„Mój syn” to zrealizowany w nowatorski detektywistyczny thriller, w którym w rolę ojca poszukującego swojego synka zagrał James McAvoy. Partneruje mu Claire Foy. Co ciekawe McAvoy nie otrzymał scenariusza filmu, nie zdradzono mu jak kończy się historia. To, co widzowie zobaczą na ekranie, to w całości improwizacja aktora reagującego na to, jak zachowują się jego ekranowi partnerzy. Dzięki temu zabiegowi McAvoy rewelacyjnie wczuł się w rolę człowieka, którego życie owiane jest tajemnicą, i który nie zawaha się przed niczym, by uratować swoje dziecko.
fot. Materiały prasowe
Christain Carion nazywa swoją metodę „zaaranżowaną improwizacją”. Kluczowym założeniem tego podejścia jest zachowanie historii i scenariusza w tajemnicy przed aktorem pierwszoplanowym. W związku z tym McAvoy pojawił się na planie, wiedząc tylko tyle, że gra mężczyznę, którego syn zniknął. Następnie, podczas zdjęć, mógł polegać wyłącznie na improwizacji: jego przedstawienie Edmonda to seria reakcji na innych aktorów w czasie rzeczywistym.
Pozostali aktorzy – Claire Foy jako pozostająca z Edmondem w separacji żona, Gary Lewis jako prowadzący sprawę lokalny detektyw oraz Tom Cullen jako nowy partner Joan, Frank – byli poinstruowani, aby prowadzić McAvoya po meandrach wymyślonej przez Cariona historii. Chronologiczna struktura opowieści przypomina grę w karty, gdzie każda kolejna scena jest reakcją na poprzednią scenę i jej nadbudowaniem.
Carion przesłał McAvoyowi trzy strony zarysu historii z informacjami o Edmondzie – inżynierze naftowym całkowicie poświęcającym się swojej pracy. To ktoś, kto przedłożył swoją pracę nad rodzinę i dom, a teraz jest zmuszony wrócić, ponieważ jego syn zaginął. „Edmond po raz ostatni widział syna 11 miesięcy wcześniej podczas połączenia w aplikacji FaceTime”, opowiada McAvoy.
To wiele mówi o tym, jakim jest człowiekiem. Jednak najciekawsze jest to, jak zmienia się z takiej właśnie osoby w kogoś, kto jest w stanie zrobić wszystko, aby odnaleźć chłopca. To bardzo poruszająca i ważna do opowiedzenia historia. To najgorszy koszmar wszystkich rodziców. Nie miałem pojęcia, jakiego rodzaju będzie to film - wspomina McAvoy.
„Kiedy kręciliśmy scenę pierwszego spotkania Claire i Jamesa, byłem bardzo poruszony tym, że zdecydował się do niej biec”, mówi Carion. „Ale my się tego nie spodziewaliśmy!” Operator Eric Dumont oraz kamerzysta pobiegli za McAvoyem w nadziei, że go dogonią. Kiedy im się udało, jak opowiada Carion, odkryli, że udało im się uchwycić coś niezwykłego. „To, jak w końcu przyjechał, pora dnia, sposób, w jaki wpadli sobie w ramiona, a za nimi widać nurków nad jeziorem… to było doskonałe. Ujęcie jest cudowne, ale nie mogę przypisać sobie za to zasług, ponieważ się tego nie spodziewaliśmy. To piękny przypadek”.
McAvoy miał poczucie, że metodologia Cariona, zaprojektowana tak, aby móc się na bieżąco dostosowywać do takich „przypadków”, pozwala mu na wiele swobody. „Po prostu angażujesz się w to i jesteś bardzo otwarty”, zauważa. Kiedy James McAvoy mógł wreszcie rozmawiać swobodnie z pozostałymi aktorami i ekipą, podzielił się taką refleksją:
Możesz improwizować jako postać, ale moim zdaniem w przypadku tego projektu zostaliśmy zaangażowani po to, aby być sobą. Nie było potrzeby przybierania jakiejś maniery, ani nadmiernej charakteryzacji. Czy to obnażanie siebie? Myślę, że tak. Ale jako aktor chcesz się obnażać, chcesz być narażony na bodźce, aby dzielić doświadczenie z widownią. Pod tym względem to się sprawdziło najlepiej.
Więcej na stronie filmu: https://moj-syn.bestfilm.pl