Czy to koniec sfabrykowanych wiadomości w internecie? BBC i Facebook stają do walki z fake'ami.
Spadające gwiazdy, słoniątko z trzema głowami lub śmierć Madonny. Od rana do nocy zalewają nas sfabrykowane newsy, które niczym zaraza rozprzestrzeniają się za pośrednictwem mediów społecznościowych. Czy można w ogóle nie dać się złapać na fejka?

Kiedy Eric Tucker, współwłaściciel teksańskiej firmy marketingowej puścił na Twitterze newsa o opłaconych demonstrantach przywożonych na wiec przeciwko Donaldowi Trumpowi, retweetowano go ponad 16 tysięcy razy. „Przeciwnicy Trumpa w Austin nie zachowują się tak naturalnie, jak by się wydawało. Oto autobusy, którymi przyjechali – tweetnął Tucker, a jego news łyknęły miliony internautów. Wystarczyło kilkadziesiąt godzin, żeby fakowy news trafił na Facebooka i został udostępniony kilkaset tysięcy razy a także na szereg innych amerykańskich portali. Dopiero po kilku dniach Tucker zdobył się na odwagę i przyznał, że tweet był fałszywką. Nawet to nie przeszkodziło mu w zdobyciu kilkuset nowych obserwujących.

Podobnie było z Jestinem Colerem, który jak się okazało jest właścicielem m.in. portalu zajmującego się profesjonalnym produkowaniem fake newsów, w tym tego o śmierci agenta FBI i afery związanej z Hillary Clinton. I chociaż Coler przyznał, że w sensacyjnym newsie o agencie dosłownie wszystko zostało zmyślone – od miasteczka, przez szeryfa a nawet samego agenta FBI, na sprostowanie było już nieco za późno.
Wszelkiej maści fejki najlepiej rozchodzą się bowiem za pośrednictwem mediów społecznościowych, czyli właśnie Twittera czy Facebooka. Im więcej udostępnień, tym większa siła rażenia. Od dwóch lat w zakładce postu można wprawdzie poinformować administratorów, że dany post zawiera treść fałszywą lub obraźliwą, jednak nijak się to ma w przełożeniu na ilość kolejnych fałszywych postów wyłudzających chociażby dane osobowe. Wystarczy wspomnieć słynny już apel o oddawanie rzadkiej krwi dla dziecka z imieniem i nazwiskiem jednej z kobiet i jej numerem telefonu. Apel, chociaż fałszywy wciąż krąży w sieci dodając klików podszywającej się pod niego osobie, a właścicielce numeru niepotrzebnego stresu.
Po ostatniej kampanii prezydenckiej w USA i fali faków, jakie zalały Amerykę, twórca Facebook,a Mark Zuckerberg ogłosił, że już wkrótce, sfabrykowane artykuły i newsy będą specjalnie oznaczane i tym samym wychwytywane. Z kolei stacja BBC właśnie zapowiedziała powołanie specjalnego zespołu, który będzie zwalczał internetowe fejki. Tzw. Reality Check, będzie namierzał sfabrykowane informacje w internecie, zwłaszcza w mediach społecznościowych. - Nie zamierzamy cenzurować internetu, ale pokazywać w nim prawdziwy obraz świata - zapowiada James Harding, szef redakcji newsowych BBC.
Mechanizm Reality Check ma polegać na tym, że obok fałszywych newsów pojawią się te jak najbardziej prawdziwe przygotowane i sprawdzone przez BBC. Tym samym internauci mają przekonać się, że o wartości rzetelnej informacji porzucając wiarę w newsy, których jedynym celem jest nabicie komuś portfela. I czasem lepiej poczekać kilka minut dłużej na dobry, sprawdzony news niż karmić się podróbkami.

