Filip Chajzer o jasnych stronach życia i szukaniu szczęścia w drobiazgach - felieton
Strefę rozrzutu brudów w moim przypadku ogranicza tylko wyobraźnia, a trochę jej mam. Śpieszę się więc do roboty jak poparzony, przed oczami mam już potężne prace archeologiczne nad wywaloną na środek salonu tekstylną kupą i nagle jest!!! Bonus od życia – fioletowe skarpetki w rybki same połączyły się w pralce. Nic tylko wepchać je na giry.

Umówmy się, życie nie jest usłane różami. Częściej rozczarowaniami, które generuje stosunek oczekiwań do rzeczywistości. Dwa skończone kierunki studiów teoretycznie powinny przełożyć się na podwójną wypłatę a tu taki... olej gorący od tych frytek. I jeszcze sól wchodzi pod paznokcie. Zresztą praca w Mc Donaldzie i tak ma określone standardy. Godzinowe i moralne. Praca w co drugim korpo na Domaniewskiej, czy jej innych poznańskich czy wrocławskich odpowiednikach, często żadnych standardów już nie posiada, poza standardowym szefem idiotą. I tak oto największą rozrywką dnia staje się podglądanie znad exelowskiej tabelki wyścigu panów kanapek. Oni natomiast z takim samym politowaniem patrzą na niewolników paździerzowych biurek, śmierdzących wykładzin i grzyba z klimy. Takie to życie.
Komu przeszkadza praca w niedzielę?
Ten przydługi wstęp rysujący czarną kredką rzeczywistość klasy pracującej na swój ZUS, prywatne przedszkole i wakacje w Chałupach ma tylko i wyłącznie zmotywować do docenienia małych bonusów od życia, które spotykają nas na co dzień, ale jesteśmy zbyt zalatani, żeby na chwilę się zatrzymać I powiedzieć na głos... „wow... dzięki”. Jestem ich wielbicielem i kolekcjonerem.
Nie spodziewajcie się cudów, bo jak tu spodziewać cudu zamawiając UBERA. A jednak. UBEROWSKIE jajko z niespodzianką potrafi być szczodre. I tak oto po tygodniach jazdy Fabiami czy innymi Daciami Logan nagle ni stąd, ni zowąd podjeżdża czarne i wielkie jak EGO Kuby Wojewódzkiego BMW. Siadam więc z tyłu jak lotniskowy VIP, otwieram zimną wodę, która czeka na mnie w podłokietniku i zastanawiam się, dlaczego ten miły i elegancki Pan dorabia na UBERZE, jeżdżąc furą za 400.000 PLN???!!! Zastanawiam się, ale nie pytam, wszak jestem VIP-em, a VIP nie pyta, VIP jedzie do celu za 14,50 PLN.
Jeszcze większym cudem jest wylosowanie w skarpetkowej loterii zbitej w kulkę pary. Szczególnie, że w momencie wkładania skarpetek i całej reszty szmat zebranych z powierzchni 60 metrów kwadratowych mojego skromnego mieszkania nie mogły być razem. Strefę rozrzutu brudów w moim przypadku ogranicza tylko wyobraźnia, a trochę jej mam. Śpieszę się więc do roboty jak poparzony, przed oczami mam już potężne prace archeologiczne nad wywaloną na środek salonu tekstylną kupą i nagle jest!!! Bonus od życia – fioletowe skarpetki w rybki same połączyły się w pralce. Nic tylko wepchać je na giry, założyć NEW BALANCE i sru do roboty!
Skąd taka popularność banalnego nagrania z wracającą z imprezy 24-latką?
Tylko co z tego, skoro już w windzie wiesz, że i tak utytłasz sobie jasne spodnie o karoserię fury sąsiadki, która prawo jazdy kupiła zapewne na Stadionie Dziesięciolecia (kiedyś, drogie dzieci, słowo stadion bynajmniej nie kojarzyło się w Warszawie ze sportem), a Kazach, który jej dokument wydawał powinien być sądzony przez trybunał w Hadze. Wszak przez 5 lat nie nauczyła się parkować na środku swojego miejsca parkingowego. 5 lat uwalonych spodni, bo kobieta próbuje uprasować swoje dziecko, wyciągając je przez 4 centymetrową szparę systematycznie obijając moje biedne paseratti w TDI. Aż tu nagle jest, święto lasu! Zaparkowała na środku. Doceniam ten dar dobra i łaskawa kobieto. Zatrzymuję się i mówię na głos „Dziękuję”. Niby sam do siebie a jednak do losu. Oczywiście tego jest więcej.
Jak np. radość z tego, że rodzice są cali i zdrowi, albo że matematyca zachorowała, więc klasówka twojego dziecka oddaliła się w bliżej nieokreśloną przyszłość, odsuwając zarazem tramę całej rodziny. Że mimo zjedzenia pizzy, paczki karbowanych lejsów i tabliczki czekolady waga następnego dnia pokazuje kilogram mniej niż przed tą wyborną wieczerzą. Że po ostatniej imprezie w środku tygodnia kac nie przejechał po tobie jak ruscy w drodze na Berlin.
Bonusy od życia. Brać, kolekcjonować, doceniać.
PS Skoda Fabia to wspaniałe auto. Działkowcy je uwielbiają. Ma bardzo praktyczną półkę na leki I świetnie parkuje się pod przychodnią.
PS 2 Dacia Logan też pewnie ma jakieś zalety.

