Marta Kaczyńska: od żałobnicy do celebrytki

W ciągu tygodnia pojawiła się na okładkach trzech tygodników: „Show”, "Viviy!” i „Gali”. Stylizowane kolorowe sesje, intymne zwierzenia – oto, jak ze skrytej w cieniu swoich rodziców osoby i nie mającej „parcia na szkło”, jak inne latorośle najbardziej znanych polskich polityków, córka tragicznie zmarłej pary prezydenckiej wkracza na scenę celebrycką. Pytanie tylko: po co?
/ 16.06.2010 08:17

W ciągu tygodnia pojawiła się na okładkach trzech tygodników: „Show”, "Vivy!” i  „Gali”. Stylizowane kolorowe sesje, intymne zwierzenia – oto, jak ze skrytej w cieniu swoich rodziców osoby i nie mającej „parcia na szkło”, jak inne latorośle najbardziej znanych polskich polityków, córka tragicznie zmarłej pary prezydenckiej wkracza na scenę celebrycką. Pytanie tylko: po co?

Gala

Trzy okładki w ciągu tygodnia to niezły wynik – nie powstydziłaby się go nawet sama Doda. Jedno pismo plotkarskie, dwa pozostałe pretendujące do ekskluzywnych, choć jeszcze daleko im pod pewnymi względami do takiej „Pani” czy „Zwierciadła” – mieszanka dość wybuchowa, dlatego można sobie zadawać pytanie, skąd u Kaczyńskiej pomysł na wybór takich właśnie pism jako studni dla swoich przemyśleń. Ale zasadnicze pytanie, jakie nasuwa się po obejrzeniu Marty w wydaniu galowym, vivowym i showowym brzmi: dlaczego to w ogóle zrobiła?

Skrywająca się do tej pory w cieniu swoich rodziców Marta Kaczyńska zaczęła się bardziej udzielać w życiu publicznym, od kiedy jej stryj Jarosław Kaczyński przystąpił do wyścigu o fotel prezydencki. Dotychczas „wywiadowo” niedostępna (i tym samym najbardziej pożądana przez dziennikarzy zajmujących się przeprowadzaniem interview) postanowiła teraz, mimo wcześniejszych zapewnień, uchylić rąbka tajemnicy na temat swojego życia, tego sprzed jak i po katastrofie, i własnych politycznych przekonań. Na plus przemawia to, że wywiady we wszystkich trzech pismach są na poziomie, ciepłe i nawet trochę familiarne (chociaż ten w „Gali” może lekko drażnić odrobinę banalnymi pytaniami w pewnych momentach)... a może właśnie to jest minus? Bo może wszyscy chcieli przeczytać wyznania wciąż nie mogącej poradzić sobie z traumą osieroconej córki? W każdym razie informacji z tych trzech spotkań starczyło na trzy wywiady – ale czemu się dziwić, w końcu Marta nie udzieliła do tej pory żadnego, więc i materiału do zredagowania było sporo. Tylko jaki w tym cel?

Gala

Może to sprytny plan wsparcia stryja w kampanii prezydenckiej? Ocieplenia jego dość nieatrakcyjnego wizerunku w mediach? Sama Marta wypowiada się o nim bardzo pozytywnie, dopełniając tym samym przemianę Kaczyńskiego, jaką obserwujemy w mediach od czasu rozpoczęcia wyścigu do prezydentury. A może zwykła potrzeba opowiedzenia innym, obcym ludziom – Polakom, którzy także przeżyli tę tragedie, jak ona przetrwała ten czas? Tylko czy przyjaciele, którzy wspierali ją w tak ciężkim okresie żałoby, już przestali jej w tej kwestii słuchać, skoro poszła z tym do gazet?

Viva

Według niektórych Marta spełniła swój obowiązek i jako osoba nielansująca się do tej pory na łamach gazet tak jak inne, udzieliła za jednym zamachem trzech „porządnych” wypowiedzi o sobie, swoich uczuciach czy planach – ot, normalny wywiad. Z drugiej strony pojawiają się głosy sprzeciwu (w tym samego Szymona Hołowni) wobec takiego żenującego zachowania. Nie wystarczyłby jeden wywiad? Po co „parcelować” swoje prywatne życie na trzy gazetowe fronty? Dla niektórych ma to zabarwienie wręcz lekko perwersyjne: dla nich jest to zwykłe wykorzystywanie rodzinnej tragedii do promocji nazwiska Kaczyńskich w tak gorącym czasie, w którym liczy się każdy gest na wsparcie konkretnego kandydata na prezydenta.

Jedno jest pewne: Marta „zagrała” jak prawdziwa gwiazda – od razu wskoczyła na miejsce celebrytki, której wszędzie pełno. Nieważne, jaki ma w tym cel – ale mówi się o niej. Może więc już niedługo zobaczymy ją w „Tańcu z Gwiazdami”, skoro ma takie tempo autopromocji?

Fot. miniatury - Show

Magdalena Mania

Redakcja poleca

REKLAMA