Równi, równiejsi, najrówniejsi...

Ostatnio „na topie” nieustannie utrzymuje się temat homoseksualistów. Poruszany wszem i wobec dawno przestał być już tzw. tematem tabu. Aktywiści zawzięcie walczą o równość dla homoseksualistów, o ich prawa do zawierania małżeństw, ostatnio poszli nawet krok dalej!
/ 09.10.2008 13:44
Ostatnio „na topie” nieustannie utrzymuje się temat homoseksualistów. Poruszany wszem i wobec dawno przestał być już tzw. tematem tabu. Aktywiści zawzięcie walczą o równość dla homoseksualistów, o ich prawa do zawierania małżeństw, ostatnio poszli nawet krok dalej!

Otrzymawszy spełnienie swoich pragnień przeszli do kolejnego etapu - zaczęli walczyć nawet o prawa homoseksualistów do adopcji dzieci i wychowywania ich.

Nie, nie… nie podzielam zdania naszego prezydenta, nie mam zamiaru szykanować odmienności seksualnej ludzi. Mam na ten temat jednak pewne przemyślenia. Zastanawiam się, czemu Równi, równiejsi, najrówniejsi...homoseksualiści z takim uporem afiszują się swoją odmiennością. Pary heteroseksualne okazujące sobie czułość w miejscu publicznym, przez obserwujących ich osobników uważane są za bezczelne, czasem wręcz wulgarne. A przecież układ damsko-męski jest naturalną koleją rzeczy, powielaną w społeczeństwie przez tysiące lat! Mimo to, wspomniany wyżej obraz niejednokrotnie budzi niesmak otoczenia. Kiedy jednak pary homoseksualne w sposób natrętny i uderzający dosyć dosadnie okazują sobie swoją miłość, nie w domowym zaciszu, lecz w otoczeniu zatłoczonej ulicy, nie ma to prawa wzbudzić jakichkolwiek kontrowersji czy nawet zwrócić na siebie wzroku zaskoczonych przechodniów. Dlaczego? Bo byłby to rażący objaw nietolerancji i szykanowania. Skoro już tak walczymy o ten cały egalitaryzm, czemu ten malutki aspekt pozostaje „poza konkursem”?

Nie mam zamiaru wśród narodu szerzyć jakiejś homofobii, a na Marsze Równości odpowiadać Marszami nie-Równości. Owszem, uważam że każdemu niezależnie od swoich intymnych wyborów należy się szacunek i bezpieczeństwo (!). Ale szacunek należy tez okazać otoczeniu poprzez swoje wobec niego zachowanie. Wiem - generalizuję… Chcę jednak dosadnie przekazać, co siedzi mi w głowie. Są granice, których obiektywnie przekraczać się nie powinno (jak, np. prawo nieświadomego jeszcze dziecka do posiadania standardowej rodziny).

Prawa prawami, równość równością… Mam jednak nadzieję, że sytuacja pozostanie zdrowa i nie dojdzie do sytuacji, w której liczyć się będziemy z każdym wypowiedzianym słowem i niewłaściwym mrugnięciem oka w obawie przed nieumyślnym dokonaniem aktu nietolerancji.

Eliza Stegienka

Redakcja poleca

REKLAMA