Oscary 2022: Które filmy warto obejrzeć?

Oscary 2022 fot. Adobe Stock, iama_sing
Faworyci Oscarów 2022: czy wszystkie nominowane filmy faktycznie warto obejrzeć? Przedstawiamy najgłośniejsze filmy ostatnich miesięcy, których nie możecie pominąć i te, które... możecie ze spokojem odpuścić.
/ 13.02.2022 05:11
Oscary 2022 fot. Adobe Stock, iama_sing

Sezon Oscarów i innych nagród filmowych (tzw. award season) ruszył z kopyta. Ogłoszone we wtorek nominacje do najważniejszych w branży nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej wprowadziły w dotychczasowych notowaniach nieco zamętu. Pominięte zostały niektóre filmy oraz role docenione przez inne stowarzyszenia, które, jak dotąd, były często „zwiastunami Oscarów”. Mowa tu m.in. o amerykańskich Złotych Globach oraz brytyjskich nagrodach BAFTA.

Dla wielu tegoroczne nominacje do Oscarów były zaskoczeniem. Ale czy pozytywnym? Choć wielu miłośników kina odetchnęło z ulgą na wieść, że Akademia nie zdecydowała się obsypać nominacjami głośnego, choć przeciętnego „Domu Gucci” oraz wybitnie „wyhajpowanych” ról Lady Gagi czy Jareda Leto, wyróżnienie obrazów takich jak „Nie patrz w górę” czy „West Side Story” (zwłaszcza w elitarnej kategorii „Najlepszy film”) budzi kontrowersje.

Które filmy tegorocznego sezonu nagród warto więc obejrzeć?

Oscary 2022 - co obejrzeć?

„Diuna”

Najnowsza adaptacja powieści Franka Herberta to wizualny, dźwiękowy i aktorski majstersztyk. Nowa jakość kina science-fiction, na którą miałyby (i powinny mieć) szansę odświeżone „Gwiezdne Wojny”. Film Denisa Villeneuve to dowód na to, że kino rozrywkowe nadal może bić rekordy oglądalności, kiedy realizowane z artystycznym rozmachem – bez disnejowskiej tandety i niskich lotów humoru.

„Psie pazury” (Netflix)

Tegoroczny czarny koń sezonu nagród, który zdobył już Złoty Glob za najlepszy film roku. Nie da się ukryć, że „Psie pazury” to majestatyczny obraz, którego największe wartości docenić można jedynie w kinie, a dystrybucja przez Netfliksa odbiera mu wiele, jeśli nie większość magii. Chociaż typ fabuły nie należy do moich ulubionych, muzyka, zdjęcia i wspaniałe role przekonują, że obraz Jane Campion zbiera zasłużone laury.

„Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun”

Nowy film Wesa Andersona to uczta dla oczu, uszu i duszy. Choć jego poprzednik „Grand Budapest Hotel” został obsypany nagrodami, w tym czterema Oscarami, „Kurier Francuski” to w tym roku wielki przegrany, boleśnie i rozczarowująco pominięty przez Akademię, pomimo kilku nominacji do Złotych Globów i BAFTA. Warto obejrzeć nie tylko dla satyrycznej i bajkowo ekscentrycznej fabuły w stylu Andersona, ale także dla doskonałej (wartej wszystkich nagród) muzyki autorstwa Alexandre Desplata, który, niestety, w tym roku za konkurenta ma niezwykle mocnego Hansa Zimmera ze ścieżką dźwiękową do „Diuny”.

„Tik, Tik… Boom” (Netflix)

Świetna muzyka i doskonały Andrew Garfield to wystarczające powody, aby sięgnąć po tę pozycję, która stanowi dobrą nowojorską konkurencję dla „La La Landu”. Opowieść o niespełnionym 30-latku, Jonathanie Larsonie, walczącym o wybicie się na teatralnej scenie Wielkiego Jabłka to historia, z którą łatwo utożsamią się wszyscy ambitni artyści. Zmagający się ze zwątpieniem i zmęczeniem kompozytor jeszcze nie wie, że wkrótce jego musicale takie jak „Rent” czy autobiograficzny, tytułowy „Tik, Tik... Boom” staną się broadwayowskimi przebojami. Wzruszający, ale nie przesłodzony.

„Being the Ricardos/Lucy i Desi” (Amazon)

Nicole Kidman i Javier Bardem w roli złotego małżeństwa telewizji lat 50-tych, czyli Lucille Ball i Desi Arnaza. Film ukazuje kulisy fenomenu serialu „I Love Lucy, który przed laty gromadził przed telewizorami miliony Amerykanów, a to wszystko na tle rosnącego konfliktu „małżeństwa z obrazka” i przemian obyczajowych w publicznej telewizji. Główna rola Nicole Kidman słusznie wyróżniona w większości nominacji, w tym tej do Oscara. Warto!

Oscary 2022 - co odpuścić?

„Nie patrz w górę”

Pomimo gwiazdorskiej obsady i nienajgorszego humoru (skrojonego pod pandemiczne czasy), „Nie patrz w górę” to nadal tragikomedia klasy B, czego nie zmienią nawet najgorętsze nazwiska Hollywood na plakacie. Chociaż film trafnie wyśmiewa współczesne media, kulturę dezinformacji i fake newsów czy obłudę polityków, w otoczeniu innych kandydatów do Oscara wypada blado, a wręcz karykaturalnie.

„Spencer”

Chociaż Kristen Stewart w roli Diany Spencer pozytywnie zaskakuje doskonałym, dopracowanym w każdym calu kunsztem aktorskim, sam film nie wprowadza do historii księżnej Walii niczego, poza chaosem i pseudoartystycznymi metaforami. Szkoda czasu.

Gala rozdania Oscarów odbędzie się w tym roku 27 marca. Będziecie śledzić?

Czytaj też:
I tak po prostu… Carrie, Miranda i Charlotte powróciły w dawnym stylu
„Dom Gucci”: Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu
Czy „Sukcesja” jest najlepszym serialem sezonu czy po prostu lubimy patrzeć, jak bogaci cierpią

Redakcja poleca

REKLAMA