Z ekscentryków i zacofanych zrobiliśmy się światłą elitą – dziś, nas, Beztelewizowców są w Polsce setki tysięcy i prawdopodobnie jesteśmy przyszłością narodu…
Według badań Etnomedia opublikowanych w „Rzeczpospolitej” 700 tysięcy gospodarstw domowych w kraju nie posiada już telewizora i liczba ta gwałtownie rośnie. „Już” – bo tak jak kiedyś nabycie gadającego pudła równoznaczne było ze społecznym awansem, tak dziś to telewidzowie bezmyślnie połykający papkę serwowaną przez poszczególne kanały są wsteczniakami. Człowiek inteligentny odłącza kabel czy antenę, kupuje dobry monitor i ściąga z Internetu co go interesuje. Bez reklam, bez głupich, wciągających seriali i paplających głów polityków.
Wyłączyć się
Na początku byłam trochę jak asocjalny dziwak – „Nie widziałaś Tańca z Gwiazdami?”, „Nie oglądasz M jak miłość?”. Nie, nie widziałam, nie oglądam – nie mam telewizora. Ale jak to? Wcale? Tak to.
Wyprowadziłam się z domu w wieku lat 27 i z ulgą odetchnęłam nie musząc słuchać dobrych rad rodziców… i nieustannego dźwięczenia z wielkiego pudła. Okazało się, że życie bez teleturniejów, seriali, wiadomości i talk-showów jest ciekawsze, spokojniejsze, mniej denerwujące, a co najważniejsze, zostawia ci znacznie więcej czasu – dla siebie, dla partnera, dla rodziny czy przyjaciół.
A co z przyjemnością dobrego filmu? Jeszcze większa, bo nie jesteś uzależniony od programu TV – ściągasz z sieci co ci się podoba i oglądasz kiedy chcesz, bez przerw na reklamy czy irytującego dubbingu. Aha, i na abonamencie oszczędzasz…
Takich jak ja jest coraz więcej.
Lepiej niż kino
Internet wygrywa nie tylko z telewizją, ale i z gazetą czy nawet kinem. Daje informacje jakie chcesz, kiedy chcesz, pozwala weryfikować każdy news, każdą poradę, nawet prognozę pogody… jeśli jest zbyt deszczowa. A dobry, nowy film możesz mieć bez płacenia kroci za bilety, bez siedzenia w tłumie jedzącym popcorn i szeleszczącym papierkami, na niewygodnym fotelu, ze zbyt dusznym powietrzem. Możesz go obejrzeć na ulubionej kanapie, z butelką wina, zatrzymując akcję na wizytę w toalecie.
Dlaczego telewizja nie daje wyboru? Otóż człowiek nie jest niestety istotą tak inteligentną jak na to wygląda. I łatwo dajemy się złapać w sieć przyzwyczajeń, biernego odbioru, plotkarskich aspektów medialnego świata. Dla jednych telewizor jest „jedynie” rozrywką, która trochę za bardzo zjada wolny czas po pracy, dla innych staje się pierwszym światem każąc czekać od wtorku do wtorku na odcinek serialu czy zagryzać palce kibicując swojemu tańczącemu idolowi. Ekranowe emocje wypychają nierzadko te osobiste.
Piractwo mniej groźne niż głupota?
Oczywiście z perspektywy społecznej trudno nie wspomnieć, że takie przywiązanie do Internetu też nie jest bez szkód. Bo ściąganie filmów z sieci jest z punktu widzenia prawa kradzieżą, bo Internet nie cenzuruje jak KRRiT grożąc nam treściami grzesznymi; bo w sieci nie ma wciąż odpowiedzialności, misji, kontroli – a to w czasach komercji i demagogii może być groźne. Z drugiej strony jednak, myśląc o wszystkich tych, którzy zaczynają dzień od włączenia pudła i ich jedyną aktywną inicjatywą jest zmiana kanału na inny, telewizor pozostaje wciąż jednym z największych narzędzi odmóżdżających naród. I chyba nic gorszego od tego nie ma, zwłaszcza, że ofiarami padają zwykle ci najbardziej wrażliwi – dzieci, emeryci, bezrobotni…