Współpraca reklamowa
Jak być optymistką?
Nie jesteś skazana na trwanie w pesymizmie. Optymizmu można (a nawet trzeba) się nauczyć. Sprawdź nasze sposoby i zainspiruj się nimi!

Reklama
Reklama
Szklanka zawsze jest do połowy pusta? Wszystko jest szare i smutne? Czas z tym skończyć! Nawet jeśli nie jesteś urodzoną optymistką, to możesz nauczyć się pozytywnego sposobu patrzenia na świat i radzenia sobie z problemami. Poznaj nasze redakcyjne sposoby!
1. Zdrowy styl życia
Na co dzień dbam o zdrową i zbilansowaną dietę. Jem dużo warzyw i owoców, ryb oraz chudego mięsa. Piję dużo wody, a do tego unikam alkoholu i fast foodów. Jednak nie daję się zwariować! Raz w tygodniu pozwalam sobie na cheat meal. Wtedy zazwyczaj sięgam po mój ulubiony wafelek Princessa o smaku solonego karmelu. To moja słodka chwila przyjemności!
2. Bilet do kina
Recepta na dobry nastrój? Moja to... bilet do kina! Nie pamiętam już tygodnia, w którym nie siedziałam na sali kinowej. Dramat, komedia romantyczna, romans... Każdy film poprawia mi nastrój. Nie masz z kim iść? Idź sama. Oglądanie filmu w pojedynkę wyzwala jeszcze więcej emocji! I ten telefon do przyjaciółki, gdy po wyjściu z kina opowiadasz, co się działo na ekranie... ;)
3. Aktywność fizyczna
Nic tak nie poprawia mi humoru i nastroju jak dobry trening. Bez aktywności i sportu moje życie nie miałoby kolorów. Trenuję boks tajski. Przez półtorej godziny walki o przetrwanie na macie można zapomnieć o wszystkich problemach i troskach :-). Wierzcie. Gdy się porządnie zmęczę i spocę, wtedy endorfiny robią swoje, a mój optymizm szybuje w przestworza.

4. Nowe znajomości
Nigdy nie byłam przesadnie optymistyczna. Nowe wyzwania i pokonywanie przeszkód wyzwala we mnie chęć do walki i szczęście po przejściu kolejnych etapów w życiu. Wyścig z samym sobą daje więcej energii niż z kimkolwiek innym! Największą radość sprawia mi poznawanie ciekawych ludzi, perełek wśród tłumu, które nie każdy dostrzeże.
5. Czas z przyjaciółmi
Dla mnie źródłem radości są spotkania z przyjaciółmi. Wspólnie urządzamy zawody w gotowaniu. Zasady są proste – jedna z osób wybiera składnik, na bazie którego każdy gotuje inną potrawę. Ostatnio naszym bohaterem była brukselka, innym razem sardela. Chodzi o to, aby składnik nie był banalny i sprawił odrobinę trudności. Wyznaczonego dnia spotykamy się na kolacji i próbujemy wszystkiego, co zostało przygotowane. Świetna zabawa, czas na rozmowy i…lunch na poniedziałek! Często zostają nam resztki, które potem pakujemy na wynos!
Reklama
Materiał powstał przy współpracy z marką Princessa
Reklama
Reklama
Reklama