sroczyński, „Kochaj wystarczająco dobrze”, Warszawa 2015;
  • Alicja Żak-Łykus, Magdalena Nawrat, "Satysfakcja seksualna, życiowa i partnerska", Family Forum 2013/3, s. 171-186;
  • Philip G. Zimbardo, Vivian McCann, Robert L. Johnson, „Psychologia. Kluczowe koncepcje”, Warszawa 2024;
  • David J. Wallin, „Teoria przywiązania w psychoterapii”, Kraków 2023;
  • Bogdan Wojciszke, „Psychologia miłości. Intymność, namiętność, zobowiązanie”, Gdańsk 2009.
Reklama
Reklama
Reklama