"Tożsamość" - We-Dwoje.pl recenzuje

Niezły thriller, dość dobrze trzymający w napięciu. Przyjemnie poprowadzona akcja i niezła gra aktorska zapewnia widzom dobrą rozrywkę. Nie będzie z tego nagród ani zachwytów recenzentów, ale filmowa przygoda będzie pierwszorzędna. Do kina można uderzać bez wahania.
/ 31.05.2011 07:45

Niezły thriller, dość dobrze trzymający w napięciu. Przyjemnie poprowadzona akcja i niezła gra aktorska zapewnia widzom dobrą rozrywkę. Nie będzie z tego nagród ani zachwytów recenzentów, ale filmowa przygoda będzie pierwszorzędna. Do kina można uderzać bez wahania.

Martin Harris jedzie z żoną do Berlina na naukową konferencję. Kiedy dojeżdżają z do hotelu, nagle zdaje sobie sprawę, że zostawił na lotnisku aktówkę i natychmiast rusza w drogę powrotną. Po drodze jego taksówka wypada z drogi i wpada do rzeki. Martin budzi się w szpitalu po czterech dniach śpiączki i niemalże natychmiast rusza do hotelu, aby uspokoić swoją żonę, że żyje. Kiedy dociera na miejsce, okazuje się, że jego żona go nie rozpoznaje, co więcej, przedstawia zupełnie innego mężczyznę jako Martina Harrisa. Nikt nie wierzy, że Harris mówi prawdę. Przerażony, zostawiony w obcym mieście, otrzymuje pomoc od zupełnie niespodziewanej sojuszniczki, Giny, kobiety, która prowadziła feralną taksówkę i uratowała wtedy jego życie. Czy uda mu się rozwiązać tę dziwną tajemnicę?

Liam Neeson już od kilku lat dobrze odnajduje się w filmach akcji, także więc tutaj jego rola nie jest już żadnym zaskoczeniem. Dobry dramatyczny aktor trochę marnuje się w typowym filmie akcji, nie znaczy to jednak, że nie pasuje do swojej postaci. Wręcz odwrotnie, to jego dramatyczne umiejętności pozwalają na stworzenie wiarygodnej postaci w thrillerze, postaci człowieka, który – w obcym kraju i mieście – nagle znajduje się w sytuacji z której wydaje się nie być wyjścia. Pomaga mu w tym Diane Kruger, tutaj o dziwo grająca bośniacką emigrantkę w Niemczech, niezła, chociaż nie tak dobra jak w innych swoich filmach. Film Jaume Collet-Serry to zresztą przede wszystkim dobrzy, grający pod nuty równie dobrego scenariusza. Doskonała jest obsada drugoplanowa, January Jones, Sebastian Koch, Bruno Ganz czy też jak zawsze demoniczny Frank Langella. To dzięki ich umiejętnościom, dobry scenariusz staje się podwaliną bardzo dobrego filmu. Akcja pędzi z ogromną prędkością przez mroczne, idealne do całej historii ulice Berlina. Na szczęście reżyser jak i scenarzyści uniknęli tanich, szablonowych rozwiązań, niemalże do ostatniej minuty trzymając nas w niepewności, co do końcowych rozwiązań. Nawet największe wygi thrillerów nie powinny czuć się zawiedzione. Dobre, mocne kino.

Fot. FilmWeb