Hyperversum może zniechęcić już swoim rozmiarem. Ta imponująca książka ma ponad 700 stron, dlatego pierwsze podejście do niej zrobią pewnie przede wszystkim zagorzali wielbiciele książek jako takich. A trochę szkoda, bo to porządna, przyjemna, bardzo wciągająca książka przygodowa i rozmiar nie powinien o niej świadczyć. Ci, którzy się nie zdecydują, niech żałują.
Czy zastanawialiście się kiedyś, ilu rzeczy brakowałoby wam, gdybyście nagle znaleźli się w średniowieczu? Łazienka, bieżąca woda, samochód… Internet, oferujący dziś przecież dostęp do całego świata.
Bohaterów książki Cecilii Randall do średniowiecza przenosi właśnie sieciowa gra komputerowa. Dopiero po jakimś czasie orientują się, że ich przygody wcale nie są wirtualne, a nieznana siła sprawiła, że naprawdę znajdują się w średniowieczu. Ian, Daniel, Jodie, Martin, Donna i Carl muszą nagle stanąć twarzą w twarz ze światem, który znają jedynie ze szkolnych książek. Jedynie Ian ma jakieś pojęcie o tym okresie, nawet jednak on nie jest w pełni przygotowany na to, co czeka ich w średniowiecznej Francji, targanej przez konflikty z cesarzem, idącej prostą drogą w kierunku wojny. Przyjaciele mimowolnie staną się częścią całego konfliktu, powoli angażując się w niego coraz bardziej. Czy uda im się powrócić do własnego świata, zanim ten średniowieczny stanie się bardziej realny niż ten poprzedni?
Autorka książki przyznaje, że prawdziwe wydarzenia historyczne są tutaj jedynie oparciem dla wydarzeń, a całość powinna bardziej nosić znamiona gatunku fantasy. I jako książkę, powiedzmy przygodowo - fantasty, całość czyta się doskonale. Po dość mozolnym wstępie (jakieś 100 stron, co to jest, zaledwie 1/7 książki), detalicznym opisie średniowiecznego świata, następuje bardzo przyjemna przygodowa opowieść, którą nie powinien wzgardzić ani ten młodszy ani starszy, bardziej zblazowany czytelnik. Bardzo interesującym jest obserwowanie średniowiecznych obyczajów i tradycji z perspektywy kogoś, kto urodził się kilkaset lat później i dzięki temu może pozwolić sobie na spojrzenie outsidera. Bohaterowie Randall reprezentują obie płcie i są zróżnicowani w wieku, dlatego też ich obserwacje nabierają wszechstronności i – co by tu ukrywać –mocnego kolorytu. Pełno jest tutaj niezmiernie ciekawych dworskich zwyczajów, szlacheckich tradycji, czy rycerskich ceremoniałów, opisanych niezmiernie ciekawym, wartkim językiem. Sporo jest ciekawych niuansów, ciekawostek i szczegółów z codziennego życia mieszkańców średniowiecznej Francji. Miejscami bywa bardzo celnie, miejscami śmiesznie, a akcja niemalże ze strony na stronę przyspiesza, tworząc w końcu doskonałą, świetnie poprowadzoną książkę przygodową. Czym dalej, tym lepiej, a kiedy już dochodzimy do końca, autorka zostawia otwartą furtkę do części kolejnej. I ja bardzo poproszę tą drugą część. Choćby miała nawet i tysiąc stron. Nawet i półtora.