Warto z tysiąca powodów. Chociażby dla aktorów. Dawno już postanowiłam, że na film z Meryl Streep pójdę nawet, jeśli aktorka będzie jedynie siedzieć przed kamerą i czytać książkę telefoniczną. Streep od lat jest gwarantem wysokiej jakości – nawet jeśli mamy coś do zarzucenia samemu filmowi, ona jedna jest w stanie wydobyć z niego co najlepsze i podnieść o klasę wyżej. Niemalże co roku dostaje nominację do Oscara; jako jedna z niewielu pań w Hollywood nie musi się też martwić swoim wiekiem.
Nie inaczej jest i teraz. To Streep gra tutaj pierwsze skrzypce. Chociaż przyznać trzeba, że partnerujący jej Alec Baldwin (zwłaszcza on) i Steve Martin są w tym filmie równie dobrzy i wyjątkowo dobrze dobrani. Streep gra Jane, rozwódkę, matkę dorosłej już trójki dzieci, realizującą się raczej w pracy zawodowej niż w życiu osobistym. Już od wieków nie była na randce. Kiedy przy okazji ukończenia studiów syna spotyka się ze swoim byłym mężem Jake’em, oboje (pijani) lądują w łóżku. Jake jest zachwycony, po latach sam zaczyna dostrzegać błąd opuszczenia Jane dla młodszej kobiety. Ma nadzieję, na powrót do byłej żony, niespecjalnie jednak kwapi się do opuszczenia obecnej. W życiu Jane też nagle pojawia się przesympatyczny architekt Adam…
Nancy Meyers dała się już w Hollywood poznać jako sprawna rzemieślniczka sensownych, niebanalnych filmów. Już Szeregowiec Benjamin pokazał jej zdolność do tworzenia czegoś więcej niż tylko komedii, ale komediowych historii z sensownym przesłaniem, prawdziwie i sensownie śmiesznych, nie uwłaczających godności kinomanów. Meyers gwarantuje jakość tak samo jak i Streep, kiedy więc obie panie partycypują w jednym filmie – trudno odmówić sobie przyjemności pójścia do kina.
Jeśli jednak ktokolwiek oczekuje tutaj lekkiej „romantycznej” komedyjki, może czuć się mocno zaskoczony. Widz dorosły zaskoczony będzie pozytywnie. To naprawdę mądry film, na dodatek niebanalny, co w dzisiejszym kinie jest niemałą niespodzianką. Nie ma tutaj lekkich rozwiązań rodem z tandetnych telenowel, nie ma nic uproszczonego czy błahego. Bohaterowie To skomplikowane są na wskroś prawdziwi. Może trochę bogatsi od nas, ale jednak tacy sami. Mają w swoim życiu momenty śmieszne, mają też te trudne, kiedy stają przed wyborem, który zrani ich bliskich. Wspaniała Streep i doskonały Alec Baldwin to uczta dla oka. Z takich filmów wychodzi się naładowanym pozytywną energią. Oby więcej. I szkoda, że tak rzadko.
Fot. filmweb.pl
Marta Czabała