Życie niespełnionej aktorki białostockiego teatru lalek zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki z chwilą, gdy poznaje tajemniczego Adama. To dzięki niemu Kasia trafia na plan popularnego polskiego tasiemca Życie codzienne. I to nie po to, by statystować, a zagrać główną rolę! Dokładniej rzec ujmując zastąpić gwiazdę tej produkcji i to nie tylko na planie, lecz także w życiu prywatnym. Przed młodą aktorką nie lada wyzwanie. Czy mu sprosta?
Małgorzata Gutowska-Adamczyk - absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze warszawskiej PWST - doskonale wie, co w trawie w piszczy, jak w gruncie rzeczy wygląda życie aktora po odebraniu upragnionego dyplomu.
Podczas, gdy nieliczni zamykani są w złotych klatkach zwanych serialami, większość gra podrzędne role w podrzędnych teatrach. Nie oznacza to jednak, że wiodą przez to podrzędne życie. Bo jak nazwać życiem dwudziestoczterogodzinny spektakl dla wielomilionowej publiczności i oddanych fanów? Bycie na świeczniku to gra pozorów, robienie dobrej miny do złej gry. Wszyscy ingerują w to, jak powinno się wyglądać, co jeść, gdzie i z kim bywać, komu nie wchodzić w paradę. Aktorki zazdrosne o role. Reżyserzy składający dwuznaczne propozycje. Oto świat, w który siłą rzeczy wkracza każda młoda dziewczyna marząca o wielkiej karierze. Świat, w którym przypadkiem znalazła się Kasia.
Główna bohaterka Serenady jest naiwna i dość kochliwa, lecz nie rozwiązła. Nie w głowie jej miłosne podboje dla samych podbojów. Bardziej interesuje ją znalezienie Księcia na Białym Rumaku, z którym zamieszka w pałacu otoczona gromadką rozkosznych maluchów. Kierowana sercem a nie zdrowym rozsądkiem wplątuje się w wiele sytuacji, z których nie zawsze wychodzi obronną ręką. Ot niepoprawna romantyczka, która myśli, że życie usłane jest różami, nawet wtedy, gdy kilka razy nastąpi na kolce...
Serenada, czyli moje życie niecodzienne to napisana lekkim piórem humorystyczna odpowiedź na komedie romantyczne. Zabawna, błyskotliwa, pełna niespodziewanych zwrotów akcji. Zupełnie inna od słynnej Cukierni pod Amorem, lecz nie oznacza to, że gorsza. Polecam!