Marzena Broda "Luka" - fragment 2.

Pamiętam, gdy kochaliśmy się w dniu moich urodzin. Luka miała na sobie bluzkę w kolorze bordo i oliwkowe spodnie.
/ 16.03.2006 16:57

80.
Pamiętam, gdy kochaliśmy się w dniu moich urodzin. Luka miała na sobie bluzkę w kolorze bordo i oliwkowe spodnie. Na jej delikatnym jak łodyga nadgarstku, brzęczała bransoleta. Na palcach błyszczały pierścionki. Najpierw długo rozmawialiśmy o współczesnej architekturze, a kiedy zrobiło się późno i trzeba było iść spać powiedziała, że chce wziąć kąpiel. Nie wiedziałem, że mnie zawoła. Wszedłem do łazienki i udałem, że nie dostrzegam zapalonych świec. Jej w ubraniu, w wodzie po szyję.
Wciągnęła mnie do wanny w szortach i w czerwonym podkoszulku. Woda zabarwiła się na różowo. Całowała mnie i przesuwała rękę po moim udzie, pośladkach, ściągając ze mnie ubranie. Prawie się zagubiłem w tym, co dawał jej dotyk. Umyła mi twarz, a ja szalałem za nią. Pozwoliliśmy się nieść prądowi uczuć. Była to miłość przed którą nie wzbranialiśmy się. Napawała nas poczuciem siły i łaski, bo byliśmy pewni, że zostaną po nas tylko uczucia. Wtedy, nie wiem dlaczego, przyszło mi do głowy, że mógłbym jej nigdy nie zobaczyć. Wystraszyłem się, a najbardziej, że mogłaby nie spotkać nikogo, kto kochałby ją bardziej ode mnie.


81.
Czy w niebie są łzy i czy wolno płakać?


82.
W Indiach Mumtaz Mahal znaczy Ozdoba Pałacu.


83.
Mokłem i wyłem jak pies, aby Bóg mi ją oddał.

(...)
86.
Nikt przed Luką nie pociągał mnie tak fizycznie ani spirytualnie, a znałem wiele kobiet. Moje uczucie mogło stać się dla nich pałacem Tadż Mahal, ale żadna nie okazała się Mumtaz Mahal, więc nie zamieniłem się w szaha Dżahana, któremu po śmierci ukochanej pękło z rozpaczy serce.
To chyba jasne, że nie kochamy się z każdym i w każdym, kto nas pragnie. Ciało samo dokonuje selekcji. Zmysł wzroku jest jak sonda, która wsuwa się pod ubranie. Nie trzeba niczego rozpinać. Zdejmować. Wystarczy spojrzeć, by wiedzieć. To tak, jakby stanąć w bramie mauzoleum, które otwarło się na oścież. Z Luką było inaczej. Ona od razu stała się moją Mumtaz Mahal, bo miałem ochotę rozmawiać z nią, a nie tylko znaleźć się w ślepym zaułku pożądania. Okryty deszczem próbowałem dokładnie przypomnieć sobie jej oczy.
Nie były niebieskie, nie były brązowe. Były zielone. Patrzyłem w nie i widziałem jak ciemniały od mojego spojrzenia.


Wyobrażałem sobie zielone łzy, które spływały jej po policzkach, choć przy mnie nigdy nie płakała naprawdę. Przyrzekłem to sobie, kiedy po raz pierwszy rozmawialiśmy na rogu ulicy, a świato prześwitywało przez nas torując sobie drogę do ludzi. Przez cały ten czas nie myślałem o niczym tylko by Luka nie przestawała patrzyć na mnie. Miała przyjemny wyraz twarzy i lubiła czarny kolor.


87.
"Wiem, co mówię, uwierz mi" - to był jej ulubiony zwrot. I jeszcze powtarzała: "Spokojnie, proszę cię o cierpliwość".
Podobała mi się do tego stopnia, że zrobiłbym dla niej wszystko.

88.
Cóż, każdy może opowiedzieć historię własnych uczuć. Moja należy do Luki, ale daleko mi do baronowej Karen Blixen i do Virginii, która jak Ofelia dryfowała w rzece Ouse. Nie potrafię tak dobrze opowiadać, za to wiem, czego dokładnie chcę. Chciałbym włączyć telewizor i na każdym kanale widzieć jej twarz. Chciałbym być jak Bóg, który ogląda dzieło swoich uczuć. Dzieło swoich rąk, zapisane na skórze dreszczem.
Naprawdę zrobiłbym wiele, by ją ocalić. Miłość ma swoją cenę i warto za nią zapłacić. Za swoją miłością warto iść do piekła.
Dla Luki ukradłbym. Umarłbym i piłbym ciepłą whisky z butelki. Siedziałbym z nią w barze do rana i wytatuowałbym na plecach jej imię. Zdynamitował budowle, które by ją zasłaniały. Szah Dżahan wiedział, co robi, wznosząc po śmierci ukochanej mauzoleum, którego piękność graniczy z cudem. Bez wątpliwości największą siłą jest siła uczuć. Bez zająknięcia mogę powiedzieć, że Luka była miłością mojego życia.

Redakcja poleca

REKLAMA