Zacznę od tej okładki, co to niby nie należy jej oceniać. Moje pierwsze wrażenie, które od razu ubrałam w słowa, brzmiało: smakowicie! Fotografia apetycznie wyglądających ciast oraz uśmiechnięta siostra Anastazja w trakcie ucierania ciasta sprawiły, że nagle zapragnęłam zjeść coś słodkiego.
Książka jest bardzo wygodnie zorganizowana. Na samym początku znajduje się oznaczenie symboli – ilość kawałków ciasta oznacza poziom trudności (lub po prostu pracochłonności) określonego przepisu. Im więcej kawałków ciasta, tym trudniejszy smakołyk. To zdecydowanie ułatwi wybór debiutującym w pieczeniu smakowitych ciast i ciasteczek.
Siostra Anastazja na początku przekazuje proste przepisy na biszkopty, które są w zasadzie podstawą większości ciast zawartych w książce. W kolejnych przepisach, jeśli składową jest jeden z podanych na wstępie biszkoptów – jest to zaznaczone.
Sama dość rzadko zajmuję się pieczeniem ciast, ze względu na brak piekarnika. Święta Bożego Narodzenia sprzyjają jednak tworzeniu wszelkiego rodzaju przysmaków. Pierniki wykonane według przepisu znalezionego w książce, były po prostu przepyszne i cała rodzina chwaliła mój debiutancki wypiek – możecie sobie wyobrazić, jaka byłam z tego powodu dumna.
Książkę podsunęłam również kilku znajomym osobom, które częściej niż ja krzątają się po kuchni. Takim sposobem, Ewa stała się specjalistką od „grzybków”, Asia robi świetne piegowate ciasta, a Alicja tuczy swojego męża ciasteczkami według przepisów siostry Anastazji.
Kuszące fotografie poszczególnych ciast, nadają książce wyjątkowego charakteru i zdecydowanie zachęcają, nie tylko do pieczenia, ale i pałaszowania.. pewnie nie jedna osoba dopuściła się dzięki tej pozycji grzechu obżarstwa.
Serdecznie polecam :)
Karolina Małgorzata Górska
PS. Jeśli sięgnę kiedykolwiek po kolejną książkę siostry Anastazji, na pewno będę musiała zacząć ostro ćwiczyć, żeby pozbyć się zdobytych kilogramów.