Barcelona jesienią i zimą. Dlaczegow warto tam jechać
Barcelona i okolice wymagają minimum trzech weekendowych wypraw albo tygodnia miejscu. Bo, jak już pojedziecie, to zapewniamy - będziecie chciały tam zostać, a na pewno wrócić. Co warto zobaczyć, czego posłuchać, co zjeść i gdzie się zgubić?

Polecamy wyprawę do Barcelony jesienią i zimą. Można uniknąć tłumów i upału, który w mieście jest naprawdę wykańczający. Co ważne, a o czym często zapominają turyści - nie należy koncentrować się tylko na samej stolicy Katalonii, tylko wyjechać poza jej granice i odkryć miejsca pozostające na co dzień w cieniu miasta. Powodów, żeby pojechać do Barcelony jest oczywiście więcej niż 9. Dlatego my na pewno tam wrócimy!
1. Jest ciepło! A przynajmniej o wiele cieplej niż w Polsce
Średnie temperatury w Barcelonie jesienią i zimą to 22,5 st.C w październiku, 17,5 st.C w listopadzie, ok.14 st.C w grudniu, styczniu i lutym (według Agencia Estetal de Meteorologia). Co oznacza, że gdy my w Polsce walczymy z wiatrem i deszczem w Barcelonie chodzi się w T-shirtach i trampkach. A kiedy Polacy wdziewają puchówki i otulają się szalami, tam narzuca się lekki płaszczyk. Mieszkanki Barcelony, co prawda, kozaki i futerka zakładają już w październiku, ale jest to raczej kwestia mody niż temperatury.
Za to latem bywa upalnie (ok. 30 st.C), dlatego zwiedzanie miasta i okolic warto zaplanować właśnie na jesień i zimę.

Barcelona poza szlakiem turystycznym - odkrywamy uroki miasta nocą.
2. Trzy godziny i jesteś w innym świecie.
Polskie linie lotnicze LOT uruchomiły dodatkowe połączenia i od 30 października 2016 do Barcelony polecimy już 5 razy w tygodniu. Bezpośrednio i szybko - 3 godziny i jesteśmy na miejscu, a po 3,5 nad morzem, w którym nawet późną jesienią stopę można zamoczyć. I to za niecałe 400 zł - cena regularna, ale w szaloną środę bilety są nawet o połowę tańsze. Kto umie liczyć, szybko się zorientuje, że szybciej i taniej dotrze nad Morze Śródziemne niż nad polskie morze. I to zmodernizowanym wygodnym Boeingiem 373 (nowa tapicerka, fotele, gniazdka elektryczne w fotelach i więcej miejsca na nogi!).
3. Niezwykły klimat miejski - te dzielnice zachwycają!
Barri Gothic - czyli Dzielnica Gotycka - to oczywiście miejsce, którego nie wolno ominąć. W sercu Starego Miasta można poczuć ducha średniowiecza, ale znajdziecie tam też pozostałości po murach obronnych z III w. p.n.e. Wąskie ciemne uliczki w ciągu dnia są pełne turystów, więc na spokojny spacer lepiej wybrać się wieczorem, a na robienie zdjęć - wcześnie rano.
Barceloneta - z powodu bliskości morza była na początku dzielnicą rybaków i marynarzy i nie cieszyła się dobra reputacją. Malownicza, stara, zachwycająca! Tu najlepiej próbować owoców morza, a potem udać się na spacer po plaży lub z winem na plażę. Idealnie oddaje atmosferę śródziemnomorskiego miasteczka.
Raval - tętni życiem całą dobę. Kosmopolityczna, wielokulturowa i bardzo kolorowa ze średniowieczną zabudową i artystycznym klimatem.
Poblenou - dawna dzielnica przemysłowa kiedyś była niezależnym miasteczkiem. Dziś ma ambicje zostać dzielnicą technologii i innowacji. Są tam lofty, galerie, sklepy i pracownie artystyczne.

La Ribera - centrum wszechświata. Oczywiście barcelońskiego ;) To jedna z najstarszych dzielnic Barcelony, warto jej poświecić kilka godzin. Co nas zachwyciło? Bajeczna sala koncertowa (wnętrze naprawdę robi wrażenie, zresztą widok z zewnątrz też) w Palau de la Musica Catalana. Piękna bazylika Santa Maria del Mar. Można także zapoznać się z dziełami Picassa w muzeum jego imienia. A potem - zostać na kolację i wino w jednym z wielu barów, winiarni i restauracji. Niezależnie od budżetu, dla każdego znajdzie się miejsce.

4. Sant Pau - szpital świętego Pawła
To prawdziwa perełka secesji, a jeszcze niedawno leczono tam chorych! Chodząc po szpitalnych budynkach, ciężko w to uwierzyć, a jednak...
Budowa szpitala trwała 28 lat, został oddany do użytku w latach 30. XX wieku. Autorem jest kataloński architekt, mistrz modernizmu - Lluis Domenech i Montaner Kompleks składa się z 28 budynków. Na środku jest pawilon, w którym znajdowała się sala operacyjna, bo… tam wpadało najwięcej światła słonecznego.

5. Perełki katalońskiego modernizmu - Casa Milla, Casa Battlo, Park Guell, Palau Guell i Sagrada Familia, czyli barcelońska wielka piątka Gaudiego
Bez Antonio Gaudiego nie ma Barcelony! Dzieła ekscentrycznego hiszpańskiego architekta to tzw. must see! Żyjący w celibacie i oddany Kościołowi Gaudi (Gaudi w po katalońsku to rozkosz, sic!) za życia uważany za dziwaka, a po śmierci został zaliczony do najwybitniejszych twórców Hiszpanii. Nie wszystkim jego inspirowane naturą dzieła się podobają, ale wszystkie jego budowle znalazły się na liście UNESCO. Ale by obejrzeć budynki jego projektu - Casa Milla (La Pedrera), Casa Battlo, Park Guell, Palau Guell oraz niedokończony kościół Sagrada Familia, trzeba odczekać w sporych kolejkach.



6. Kolonia Guell, czyli Gaudii eksperymentuje
Osiedle robotnicze 20 km od Barcelony to nieco inny świat. Niedokończony jak Sagrada Familia projekt Gaudiego z wtopionym w otoczenie - także niedokończonym, ale pięknym - kościołem. Kolonia Guell to poligon eksperymentalny Gaudiego - tu testował pomysły i rozwiązania użyte później m.in. w Sagrada Familia.


7. Klasztor Montserrat - katalońska Częstochowa
Warto pozwiedzać też okolice Barcelony - 40 km na północ od miasta jest „katalońska Częstochowa” położony na górze Montserrat, męski klasztor benedyktyński, który od XII wieku jest celem licznych pielgrzymek. Wyróżnia go stromy dojazd kolejką, sławna figurka Matki Boskiej - Czarnej Madonny oraz najstarszy w Europie chłopięcy chór gregoriański. Warto obejrzeć i posłuchać.

8. Wino i winnice
Piękne winnice, pyszne wina, każdy znajdzie dla siebie jakąś odmianę. Nie sposób nie wspomnieć o CAVIE, czyli słynnym lokalnym winie musującym, które znakomicie zastępuje szampana i stanowi też niezłą konkurencję dla prosecco.

9. Niebo w gębie, czyli katalońskie przysmaki
O tym można pisać w nieskończoność! Ryby i owoce morza, czosnek, pomidory, oliwa, papryka, zioła - to podstawa katalońskiej kuchni. Jest ona bardzo różnorodna, bo i sama Katalonia jest różnorodna - od wieków krzyżują się tu wpływy francuskie, sycylijskie, północnoafrykańskie, bliskowschodnie.
Przekąski - wiadomo - tapasy - czyli m.in. sery, długo dojrzewające szynki, plasterki wonnej kiełbasy - chorizo, bób z szynką, chleb z oliwą, oliwki, nadziewane warzywa, kawałki owoców morza, malutkie smażone rybki. Dania główne to owoce morza, ryby, mięsa z owocami, zupy rybne, sezonowe warzywa, sałatki z przypiekanych jarzyn. A na deser - najlepiej krem kataloński (crema catalana), czyli hiszpańska odmiana popularnego włoskiego przysmaku creme brulee.
Dla kochających gotować i mających możliwość ugotowania sememu czegoś na miejscu, zdradzamy - świeże wspaniałości można kupić na jednym z największych i najstarszych barcelońskich targowisk - La Boqueria.

Na Polki.pl znajdziecie więcej ciekawych fotoreportaży - polecamy!

